Senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski, znany z krytyki działań własnej partii, uważa, iż jest coraz więcej rozczarowanych wyborców PiS. Jego zdaniem partia "dobrej zmiany" może stać się kolejną formacją, która wypłynęła na bardzo dobrych hasłach, ale w niesławie przegra wybory.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Senator miałby zostać usunięty z klubu Prawa i Sprawiedliwości za działania i wypowiedzi, które stoją w sprzeczności ze stanowiskiem klubu PiS. Takie nieoficjalne doniesienia z kierownictwa partii przedstawiała na początku lutego Polska Agencja Prasowa.
Senator Jackowski punktuje błędy PiS
"Nie, nikt się ze mną nie kontaktował z kierownictwa PiS. Nikt mnie nawet o niczym nie poinformował. O całej sprawie dowiedziałem się z mediów" – powiedział.
Dopytany, czy chciałby zostać w PiS, odparł, że "to był bardzo dobry projekt polityczny, z bardzo dobrym programem i diagnozą sytuacji".
"Odejście od programu i błędy, które zostały poczynione, powodują, że powiększa się grupa osób, które czują się zawiedzione PiS. Ta grupa jest coraz większa. Z własnego doświadczenia wiem, ile było formacji w Polsce po 1989 roku, które na fali znakomitych obietnic, że nie będzie nepotyzmu, kolesiostwa, będzie inna jakość, jeżeli chodzi o politykę międzynarodową, powrót do suwerenności, do podmiotowości w rozsądnych sojuszach Unii Europejskiej i NATO" – zauważył.
Jego zdaniem grupa wyborców rozczarowanych PiS będzie coraz większa. "PiS może stać się kolejną formacją, która wypłynęła na bardzo dobrych hasłach, zyskała ponad 40 proc. poparcia społecznego, która w niesławie przegra wybory. Przed tym przestrzegam i mam nadzieję, że nastąpi korekta kursu obozu rządzącego, powrót do standardów i programu" – tłumaczył swój pogląd Jackowski.
Jackowski: nie widzę podstaw, aby mnie usuwać z klubu PiS
Senator przypomniał również, że krytykował "piątkę dla zwierząt" uderzającą w elektorat wiejski, z której PiS się wycofało.
"Krytykowałem nepotyzm, kolesiostwo – PiS przyjęło kuriozalną uchwałę, dzielącą nepotyzm na słuszny i niesłuszny, mającą walczyć z kolesiostwem. Krytykowałem nieuzasadnione zarobki współpracowniczek pana prezesa NBP – Sejm przyjął odpowiednią ustawę. Krytykowałem wadliwe podstawy prawne ograniczeń w czasach pandemii – sądy przyznają mi rację. Krytykowałem niechlujstwo Polskiego Ładu, to nawet ministra finansów odwołano" – wyliczał dalej polityk.
Jak podkreślił, w tych wszystkich kwestiach merytorycznie miał rację, więc nie widzi podstaw do usuwania go z klubu PiS.
"W gronie poselskim znalazłoby się znacznie więcej kandydatów do wykluczenia, którzy naruszają standardy moralne, ale PiS nie może sobie pozwolić na wyrzucenie posłów, bo nie będzie miało większości" – przypomniał.
W jego ocenie mamy do czynienia z hipokryzją władz, która uderza w senatora, bo nie ma znaczenia, czy PiS będzie miało 47 czy 46 senatorów, ponieważ i tak jest tam w opozycji. "Dlatego postanowiono we mnie uderzyć, może z powodu rozgrywek personalnych. Podwójne standardy i hipokryzję PiS dobrze obrazuje sprawa posła Łukasza Mejzy"– posumował.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut