Kto spał, niech żałuje! Za nami 56. Super Bowl, czyli finał zawodowej ligi futbolu amerykańskiego NFL prosto z USA. Zwycięzcami zostali Los Angeles Rams, którzy ograli rzutem na taśmę Cincinnati Bengals 23:20. Poza widowiskiem sportowym, kibice byli świadkami wielkiego show na najwyższym poziomie.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Super Bowl to jedno z największych wydarzeń sportowych na świecie. Futbol amerykański w Stanach Zjednoczonych traktowany jest niczym religia, podobnie jak piłka nożna we Włoszech (vel Calcio) czy w Anglii, gdzie ją wymyślono. NFL zestawiana jest w jednym rzędzie z innymi ligami zawodowymi USA - koszykarską NBA czy hokejową NHL. Choć to właśnie futbol amerykański w ostatecznym rozrachunku najbardziej przyciąga kibiców ze Stanów Zjednoczonych.
Wydarzeniem szczególnym jest finał, gra o tytuł najlepszej drużyny futbolowej, nazywane Super Bowl. Widowiskiem przyciągającym praktycznie cały sportowy świat, zainteresowany zarówno wydarzeniami sportowymi, jak i całą otoczką - na czele z tzw. halftime show, gdzie występują m.in. gwiazdy popkultury największego formatu.
Tegoroczne Super Bowl zachwyciło, a opinia LeBrona Jamesa - gwiazdy NBA - nie jest odosobniona.
"Wow! To najlepsze halftime show, jakie kiedykolwiek widziałem!" – napisał w mediach społecznościowych wyraźnie podekscytowany "Król James".
Nie tylko słynny koszykarz zachwycał się tym, jakie show organizatorzy zaprezentowali. Na scenie mogliśmy zobaczyć takie znakomitości jak Dr. Dre, Snoop Dogg, Eminem, Mary J. Blige czy Kendrick Lamar. Zupełnie niespodziewany był za to występ niezapowiedzianego wcześniej 50 Centa.
Takiemu kluczowi muzycznemu trudno się dziwić, spotkanie było w końcu rozgrywane w Inglewood. To rejony, które w USA są uważane za jedne z najważniejszych dla historii hip-hopu.
Co do samego meczu, sportowo można było podziwiać niemniejszy spektakl niż w przypadku części artystycznej. Los Angeles Rams byli faworytem pojedynku chociażby ze względu na atut własnego terenu, gdzie rozgrywany był mecz. W poprzednim sezonie taki argument w pełni wykorzystał dotychczasowy mistrz, Tampa Bay Buccaneers. Prawidłowość grania u siebie i zwycięstwa potwierdziła się też w 2022 roku.
Dla zespołu z Los Angeles to drugi tytuł w historii. W 1999 roku Rams sięgali jednak po mistrzostwo NFL, grając jednak wówczas w St. Louis. Niewiele jednak brakowało, żeby Cincinnati Bengals zepsuli święto gospodarzom. Jeszcze na 1,5 minuty przed końcem goście prowadzili bowiem 20:16. Rams potrafili jednak odpowiedzieć w mistrzowskim stylu, a główną rolę zagrał wybrany MVP sezonu, Cooper Kupp, który złapał piłkę dającą rozstrzygające "przyłożenie".
Ważnym momentem meczu była również kontuzja, której doznał Odell Beckham Jr. Tego dnia spotkanie lepiej układało się po stronie gospodarzy. Rams potrafili to jednak skrzętnie wykorzystać, sięgając po najważniejszy triumf w futbolu amerykańskim.
Warto przypomnieć, że nowi mistrzowie w drodze po tytuł pokonali obrońców trofeum z Tampa Bay, na czele z legendarnym Tomem Braydy'm, który niedługo później zakończył swoją bardzo bogatą karierę.
Los Angeles Rams - Cincinnati Bengals 23:20 (7:3, 6:7, 3:10, 7:0)
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut