Szczepan Twardoch zaczyna swój tekst od smutnej konstatacji na temat działań wojennych Władimira Putina przeciw Ukrainie.
"Władimir Putin chętnie zakończyłby wojnę, gdyby tylko Ukraińcy złożyli broń, wykopali własne groby i złożyli w nich swoje ciała, aby oszczędzić kłopotu rosyjskim myśliwcom. Albo, gdyby sami wybudowali dla siebie baraki i otoczyli je drutem kolczastym; to też jest stara rosyjska specjalność — robić wszystko rękami więźniów. Czy nie byłby to najprostszy sposób na zakończenie wojny?" — pyta z goryczą.
W swoim tekście autor "Króla" i "Morfiny" skupia się jednak przede wszystkim na krytyce wieloletniej ugodowej polityce Niemiec wobec Rosji.
"Bezrefleksyjny pacyfizm niemieckiej klasy politycznej mógł mieć dobre intencje, ale de facto był głupi i niemoralny. Niemoralne są wydatki na zbrojenia, które wyniosły 1,4 proc. Niemoralna jest opieszała polityka wobec otwartej, rosyjskiej przemocy. Niemoralne są wahania, czy dostarczyć broń do Ukrainy, niemoralny jest Nord Stream 2 i energetyczne uzależnienie Europy od rosyjskich paliw kopalnych" — wylicza Twardoch.
"Dziś uważam nawet za niemoralne utrzymywanie stosunków dyplomatycznych z Rosją, niezależnie od tego, na jakim szczeblu; niemoralne jest przekonanie, że w przyszłości trzeba się jakoś dogadać z Rosją, znaleźć kompromis ponad głowami Ukraińców" — kontynuuje.
Pisarz szczególnie uderza również w jednego niemieckiego polityka. "Czy dyplomacja niemiecka odniosła jakiś skutek? Czy kontakty gospodarcze między Rosją a Niemcami, cała działalność Gerharda Schrödera, najbardziej haniebnego niemieckiego polityka ostatnich dziesięcioleci, choć trochę ucywilizowały Władimira Putina, czy choć trochę przesunęły Rosję w stronę cywilizowanych metod prowadzenia polityki?" — pyta retorycznie.
Twardoch napisał, że rozumie pokojowo nastawioną niemiecką debatę publiczną, ale jego zdaniem w obliczu zagrożenia ze strony Rosji już dawno nie powinno być miejsca dla prowadzenia takiej polityki.
"(...) w niemieckiej debacie publicznej zdaje się panować pacyfistyczny resentyment, który oczywiście, zważywszy na historię XX wieku, był w pełni uzasadniony i zrozumiały dwie, trzy, cztery dekady po II wojnie światowej. Należy sobie uświadomić, że od zakończenia wojny minęło prawie osiemdziesiąt lat" — podsumował.
Może Cię zainteresować również: