Roberto Firmino właśnie strzela gola na 1:0 w Mediolanie. Ten moment może mieć kluczowe znaczenie w dwumeczu.
Roberto Firmino właśnie strzela gola na 1:0 w Mediolanie. Ten moment może mieć kluczowe znaczenie w dwumeczu. Fot. AP/Associated Press/East News

Świadkami wyrównanego pojedynku, jak przystało na starcie wiceliderów włoskiej Serie A i angielskiej Premier League, byli kibice w Mediolanie. Miejscowy Inter mocno chciał wykorzystać atut swojego boiska, ale to Liverpool świetnie wypunktował rywala w ostatnim kwadransie spotkania, wygrywając 2:0 (0:0).

REKLAMA
Przed rozpoczęciem spotkania trudno było wskazać jednoznacznego faworyta. Inter Mediolan miał mocny argument w postaci meczu w roli gospodarza. Angielskim drużynom na terenie ekip z Serie A nigdy nie grało się specjalnie komfortowo, co można powiedzieć też z odwrotnej perspektywy, kiedy dojdzie do rewanżu w mieście The Beatles.
Po pierwszych 45 minutach na tablicy wyników mogło być przynajmniej 1:1. Goście mieli kilka ciekawych akcji, z których choć raz powinni cieszyć się z gola. Najbliżej był Sadio Mane, który najpierw próbował głową po stałym fragmencie, a następnie dołożył trochę więcej artyzmu, strzelając przewrotką. W obu przypadkach Samir Handanović nie musiał interweniować.
Po stronie Interu najbliższej szczęścia był Hakan Calhanoglu. Turek w 16 minucie kropnął z okolicy rogu pola bramkowego pod poprzeczkę. Piłka faktycznie mocno odbiła się od takowej, ale zamiast wpaść do siatki, wyszła w pole gry.
Oprócz zrywów ofensywnych jednych i drugich, wiele było też boiskowego aktorstwa, zwłaszcza po stronie gospodarzy. Włosi raz po raz próbowali nabrać sędziego Szymona Marciniaka na rzekome przewinienie w obrębie pola karnego, o ile nie w samej "szesnastce". Polski arbiter nie popełnił jednak błędów, nie dając się złapać na upadki m.in. Argentyńczyka Lautaro Martineza.
Simone Inzaghi w przerwie tchnął nadzieję w swoich piłkarzy, bo gospodarze bardzo mocno rozpoczęli drugą część spotkania. Próbowali narzucić swój styl gry, w czym przez 15-20 minut nie mógł odnaleźć się LFC. Trenerskim nosem nie po raz pierwszy wykazał się jednak Jürgen Klopp. Niemiecki szkoleniowiec zaczął dokonywać zmian, które miały wpływ na losy końcowego wyniku.
Choć Senegalczyk Mane błyszczał na początku spotkania, został zmieniony przez Roberto Firmino. I to właśnie Brazylijczyk otworzył wynik meczu w 75 minucie. Napastnik świetnie wyskoczył do główki po rzucie rożnym, pakując piłkę tuż przy słupku bezradnego bramkarza Interu. Co ciekawe, z osiem z ostatnich dwunastu trafień Firmino w Lidze Mistrzów, to gole w fazie pucharowej.
Zanim gospodarze zdołali się otrząsnąć, cios nokautujący zadał Mohamed Salah. Niespełna dziesięć minut przed końcem spotkania, ponownie po stałym fragmencie (rzut wolny), Egipcjanin zachował się najprzytomniej w polu karnym, strzelając skutecznie w środek bramki. Handanović w tej sytuacji był jednak zmylony rykoszetem. Zadecydowała noga Marcelo Brozovicia, a dużą pracę przy golu wykonał też strącając piłkę chwilę wcześniej głową Virgil van Dijk.
Po pierwszym meczu 1/8 finału zapowiada się na to, że LFC po wyeliminowaniu w fazie grupowej AC Milan, teraz okaże się katem aktualnego mistrza Italii. Inter stać jednak na dobry wynik w rewanżu, patrząc na grę mediolańczyków. Z pewnością muszą być jednak bardziej skuteczni pod bramką Alissona.
Inter Mediolan - Liverpool FC 0:2 (0:0)
Bramki: Roberto Firmino (75), Mohamed Salah (83)
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut