Fiodor Smołow to pierwszy znany sportowiec rosyjski, który publicznie sprzeciwił się temu, czego dokonał na Ukrainie Władimir Putin. Piłkarz reprezentacji Rosji na Instagramie zamieścił krótki wpis, opowiadając się za pokojem na świecie. Za swój komentarz "zapłacił" za to Jarosław Rakicki.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Agresja ze strony Rosji na Ukrainę wstrząsnęła całym światem. Jego sportowa część również zaczęła publicznie reagować na wydarzenia za naszą wschodnią granicą. Wyjątkowo wymownymi głosami są te płynące bezpośrednio od Rosjan przeciwnych wojskowej agresji wobec sąsiada. Pierwszym był Fiodor Smołow, jeden z bardziej znanych piłkarzy reprezentacji Sbornej.
"Nie dla wojny!" – napisał na swoim Instagramie, który za miesiąc miał być jednym z zawodników rywalizujących w meczu z Biało-Czerwonymi o awans na MŚ 2022. Smołow dodał do słów symbol złamanego serca oraz flagę Ukrainy. Gest piłkarza reprezentacji Rosji został szybko wyłapany przez zagraniczne media, które doceniły zachowanie rosyjskiego zawodnika.
Kolejnym sprzeciwiającymi się agresji ze strony Władimira Putina Rosjanami byli siatkarz Jegor Kliuka (umieścił wpis na stories na IG) oraz piłkarz Aleksandr Sobolew. W obu przypadkach mowa o reprezentantach swojego kraju. Co ciekawe, w przypadku Sobolewa jego wpis po kilku godzinach zniknął z mediów społecznościowych. Niewykluczone, że napastnik Spartaka Moskwa został ocenzurowany poprzez ruch ze strony władz swojego pracodawcy. Smołow, którego wpis pojawił się jako pierwszy, jest piłkarzem Dynamo Moskwa i póki co nadal jego przekaz solidarności z Ukrainą jest dostępny w sieci.
Głos w sprawie agresji Putina na naszych wschodnich sąsiadów zabrał również Jarosław Rakicki. Ukraiński piłkarz jest postacią kontrowersyjną, przez wielu uważany wręcz za zdrajcę po tym, jak zamienił miejsce uprawiania swojego zawodu. Ukraiński obrońca przeniósł się bowiem z ukraińskiego Szachtara Donieck do rosyjskiego Zenita Sankt Petersburg. Rakicki spotkał się z krytyką nie tylko ze strony kibiców, przestał też dostawać jakiekolwiek powołania do reprezentacji Ukrainy.
"Ja - Ukrainiec! Ukrainie pokój! Stop wojnie!" – napisał na Instagramie Rakicki, jednoznacznie wspierając swój kraj w obliczu agresji ze strony rosyjskich wojsk. Wpis Rakickiego spotkał się z dużym odzewem wśród internautów, głównie pozytywnym. Co ciekawe, w czwartek swój mecz rozgrywał klub, w którym występuje ukraiński obrońca. Rakicki nie wystąpił jednak w zespole z Sankt Petersburga, co było dosyć zaskakującą decyzją, biorąc przede wszystkim pod uwagę aspekt sportowy.
Rakicki to jedyny Ukrainiec w składzie aktualnego mistrza Rosji. Brak podstawowego obrońcy w wyjściowej jedenastce - akurat w dniu rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę - był zatem wyjątkowo wymowny.
Ostatecznie bez Ukraińca w składzie rosyjski zespół odpadł z Ligi Europy po bezbramkowym remisie z Betisem Sewilla. W pierwszym meczu Zenit przegrał 2:3 na swoim terenie. Dla obserwatorów zaskakujący był dodatkowo fakt, że rosyjska drużyna mogła bez przeszkód rozegrać mecz pod egidą jednych z najważniejszych rozgrywek UEFA.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut