Ona – poważna i z ciałem kobiety, mimo że chodzi jeszcze do podstawówki. On – ma pracę, samochód i lekkie zakola, ale wie, czego się słucha i jaki jest najmodniejszy krój spodni. Wychowanym w kulturze, w której "dobrze, jeśli facet jest trochę starszy", trudno dostrzec grooming. Często jego ofiary orientują się, jak bardzo je skrzywdzono, kilka lat po fakcie.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Karina chodziła z ojcem na ściankę wspinaczkową od dziecka. Ale potem ojciec utył i zaczął mieć problemy ze stawami. I tak Karinę na ścianki zaczęli zabierać jego znajomi. Znacznie młodsi od ojca, ale też znacznie starsi od Kariny. Potem zaczęła wyjeżdżać na skałki.
Była w gimnazjum, a większość jej znajomych właśnie kończyła liceum albo zaczynała studia. W porównaniu z nimi rówieśnicy wydawali się jej mało ciekawi, ale przede wszystkim – dziecinni. Zresztą często słyszała, że jest dojrzała jak na swój wiek.
Wrzesień 2005 roku
Karina pamięta, że strasznie zgrzała się na rozpoczęciu roku szkolnego i zamiast zapisywać wstępny plan lekcji, zastanawiała się, czy pogoda się utrzyma. Za trzy tygodnie miała iść na koncert Stinga.
Nie żeby lubiła Stinga, ale nigdy jeszcze nie była na tak dużym koncercie. Poza tym bilet dostała od kolegi z obozu wspinaczkowego – jego znajomy pracował w eventach i miał kilka wolnych wejściówek.
Dwa miesiące później Karina zobaczyła go w pubie na Ząbkowskiej. Podeszła się przywitać, bo przypomniała sobie, że nie podziękowała za wejściówki. Zdziwiła się, że ją pamiętał. Zapytał, czy chce się przysiąść.
Karina może i zadawała się ze starszymi, ale Paweł był "prawdziwym dorosłym" – miał w końcu pracę i zarost. O czym się gada z prawdziwymi dorosłymi, ale nie takimi jak rodzice?
Szybko okazało się, że nie było się czego bać – mówili o muzyce, książkach, nowych kawiarniach. O pracy też, ale wszyscy zajmowali się czymś ciekawym. "Prawdziwi dorośli", których znała Karina, mieli raczej nudne zawody jak księgowy czy bankier. Włączyła się do dyskusji i była dumna, że słuchają, co ma do powiedzenia.
Jedna z dziewczyn opowiadała, że musi wymienić dowód i nie wie, kiedy to zleciało. Po namowach pokazała zdjęcie ze starego. Miała na nim fryzurę pozlepianą w czarne strąki żelem i usta obrysowane konturówką.
Karina dodała dwa do dwóch i zaczęła się zastanawiać, czy 28 lat to dużo czy mało. Co prawda dotychczas była zdania, że starość zaczyna się właśnie w okolicach trzydziestki, ale znajomi Pawła wydawali się jej młodzi.
W międzyczasie jeden z chłopaków przyniósł jej piwo. Karina rozejrzała się spanikowana, czy ktoś nie będzie protestował, ale nikt nie zwrócił uwagi. Pomyślała, że powinna używać podkładu i kredki do oczu na co dzień, a nie tylko w weekendy.
Mistrz i Karina
Wcześniej Karina myślała, że zna się na muzyce, ale wiedza Pawła ją przytłoczyła. Wymieniał kapelę za kapelą, opowiadał o koncertach największych gwiazd, na których był.
Gdy Karina oznajmiła, że nie słucha niczego, co nie jest rockiem, Paweł się zaśmiał. Powiedział, że nie powinna zamykać się na inne gatunki, bo muzyka jest dobra albo zła niezależnie od konwencji.
Karina nigdy tak o tym nie myślała. Była oczarowana jego elokwencją. Zwróciła uwagę na zarost, taki równy i ciemny. Paweł pachniał kadzidłem i miał koszulę w kratkę z podwiniętymi rękawami. Nawet jej najstarsi koledzy nie chodzili jeszcze w koszulach, a jeśli już czymś pachnieli, to co najwyżej płynem do płukania tkanin.
Poprosiła, żeby Paweł przypomniał nazwiska wykonawców, których polecał i zaczęła szukać długopisu, ale on zapisał jej na serwetce swojego maila i powiedział, żeby się przypomniała. Pomyśli na spokojnie i zrobi jej playlistę.
Wraca do domu ze słuchawkami na uszach i ma wrażenie, że gra w teledysku. Światła za oknami migoczą, a Karina czuje się jak nie ona – ładna, mądra i ciekawa.
Następnego dnia próbuje napisać do Pawła. Nie wie, jak zacząć, ani jaki powinien być temat wiadomości. Kasuje i pisze od nowa kilkanaście maili, wreszcie zagryza zęby i wysyła.
Kolejne dni zejdą jej na odświeżaniu poczty i myśleniu, co zrobiła nie tak. Nie są to jeszcze czasy komórek z internetem, więc na przerwach biega do biblioteki i sprawdza maila.
Karina: Wyobraź sobie przeciętnej urody 18-latka i zadbanego – choć również przeciętnej urody – 28-latka. Nie było opcji, żeby mi się nie spodobał. Nie znałam ani jednego dorosłego faceta, który nie miałby już żon i dzieci. A tu proszę – zachowuje się jak kolega i ma podobne zainteresowania, a do tego skończone studia, zagraniczne wakacje. Nastolatce, która czuje się dojrzała, ale daleko jej do dorosłości nietrudno zaimponować. Zakochałam się w nim, ale nie różniło się za bardzo od mojej ówczesnej fascynacji Johnnym Deppem, którego plakat wisiały na ścianach mojego pokoju. Może i miałam motylki w brzuchu, gdy odpisywał mi na maile, ale nie wyobrażałam sobie nas razem, nic z tych rzeczy. Czasem bałam się, że odpisuje mi tylko dlatego, że przyjaźni się z moim kolegą.
Lato miłości
Mija zima, wiosna. W lato Karina ma jechać ze znajomymi ze ścianki wspinaczkowej na Przystanek Woodstock. Rodzice zgadzają się, bo będzie z nimi ojciec jednego z chłopaków.
Karina farbuje włosy i komponuje stylizacje ze swoich 30 czarnych koszulek i 10 par czarnych spodni. Na festiwalu będzie też Paweł, który dał jej z tej okazji numer telefonu.
– Już pierwszego dnia zgubiłam towarzystwo i poszłam się z nim spotkać. Nie widzieliśmy się od 8 miesięcy i bardzo się denerwowałam, ale od razu poczułam się jak z kumplem. Tyle że kumple nie mówili mi, że pięknie wyglądam i nie obejmowali.
Następnego dnia całowali się po raz pierwszy. Karinie nie przeszkadzał smród pobliskich toi-toiów ani to, że krzaki kuły ją w plecy. Okoliczności wydały się jej romantyczne – bo i czy miłość potrzebuje świec albo zachodów słońca? To tylko jakieś badziewie dla dzieci.
Nazajutrz ojciec kolegi zobaczył ich razem. Przedarł się przez tłum i złapał Pawła za kark. Dyszał z wściekłości. Karina protestowała, ale ojciec, któremu coraz mocniej pulsowała żyła na skroni, powiedział, że musi się rozmówić z kolegą, a ona ma wracać do namiotu.
– Odeszłam, ale krzyczał tak, że usłyszałam niezłą wiązankę. Nie pamiętam już dokładnie, co mówił. Utkwiło mi w pamięci tylko "to nielegalne".
Do końca festiwalu Paweł ją zlewał. Karina cierpiała i piła. To też było nielegalne, ale jakoś nikogo nie obchodziło.
Jej tata najwyraźniej został poinformowany o sytuacji. Zażartował, że podobno kręci się wokół niej jakiś "stary cap" i dodał, że nie jest przecież taka głupia. Karina zaśmiała się i pokiwała głową. Jasne, że nie jest.
Po wakacjach zaczęło się od nowa. Maile, smsy, ale już w zupełnie innym klimacie. Czasem umawiali się na spacery i całowali się w okolicznościach niewiele różniących się od tych z Woodstocku.
– Dopiero po latach dotarło do mnie, że Paweł doskonale wiedział, że umawia się z dzieckiem. Wyjście do jakiegokolwiek lokalu w piątek czy sobotę odpadało. Zawsze spacerowaliśmy możliwie jak najdalej od Centrum. Jasne, że widziałam, że się kryjemy, ale wtedy myślałam, że to "dla mojego dobra".
W końcu Paweł zaczyna ją zapraszać do siebie. Oglądają filmy, palą papierosy, słuchają muzyki i gadają. Krzaki zamieniają na kanapę. Nadal tylko się całują, tyle że za każdym razem Karina czuje na udzie jego wzwód.
– Nigdy nie nakłaniał mnie do seksu, ale byłam zakochaną małolatą. Szybko zaczęłam się bać, że ten ideał człowieka, który trafił mi się jak ślepej kurze ziarno, mnie rzuci. Nie trzeba mieć 18 lat, żeby osłuchać się już z tekstami w stylu "facetom zależy na jednym". Tłumaczyłam sobie, że każdy związek musi wejść na wyższy poziom. Przed snem wyobrażałam sobie, jak jedziemy razem na wakacje, idziemy na prawdziwą randkę do restauracji, a najczęściej jak bierzemy ślub. Seks zupełnie mnie wtedy nie interesował, ale uważałam, że jest środkiem do tego wszystkiego.
Karina przespała się z Pawłem, gdy miała 15 lat. Był od niej dwa razy starszy.
Nie było ani źle ani dobrze, ale że bardzo ją chwalił, była szczęśliwa. Tyle że seks nie zmienił nic. Z czasem Paweł przestał się odzywać, więc zabiegała o jego uwagę, często zresztą nieskutecznie.
– Zawsze w końcu sobie o mnie przypominał i zapraszał do siebie, a ja leciałam, choćby była północ. To, że jestem niepełnoletnia i mam do niego dwa nocne za bardzo go nie interesowało. Nigdy po mnie nie przyjechał, ani nawet nie zamówił mi taksówki. Oczywiście to moje obecne spostrzeżenia, a nie ówczesne uwagi.
Mijają miesiąca, a Karina dostaje się do wymarzonego liceum. Powoli zaczyna do niej docierać, że ślubu z Pawłem raczej nie będzie. Zmusza się, żeby do niego nie pisać, chociaż jest trudno. W końcu zaczyna się spotykać z chłopakiem w swoim wieku.
On naciska na seks, a Karina się zgadza. W końcu pierwszy raz ma już za sobą, nic wielkiego. Tyle że jej nowy chłopak nie jest doświadczony. W trakcie stosunku prezerwatywa się zsuwa. Chłopak macha ręką, ale ona jest przerażona. Po raz pierwszy od wielu tygodni dzwoni do Pawła.
– To był pierwszy i jedyny raz, kiedy się mną zaopiekował. Pojechał po test ciążowy, czekał ze mną na wynik, dał mi kolejny i powiedział, żebym zrobiła za trzy dni.
Julia czeka na balkonie
Po tym wszystkim Karina znów zaczyna sobie wyobrażać. Już nie ślub, ale co się stanie, gdy skończy 18 lat. Paweł jest przecież nie tylko jej pierwszą miłością, ale też miłością jej życia. Gdy wreszcie będzie pełnoletnia, wszystko się zmieni.
Spotykają się raz w miesiącu, ale nie szkodzi, skoro Paweł również uważa, że jest mu pisana. Karina tłumaczy sobie, że ma dużo obowiązków.
Wreszcie nadchodzą jej 18. urodziny. Tymczasem Paweł znajduje dziewczynę w swoim wieku. Karinie mówi, że tak naprawdę kocha tylko ją, ale ma gorszy okres finansowy. Jego nowa dziewczyna ma natomiast własne mieszkanie i nie każe mu dokładać się do rachunków. Gdy jedzie w delegację, Paweł namawia Karinę, żeby wpadła na seks, ale ona nie chce. Chce za to nie myśleć o Pawle.
– Zdałam maturę, poszłam na studia i wyleczyłam się z niego na dobre. Ostatnio pisał do mnie, gdy miałam 23 lata. Sam miał wtedy 37. Proponował mi wyjście do klubu swingersów. Odpisałam, że jest żenujący i go zablokowałam.
Karina: Długo tłumaczyłam sobie, że ten związek zrobił ze mnie osobę, którą jestem, że wiele mnie nauczył, ale już tak nie uważam. Może nie zniszczył mi psychiki, ale przez te sześć lat, częściej przez niego płakałam niż byłam szczęśliwa. Straciłam swoje nastoletnie lata, czyli de facto część dzieciństwa. Nie interesowały mnie już wakacje, znajomi, muzyka, bo najważniejszy był on. Moje życie było tylko dodatkiem i czekaniem na jego uwagę.
Karina: Paweł ciągnął to nie dlatego, że kręciły go nastolatki. Ani przede mną ani po mnie nie spotykał się z dużo młodszą dziewczyną. Mam 31 lat i dopiero dziś widzę, że był gościem, który chciał sobie podbudować tą relacją ego – latałam za nim, zachwycałam się nim. Tymczasem jak na swój wiek był średnio zaradny życiowo, raczej niedojrzały, lubił manipulować ludźmi, nie umiał dawać poczucia bezpieczeństwa, z wyglądu też nic specjalnego. Myślę, że ogarnięta kobieta w jego wieku szybko by go rozgryzła. Nastolatce mógł imponować, nie wkładając w to najmniejszego wysiłku.
Brakujący sopran
Między historią Kariny a Magdy jest kilka punktów stycznych. Starsze towarzystwo, przekonanie, że jest się już dorosłą – w tym przypadku podsycane też przez wymagających rodziców. Zgadza się nawet wiek. Magda też poznała Rafała, gdy miała 14 lat. On był dwa razy starszy. Nie zgadza się jedno – to, jak silne ta pierwsza relacja wpłynęła na jej dalsze życie.
Magda poznaje Rafała na chórze. Na początku jest ich zresztą dwóch – Rafał i Piotrek.
Nie chciałam tam chodzić, ale dyrygentka była moją nauczycielką muzyki. Miała za mało sopranów, a ja nie potrafiłam odmówić.
Magda jest w chórze najmłodsza, większość osób jest w wieku jej rodziców, albo i starszych. Cieszy się, że chłopaki wciągają ją do młodszego towarzystwa. Z czasem zaczyna spędzać z nimi czas i po próbach.
Nic szczególnego - chodzą do parku, na lody, sms-ują. Komplementują Magdę, która nie wygląda na swój wiek. Jest wysoka, ma duży biust i smutne oczy. Jest zawsze uprzejma, poważna i z pozoru wyważona emocjonalnie - tego wymagają od niej rodzice.
Nie myślałam o tym w kategorii “randek”, tym bardziej, że wcześniej na żadnej nie byłam. Ale nie muszę tłumaczyć, jak ekscytujące było dla zakompleksionej nastolatki zainteresowanie dwóch facetów. Czułam się piękna, wreszcie doceniana. Nie myślałam, ile mam lat - na chórze były w końcu tylko dwie grupy: młodzi i starzy. Ja i oni byliśmy w młodych.
W końcu dostaje od Rafała i Piotrka ultimatum. Ma zdecydować, z którym woli pisać i chodzić po parku. Wybiera Rafała. Wszyscy go uwielbiają - jest duszą towarzystwa, rzuca żart za żartem, chociaż o sobie mówić nie lubi.
Z dnia na dzień okazuje się, że od teraz są chłopakiem i dziewczyną. Rafał zaczyna ją całować, wkładać ręce pod bluzkę, a ona nie protestuje. Tak się robi w związku, a Rafał jest taki fajny i przystojny, że obraziłaby go odmawiając.
Magda mieszka wtedy w internacie gimnazjum muzycznego w sąsiednim mieście, więc rodzice nic nie wiedzą. Zresztą ufają jej, jest w końcu taka odpowiedzialna. Inaczej nigdy nie zgodziliby się na tę szkołę, a tym bardziej internat.
Mimo że Rafał jest od niej dwa razy starszy i chwali się zarobkami, nigdy za nic nie płaci. Magda oszczędza kieszonkowe, żeby zjeść z nim obiad, albo pójść do kina. Myśli, że to relacja partnerska, nie jest z nim przecież dla pieniędzy.
- Mówił, że jest prezenterem radiowym, ale nie chciał powiedzieć, o której leci jego program. Śmiał się, że jestem wtedy w szkole. To nie były jeszcze czasy, gdy można było znaleźć audycje w sieci, więc że żadnej audycji nie było, dowiedziałam się kilka lat później. Mówił też, że będzie drugim Kubą Wojewódzkim, bo jest urodzonym showmanem.
- I jak, udało się? - dopytuję.
- A znasz drugiego Kubę Wojewódzkiego…?
- Wiesz, czym się tak naprawdę zajmował?
- Nie pracował, pieniądze brał od rodziców. Chodził też na castingi do seriali, bo liczył na wielką karierę. Kilka razy statystował.
Z czasem Rafał nie opowiada już ciekawych historii. Zaczyna non stop mówić i pisać, jak bardzo jest na nią napalony, że jej pragnie. Nic na to nie poradzi, to nie jego wina, Magda jest przecież taka piękna. Zaprasza ją na weekend do Krakowa. Instruuje, żeby powiedziała rodzicom, że jedzie z koleżankami.
- Byłam w nim zakochana i bardzo chciałam pojechać. Nie przyszło mi do głowy, że chodzi o seks. Myślałam o tym raczej jak o scenie z komedii romantycznej, w której facet zabiera cię na wieżę Eiffle’a i daje czerwone róże. Wieczorem w hotelu usłyszałam, że tak się postarał z wyjazdem, że to wszystko dla mnie. A poza tym, że mężczyzna w jego wieku ma swoje potrzeby, więc jeśli nie jestem gotowa, to rozładuje je gdzie indziej. Odmówienie nie było nawet opcją, która przeszła mi przez myśl.
Magda nie polubiła seksu. Rafał nigdy nie zwracał uwagi na to, czy jest jej dobrze. Miała być bierna i chętna, miała jęczeć. Tak robiły dorosłe kobiety. Gdy po ich pierwszym razie wzbraniała się przed kolejnymi, robił jej wymówki.
- Mówił, że powinnam być mu wdzięczna, że mnie rozdziewiczył, że mogę się chwalić koleżankom, które będą miały paskudne wspomnienia - nie to, co ja. Z czasem nauczyłam się, że mam być zawsze gotowa na stosunek. Że lepiej się przymusić, bo tak czy siak do tego dojdzie, a jeśli się przymuszę będzie dla mnie milszy.
Magda nie pamięta już, jak do tego doszło, ale jej starszy brat wywęszył, że spotyka się z dwa razy starszym chłopakiem. Ubłagała go, żeby nie mówił rodzicom. Zgodził się pod warunkiem, że rozmówi się z Rafałem.
Do rozmowy nigdy nie doszło, za to kilka dni później do domu Magdy zapukała policja. Rafał oskarżył brata o pobicie. Funkcjonariusze szybko zorientowali się, że coś tu nie gra. Rafał nie był nawet w stanie określić wzrostu brata, o kolorze oczu czy włosów nie wspominając. Zainteresowali się za to jego znajomością z Magdą.
- Kłamałam i rodzicom i policji, żeby chronić Rafała. Opowiadałam, że to wszystko wymysły brata, że nawet się z Rafałem nie całowałam. Że to tylko kolega z chóru. Poza tym bałam się reakcji rodziców.
I po groomingu?
Wkrótce Magda powiedziała Rafałowi, że lepiej będzie, jeśli się rozstaną. Czuła, że policjanci i rodzice jej nie wierzą. Bała się, że Rafał pójdzie przez nią do więzienia. Nie protestował, napisał “ok” i przestał się odzywać. Magda cierpiała po cichu. Długo. Skończyła gimnazjum, potem liceum i poszła na studia. Wtedy szambo wybiło.
- Nie potrafiłam zaufać żadnemu facetowi, rozpieprzałam szybko każdy związek. Na myśl o seksie trzęsłam się z nerwów, czasem miałam napady paniki. Zrozumiałam, że sama sobie z tym nie poradzę. Przyjaciółka zaciągnęła mnie na psychoterapię.
Wspomnienia zaczęły wracać. Szantaże emocjonalne, zmuszanie do seksu, manipulacje, groźby. Dotarło do niej, na czym tak naprawdę polegał jej pierwszy związek.
Wcześniej wspominała go z małym, ale jednak - sentymentem. Pierwsza miłość nie zdarza się w końcu dwa razy. Gdy do Magdy dotarło, że nie było żadnej pierwszej miłości, tylko jej absolutne poddaństwo i przekraczanie kolejnych granic, na które nie była gotowa, nie była w stanie podnieść się z łóżka.
- Rafał pisał do mnie od czasu do czasu, ale wcześniej go ignorowałam. Teraz zaczęłam pytać, co u niego. Chwalił się związkami z kolejnymi nastolatkami. Nie chciałam, żeby inna dziewczyna cierpiała tak jak jak. Postraszyłam go policją, ale odpisał, żebym się nie kłopotała, bo ma już sprawę przez jedną taką “16-letnia idiotkę”. Skończył właśnie 40 lat.
Magda do dziś żałuje, że chroniła Rafała przed policją. Że nie szukała jego kolejnych niepełnoletnich “dziewczyn”, którymi się chwalił.
- Mam wyrzuty sumienia, ale wiem, że wtedy musiałam uporać się z własnym syfem. Długo zajęło mi dochodzenie do tego, że związek może być obustronny, że mogę czerpać przyjemność z seksu.
Kilka lat temu spotkała się z Rafałem, chciała zamknąć ten rozdział, powiedzieć mu, jak bardzo ją skrzywdził.
Wyśmiał mnie. Najpierw powiedział, że jestem nienormalna. Potem, że lubię robić z siebie ofiarę. W końcu, że na wszystko się zgodziłam. Dodał, że byłam bardzo dojrzała i doskonale wiedziałam, co robię, że to lubiłam.
Dziś Magda ma męża, dzieci, jest szczęśliwa. Z rodzicami i bratem ma dobre stosunki. Zresztą zawsze miała. Pytam więc, czego zabrakło.
- To, że masz dziecko, które jest ambitne i dobrze się uczy, nie znaczy, że masz w domu dorosłego. Moi rodzice za wcześnie przestali widzieć we mnie naiwną nastolatkę, którą byłam. Zapomnieli, ile tak naprawdę mam lat. Byłam córeczką, która przecież jest “taka mądra”, więc sobie poradzi.
Swoją historię opowiada mi też Ada, która w tym roku zdaje maturę. Pięć lat temu uwiódł ją 34-letni wówczas kolega jej taty.
Ale Ada nie uważa, że została uwiedziona. Kolega taty odbierał ją ze szkoły, zabierał na quady i jakoś tak samo wyszło. Ada mówi, że po prostu "mieli romans". Sam seks wspomina dobrze, przekonuje, że jej koleżanki, które teraz zaczynają współżycie, mają znacznie gorzej. Ona nie miała nigdy chłopaka, jakoś ją to nie interesuje.
Boli ją tylko to, że Tomek nie był z nią szczery. Spotykał się równocześnie z nią i z kobietami w swoim wieku. Ada stara się go zrozumieć. To był dla niego trudny czas, bo właśnie rozwiódł się z żoną i był sam w wielkim domu.
Dlaczego w ogóle zgodziła się ze mną porozmawiać? Chyba chciała komuś opowiedzieć, jak było od początku do końca i jakoś poukładać to sobie w głowie. I z czasem sobie poukłada.
Chcesz podzielić się historią, opinią, albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl
O groomingu jako czynie karalnym mówimy, gdy dorosła osoba świadomie nawiązuje kontakt z osobą poniżej 15. roku życia w celu uwiedzenia jej i wykorzystania seksualnego – dziś także online np. poprzez nakłanianie do przesłania nagich zdjęć.
Tyle że do groomingu dochodzi też w przypadkach, na które nie ma paragrafu. 16-letnia dziewczyna może zostać uwiedziona przez 36-letniego mężczyznę i dopiero po latach zrozumieć, że została wykorzystana.
To, że zgodnie z polskim prawem może decydować o swoim życiu seksualnym, nie zmienia faktu, że często tak młoda osoba nie ma pełnego obrazu ani sytuacji, ani relacji.
Marta Wojtas
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Zarówno nastolatkom, jak i ich rodzicom, powinna od razu zapalać się czerwona lampka w przypadku zainteresowania starszych mężczyzn. Jest mnóstwo przypadków groomingu, w których różnica wieku z pozoru nie wydaje się aż taka duża, bywa też, że rodzice bagatelizują sprawę.
Najczęściej młode dziewczyny są uwodzone i wykorzystywane wcale nie przez mężczyzn w średnim wieku, ale tzw. młodych dorosłych – do 30. roku życia.
Marta Wojtas
Dajemy Dzieciom Siłę
W groomingu z pozoru nic nie dzieje się pod bezpośrednim przymusem. Pytaniem pozostaje, na ile osoba dorosła korzysta z naiwności i łatwości manipulowania kimś znacznie młodszym i niedoświadczonym życiowo.
Emocjonalnie ludzie dojrzewają w różnym wieku, często nawet i po 20. roku życia. Nie przekonuje mnie, gdy ktoś mówi o "wyjątkowo dojrzałych nastolatkach". Owszem, dana osoba może być np. poważna i odpowiedzialna, co niekoniecznie znaczy, że możemy uznać ją automatycznie za dojrzałą emocjonalnie.
Marta Wojtas
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Jeśli dorosły mężczyzna nie podejmuje wobec nastolatki radykalnie krzywdzących kroków, taka relacja może ciągnąć się latami. Nie oznacza to, że jej skutki nie będą druzgocące dla jej psychiki.
Jeśli relacja tego typu jest niejednoznaczna, warto zgłosić się do specjalisty. Rodzice często nie wiedzą, co myśleć i jak postępować, gdy różnica wieku między ich dorastającą córką a jej chłopakiem nie wydaje się przepaścią – np. gdy dziewczyna ma 14 lat, a on – 21.
Psycholog będzie w stanie ocenić, czy to zwykły związek czy grooming. Do takiego kontaktu nastolatkę może też zachęcić na przykład zaniepokojona koleżanka.
Marta Wojtas
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Warto zadać sobie pytanie, dlaczego dorosłego mężczyznę, w ogóle interesują dojrzewające dziewczyny. Może to być kwestia preferencji seksualnej, ale bardzo często zdarza się, że nastolatka staje się dla dorosłego “obiektem zastępczym”. Dzieje się tak z przeróżnych powodów jak np. lęk przed kobietami, nieumiejętność nawiązania kontaktów z równolatkami, czy budowania prawdziwej relacji. Powody są też bardziej cyniczne - np. fakt, że łatwiej kontrolować młodą dziewczynę, a podtrzymanie jej zainteresowania często nie wymaga od dorosłego starań.
Marta Wojtas
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Ważne, żeby w przypadku, gdy rodzic dowie się o tego typu relacji swojej córki - nie karać, nie strofować, nie krzyczeć. Podkreślmy jeszcze raz, że uwiedzenie przez osobę dorosłą nie jest winą nastolatki. Pamiętajmy też, że dzieci do 15. roku życia nie są przesłuchiwane w sądzie czy na policji, ale w towarzystwie psychologa, w bezpiecznych warunkach.
Marta Wojtas
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Należy podkreślić, że wina zawsze leży po stronie osoby dorosłej. Bardzo często ofiary tego typu uwiedzeń biorą odpowiedzialność na siebie. Bo dążyły do kontaktu, często były lub są zakochane. Sprawcy groomingu z tego korzystają - na przykład, gdy nastolatki przestają radzić sobie psychicznie, mówią, że przecież do niczego ich nie zmuszali. To sprawia, że powiedzenie o tym, co się dzieje komukolwiek, staje się jeszcze trudniejsze. W ekstremalnych sytuacjach dziewczyny uwikłane w takie relacje i zostawione same sobie podejmują nawet próby samobójcze.
Marta Wojtas
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Zdarza się też, że kobiety, które padły ofiarą groomingu jako nastolatki, dopiero po kilku latach uświadamiają sobie, że były wykorzystywane. Przeważnie potrzebują psychoterapii - mają problemy z zaufaniem, bliskością, dręczy je poczucie winy za to, co się stało. Często też jest na odwrót - zaczyna się od problemów z którymi trafiają do psychoterapeutów, a potem dochodzi do nich, że zostały skrzywdzone. Tak samo, jak wiele osób dopiero z perspektywy czasu zauważa, że było - już jako osoby dorosłe - w przemocowym czy toksycznym związku.
Marta Wojtas
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę
Na grooming są w szczególności narażone nastolatki, którym dorośli nie poświęcają odpowiednio dużo uwagi i czasu. Ale także dziewczyny z domów, w których ta uwaga jest, ale brakuje bliskich relacji, szczerych rozmów - także o seksualności. Kolejnym czynnikiem może być brak jednego z rodziców, zwłaszcza ojca. Niekoniecznie dosłownie - może to być też ojciec obojętny, nieobecny emocjonalnie. Nastolatkom, które nie mają w swoim otoczeniu dobrego wzoru dorosłego mężczyzny, ktoś taki może szczególnie imponować.