Po decyzji Rosji o uznaniu dwóch tzw. republik głos zabrało wielu polityków i komentatorów. Bardzo mocną w opinię tej sprawie wyraził rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny. Jego zdaniem, władzom w Moskwie nie wystarczy już tylko propaganda, gdyż chcą one krwi i wojny, a Kreml robi to m.in. po to, aby odwrócić uwagę Rosjan od prawdziwych problemów.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Swoje zdanie o narastającym konflikcie Rosji przeciw Ukrainie rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny przedstawił w serii tweetwów.
"Przez Putina teraz mogą umrzeć setki Ukraińców i Rosjan, a w przyszłości liczba ta może sięgnąć dziesiątek tysięcy. Tak, Putin nie pozwoli Ukrainie się rozwijać, wciągnie ją w bagno, ale taką samą cenę zapłaci Rosja" – zawyrokował.
Nawalny: Rosyjskie władze chcą krwi
Jego zdaniem władzom na Kremlu nie wystarcza już zwykła propaganda, gdyż "oni chcą krwi i chcą poruszać się figurkami czołgów po mapie działań wojennych". Nawalny nazywa ich "niedołężnymi złodziejami".
Tak samo pisze o Radzie Bezpieczeństwa Rosji, która odbyła się wczoraj. Ich też nazywa zgromadzeniem "łajdaków i złodziei" oraz porównuje do "nomenklaturowych kretynów z Biura Politycznego KC KPZR, którzy podobnie postanowili wysłać wojska radzieckie do Afganistanu".
Nawalny przypomina, że rezultatem tej "interwencji" były setki tysięcy ofiar, a jej konsekwencje są nadal odczuwalne dla Rosjan i Afgańczyków. "Ci kretyni z Biura Politycznego zasłaniali się dwulicową ideologią. Te putinowskie pachołki nie mają nawet ideologii - tylko ciągłe i nieskrywane kłamstwa" – uważa opozycjonista.
Putin Ukrainą odwraca uwagę Rosjan od problemów
Zdaniem Nawalnego jest to potrzebne do odwrócenia uwagi obywateli Rosji od realnych problemów, czyli rozwoju gospodarki, wzrostu cen czy panującego bezprawia. Zwraca on też uwagę, że w telewizji jest bardzo mało informacji o Rosji, ale bardzo dużo o Europie czy Ukrainie.
Aleksiej Nawalny zachęca także, aby zastąpić "Ukrainę" w przemówieniu Putina "Kazachstanem", "Białorusią", "krajami bałtyckimi", "Azerbejdżanem", "Uzbekistanem", a nawet "Finlandią". "I zastanówcie się, dokąd może zaprowadzić ta droga" – skonkludował.
Jak dodał, Putin i jego "starzy złodzieje z Rady Bezpieczeństwa i Jednej Rosji" są wrogami Rosjan, a nie jest nimi Ukraina i Zachód. "Putin zabija i chce zabijać jeszcze więcej" – ocenił Rosjanin.
W podsumowaniu wskazał, iż walczyć o Rosję, znaczy tyle, co odsunąć Putina i jego ludzi od władzy, a obecnie znaczy również: "walczyć o pokój".
Przypomnijmy, że Władimir Putin wydał w poniedziałek 21 lutego dekret, na mocy którego uznał niepodległość separatystycznych "republik ludowych" w Donbasie. Niedługo po podpisaniu dekretu prezydent Federacji Rosyjskiej wydał swoim wojskom rozkaz wejścia na teren Ukrainy w celu "utrzymania pokoju" w Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej.
Z tego względu Unia Europejska, Wielka Brytania i USA zapowiedziały sankcje przeciw Rosji, dotycząc one głównie kwestii gospodarczych. Ważną decyzję podjęły również same Niemcy. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział na konferencji prasowej, że podjęto kroki w celu wstrzymania procesu certyfikacji gazociągu Nord Stream 2.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut