Joe Biden zdecydował, że do Europy, w tym do Polski przyjadą dodatkowi żołnierze z USA. Ma to się stać na dniach. Poinformował o tym w środę Pentagon. Taki krok ze strony USA nie spodobał się bardzo Moskwie. Zdaniem rosyjskich władz, to "destrukcyjny krok", który "wzmacnia napięcie militarne".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
Przypomnijmy, że decyzją USA, którą ogłosił Pentagon do Polski i Niemiec trafi dwa tys. żołnierzy. Z informacji przekazanych przez Pentagon wynika, że większość żołnierzy z Fort Bragg przyjedzie do naszego kraju, a w Niemczech będzie sztab.
Do Polski przyjedzie więcej wojska z USA
Szef polskiego MON Mariusz Błaszczak przekazał, że będzie to 1700 żołnierzy. "Zgodnie z zapowiedziami 1,7 tys. dodatkowych żołnierzy USA zostanie przeniesionych do Polski. To mocny sygnał solidarności w odpowiedzi na sytuację na Ukrainie" – napisał Błaszczak na Twitterze.
Z decyzji USA zadowolenie wyraził też m.in. prezydent Andrzej Duda. Jak przekazał mediom szef BBN Paweł Soloch, "prezydent z satysfakcją wita decyzję Bidena o przemieszczeniu do Polski amerykańskich żołnierzy”.
Moskwa krytycznie o decyzji Joe Bidena
Całkiem odmienne stanowisko ws. decyzji USA mają rosyjskie władze. Aleksandr Gruszko, czyli wiceszef rosyjskiego MSZ Rosji powiedział rosyjskiej agencji Interfax, że decyzja ta jest "nieuzasadniona". Jego zdaniem "destrukcyjne kroki wzmacniają napięcie militarne i zawężają pole dla decyzji politycznych".
Dodajmy, że wsparcie militarne ze strony USA nie będzie dotyczyć tylko Polski i Niemiec. Amerykańskie wojsko ma trafić także do Rumunii. Tysiąc żołnierzy USA dla tego kraju zostanie przemieszczonych z Europy. Są to jednostki, które obecnie stacjonują u naszego zachodniego sąsiada, czyli w Niemczech. Jak podał Pentagon, wkrótce może dojść do kolejnych rozmieszczeń wojsk w Europie. W sumie w środę Stany Zjednoczone poinformowały o rozlokowaniu 3 tys. żołnierzy.
– Koncentrujemy się na ewoluującej sytuacji w Europie i działaniach Rosji na granicy z Ukrainą i na Białorusi. USA stoi ramię w ramię z naszymi sojusznikami z NATO. Sytuacja wymaga, byśmy wzmocnili zdolność odstraszania na wschodniej flance – powiedział rzecznik Pentagonu John Kirby.
Kirby wyjaśnił, że przemieszczenie sił i skierowanie dodatkowych środków ma charakter tymczasowy. – To reakcja na zagrożenie dla bezpieczeństwa – zaznaczył. Żołnierze nie będą prowadzili działań bojowych na terenie Ukrainy. – Będą gwarantować dynamiczną obronność naszych sojuszników w ramach NATO – zapowiedział.
Z kolei CNN przypomniało w związku z tą decyzją, że Stany Zjednoczone postawiły 8,500 żołnierzy w USA w stan podwyższonej gotowości ze względu na sytuację pomiędzy Rosją a Ukrainą.
"USA i NATO mają też dziesiątki tysięcy innych żołnierzy już w Europie, z których mogą czerpać w przypadku dodatkowego rozmieszczenia sił u wschodnioeuropejskich sojuszników. Niektóre z oddziałów, które zostaną wkrótce rozmieszczone, już stacjonują w Europie, podczas gdy inne będą pochodzić z tych w USA, które są już w stanie podwyższonej gotowości" – podało CNN.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut