Anna Dymna
Co wiemy o mężu Anny Dymnej. Fot. WACLAW KLAG/REPORTER

Nazywany "małym Leonardem da Vinci". Wiesław Dymny był człowiekiem wielu talentów, choć miał reputację raptusa i pijaka. Okoliczności jego nagłej śmierci do dziś nie wyjaśniono. Kim był mąż Anny Dymnej?

REKLAMA

Historia miłości Anny Dymnej i Wiesława Dymnego

Pierwszy raz zobaczyli się na planie filmu "150 km na godzinę", zamienili ze sobą kilka zdań. Jednak los ponownie połączył ich drogi rok później, podczas kręcenia "Pięć i pół białego Józka" na początku lat 70. Ona była młodą studentką aktorstwa, on o 15 lat starszym scenarzystą.
Czytaj także:
Zaczęli się spotykać. Wzięli ślub cywilny jeszcze w tym samym roku. Ich małżeństwo z jednej strony było pełne miłości i czułości.
– Poznałam Wiesia, gdy wchodziłam w dorosłe życie. Kobieca dojrzałość dopiero się we mnie budziła. Żyłam zafascynowana Wieśkiem. Robiliśmy wszystko razem. Razem stawialiśmy ściany, zbijaliśmy meble, szyliśmy moje stroje, cieszyliśmy się drobiazgami – wyznała Anna Dymna w rozmowie z Aleksandrą Szarłat.
– Jak w w transie nie spaliśmy całymi nocami, ja czytałam mu na głos książki, on uczył mnie rysować. Kochaliśmy się i nic więcej nie miało znaczenia – dodała. Z drugiej strony życie Dymnych pełne było furii, alkoholu, nocnego znikania męża i burd, które wszczynał po pijanemu.
Aktorka w długim wywiadzie "Warto mimo wszystko" wspominała: – Wiesiek obracał w koszmar moje życie. Po prostu nigdy nie byłam pewna, czy kiedy wrócę do mieszkania, nie zastanę męża pobitego albo czy nie przepadnie gdzieś na kilka dni – opowiadała.
– Nieraz zastawałam mieszkanie kompletnie zdemolowane. Nie było łatwo. Najdziwniejsze było to, że kiedy Wiesiek przestawał pić, natychmiast wybaczałam mu wszystko – przyznała.

Kim był Wiesław Dymny?

Wiesław Dymny był bardzo uzdolniony. Malował obrazy, rzeźbił, projektował scenografie, a także uwielbiał fotografować. Był też dramaturgiem, scenarzystą, satyrykiem, aktorem, poetą. Ludzie znali go jako jednego z współzałożycieli "Piwnicy pod Baranami".
Choć wielkiego talentu nie można mu było odmówić, to w środowisku artystycznym krążyły o nim nieprzychylne opinie. – Czasami bywał niebezpieczny. Łatwo popadał z jednej skrajności w drugą - darzył czułością w jednej chwili, a w następnej stawał się agresywny. Nikt nie wiedział, co w nim naprawdę siedziało, co kłębiło się – wspomina Dymnego Leszek Długosz.

Tajemnicza śmierć Wiesława Dymnego

W związku z Anną Dymną był już siedem lat. Mieli wspólne mieszkanie, w którym pewnego dnia doszło do dramatycznych scen. Niesprawny telewizor wybuchł, a ogień strawił większość ich lokum. W pożarze spłonęło mnóstwo obrazów Wiesława Dymnego.
Początkowo był bardzo podłamany. Po pewnym czasie podźwignął się ze straty, a nawet dostał nowej energii, wraz z którą przestał pić. Jednak 11 lutego 1978 r. wydarzyła się tragedia.
Dymna wieczorem udała się na plan zdjęciowy, a jej mąż miał skończyć pracę, spotkać się z przyjaciółmi z "Piwnicy pod Baranami". Niestety, kiedy aktorka wróciła znalazła go martwego na podłodze koło ulubionego barku.
Na miejsce przybył lekarz, który stwierdził, że Dymny zmarł najprawdopodobniej na skutek zatrzymania akcji serca. Później powiedział, że było to następstwo spożywania alkoholu.
Warto dodać, że nie stwierdzono oficjalnej przyczyny zgonu, a lata później ustalono, że funkcjonariusze nie przeprowadzili stosownych badań czy oględzin. Anna Dymna nigdy nie dowiedziała się, co tak naprawdę stało się wtedy w ich mieszkaniu.
– Trudno było w to uwierzyć, bo przecież dwie godziny wcześniej widziałam się z nim i był trzeźwy. Pomyślałam sobie, że może coś mu ktoś wstrzyknął? – mówiła w jednym z wywiadów.
Aktorka w książce Janusza R. Kowalczyka "Wracając do moich Baranów" wyznała, że wciąż nie otrząsnęła się po tej śmierci. – Wszystko robię dla niego. Nie myślę o nim jak o byłym mężu, tylko jak o autorytecie. (...) I nie obchodzi mnie to, co mówią ludzie, że był pijakiem, awanturnikiem, brutalem. Ja wiem, dlaczego był, jaki był. Wiem, co to znaczyło naprawdę – podkreśliła.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut