Rozmawialiśmy z Ukraińcami wracającymi do ojczyzny. "Swojej ziemi trzeba bronić"
Wioleta Wasylów
26 lutego 2022, 06:13·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 lutego 2022, 06:13
Agresja ze strony Rosji nie ustaje. Wielu Ukraińców boi się o zdrowie i życie swoje oraz swoich bliskich. Wielu z nich zależy też na tym, by obronić swój dom przed agresorem. NaTemat zapytało Ukraińców zebranych na Dworcu Zachodnim w Warszawie, dlaczego oni w tak niebezpiecznym okresie zdecydowali się na powrót do ojczyzny.
Od czwartku wojska Władimira Putina ostrzeliwują wiele miast na Ukrainie. Ukraińskie siły zbrojne odpierają ataki Rosjan, jednak sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Jest też coraz więcej ofiar. W tym trudnym czasie do ojczyzny postanowiła wrócić część Ukraińców mieszkających w Polsce.
Rozmawialiśmy z Ukraińcami na Dworcu Zachodnim
Postanowiliśmy udać się na Dworzec Zachodni w Warszawie, który jest najpopularniejszym punktem komunikacyjnym łączącym Polskę z Ukrainą. Stanowi on ostatni przystanek dla osób, które uciekają do naszego kraju przed wojną, ale jest też pierwszym przystankiem dla tych, którzy na Ukrainę postanowili wrócić. Zapytaliśmy tych drugich, czemu się na to zdecydowali.
– Każdy ma swój rozum i myśli po swojemu. Jedni jadą walczyć, a inni po swoje rodziny – zauważył jeden z naszych rozmówców. Dodał, że sam wraca walczyć. – Ja jako wojskowy powinienem bronić swojej ojczyzny. Walczyłem w 2014 roku i dalej będę walczył. My do nich nie przyłazimy i niech oni do nas też nie przyłażą – dodał.
Inny z naszych rozmówców podkreślał, że jedzie do stolicy, Kijowa do swojej rodziny i znajomych. – Muszę jechać, aby ich chronić, a przynajmniej, żeby przywieźć ich tutaj – tłumaczył.
Pewna Ukrainka powiedziała, że udaje się do obwodu winnickiego, bo chce zabrać stamtąd swoje nastoletnie dzieci. – Nie wiem, czy uda nam się wrócić do Polski – przyznała jednak z dużą obawą.
– W Polsce na razie studiuję i pracuję, ale muszę zostawić wszystko i wrócić na Ukrainę, bo tak trzeba – powiedział natomiast mężczyzna pochodzący z Połtawy, który wcześniej służył tam w wojsku.
Z kolei inny Ukrainiec zdradził, że jego żona i dzieci w Winnicy, po tym, jak nieopodal spadły pociski, schronili się w piwnicy. Dodał, że nie jest tam "tak gorąco jak w Kijowie", jednak musi wrócić, bo "swojej ziemi zawsze trzeba bronić".
Miał też apel do swoich rodaków: "Ukraina potrzebuje pomocy. Zapraszam wszystkich Ukraińców, którzy siedzą w Polsce i grzeją dupę: trzeba nakopać w dupę tym, którzy wtargnęli na naszą ziemię na Ukrainie".