Lech Poznań traci przewagę w lidze. Bramkarz strzelił bramkę i uratował ekipę z Poznania
redakcja naTemat
06 lutego 2022, 21:32·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 lutego 2022, 21:32
Lech Poznań miał niemal pewne zwycięstwo z Cracovią na jej terenie, ale zremisował 3:3 (1:1) po szalonym meczu i ma już tylko dwa punkty zapasu nad drugą Pogonią Szczecin. Wydarzeniem dnia w PKO Ekstraklasie był remis 1:1 innej ekipy z Poznania, Warty. A to dlatego, że punkt uratował jej w końcówce bramkarz Adrian Lis. Tymczasem Raków Częstochowa wypunktował krakowską Wisłę (2:0).
Reklama.
Po wygranych Lechii Gdańsk, Pogoni Szczecin i Rakowa Częstochowa tylko poznański Lech nie miał na koncie pełnej puli na inaugurację rozgrywek PKO Ekstraklasy w 2022 roku. I wydawało się długo, że w Krakowie pełną pulę weźmie. Ale nie wziął. W 18. minucie Pasy wyszły na prowadzenie dzięki bramce Michała Rakoczego. Lech odpowiedział bramką Joao Amarala, bohatera spotkania i do przerwy był remis.
Po zmianie stron Portugalczyk świetnie obsłużył podaniem Jakuba Kamińskiego, chwilę później sam podwyższył na 3:1 i na 25 minut przed końcem Kolejorzowi nie mogło się stać nic złego. Ale tylko w teorii. Mecz odmienił Jakub Myszor, który wszedł na plac w 74. minucie, raptem trzy później zmniejszył straty, a w doliczonym czasie gry znalazł podaniem Filipa Balaja, który doprowadził do remisu 3:3. Co za mecz!
Cracovia Kraków - Lech Poznań 3:3 (1:1)
Bramki: Michał Rakoczy (18), Jakub Myszor (77), Filip Balaj (90) - Joao Amaral (29, 67), Jakub Kamiński (47)
Wspomniany Raków Częstochowa wypunktował w niedzielę krakowską Wisłę, a gole zdobywali Fran Tudor oraz Mateusz Wdowiak, który miał mnóstwo szczęścia kwadrans przed końcem spotkania. Biała Gwiazda wypracowała raptem jeden celny strzał przez 90 minut, nie miała tym razem szans w starciu z piłkarzami trenera Marka Papszuna.
Raków Częstochowa - Wisła Kraków 2:0 (0:0)
Bramki: Fran Tudor (55-karny), Mateusz Wdowiak (74)
Tymczasem w Poznaniu miejscowa Warta musiała odrabiać straty, bo Bartosz Śpiączka dał po zmianie stron prowadzenie ekipie z Łęcznej. I długo, bardzo długo nie miała sposobu, by pokonać Macieja Gostomskiego. Wreszcie dokonał tej sztuki bramkarz Zielonych Adrian Lis, który po rożnym w ostatniej akcji meczu główkował jak... lis pola karnego. I tak w walce o ligowy byt mamy podział punktów.