
Reklama.
Informację, że Rinat Achmetow jest na Ukrainie, przekazała w mediach społecznościowych jego rzeczniczka prasowa, Anna Terekhova. Dodała na Facebooku zdjęcie oligarchy, który w towarzystwie współpracowników pojawił się na terenie jednej ze swoich firm w Mariupolu.
Przypomnijmy, że w ostatnich dniach ukraińskie media donosiły, że oligarchowie w przed eskalacją konfliktu zbrojnego z Rosją uciekali z kraju. Wśród nich, oprócz Achmetowa, który właśnie wrócił, mieli znaleźć się również m.in. Borys Kolesnikow i Igor Abramowicz. Nie wiadomo nic o ich powrocie.
Apel prezydenta Ukrainy do oligarchów
Z tego względu prezydent Ukrainy postawił im ultimatum. – Mówi się nam, że 16 lutego będzie dniem napaści. Zrobimy go Dniem Zjednoczenia. Podpisałem już odpowiedni dekret – powiedział wówczas w opublikowanym wideo.W środę Ukraińcy mieli też wywiesić flagi narodowe, założyć niebiesko-żółte wstążki, aby pokazać, iż są zjednoczeni. – Straszy się nas wielką wojną i po raz kolejny wyznacza się datę wojskowego wtargnięcia. To już nie pierwszy raz – podkreślił wtedy ukraiński prezydent.
Wołodymyr Zełenski poruszył wówczas kwestię oligarchów, którzy uciekli z kraju w obawie przed nadchodzącą wojną. – Dziś każdy przechodzi test na obywatela Ukrainy. Przejdźcie go godnie – powiedział i zaapelował do nich o powrót. Im oraz wszystkim urzędnikom, politykom, którzy wyjechali dał 24 godziny na powrót do ojczyzny.
Warto przeczytać: Czym jest atak "false flag"? Putin może go użyć ws. Ukrainy. Dobrze wie, że ta taktyka działa
Trudno ocenić na ile apel prezydenta okazał się skuteczny. Media piszące o powrocie Achmetowa podkreślają, że wrócił prawdopodobnie ze względu na walkę o wpływy jaka toczy się obecnie na Ukrainie.
Sytuacja między Rosją a Ukrainą pozostaje napięta
Dodajmy, że pomiędzy Rosją a Ukrainą sytuacja pozostaje napięta. W środę władze Ukrainy odwołały się do ONZ w sprawie decyzji Rosji o uznaniu Doniecka i Ługańska za niepodległe republiki. Formalnie oba regiony stanowią część terytorium naszego sojusznika. Taka uchwała wczoraj (15 lutego) została skierowana na biurko Władimira Putina.Stały przedstawiciel Ukrainy w ONZ Sergey Kislytsia powiedział, że Rosja świadomie zaczyna wycofywać się z porozumień mińskich. – Zada poważny cios politycznemu i dyplomatycznemu rozwiązaniu, nad którym Ukraina i jej partnerzy aktywnie pracują – ocenił dyplomata cytowany przez "Ukraińską Prawdę".
Przypomnijmy, że według doniesień "The Sun" wojna rosyjsko-ukraińska miała rozpocząć się w nocy z 15 na 16 lutego. Jak informowaliśmy w naTemat, brytyjski tabloid pisał o "ogromnym ataku rakietowym". Nic takiego się nie stało.
Trudno przewidzieć, co będzie dalej. Obecnie wszystko wskazuje na częściową deeskalację konfliktu. Rosyjski minister obrony Igor Konaszenkow poinformował o wycofaniu części wojsk z granicy ukraińskiej. Powodem miało być "zakończenie ćwiczeń".
Także prezydent Białorusi przekazał, że odbędzie spotkanie z prezydentem Rosji, by podjąć ewentualnym wycofaniu części żołnierzy.
Czytaj także: