nt_logo

Czy Putinowi została jeszcze opozycja? Oto krajobraz polityczny rosyjskiej dyktatury

Anna Dryjańska

04 marca 2022, 05:03 · 4 minuty czytania
"Władimir Putin nie jest prezydentem, lecz dyktatorem Rosji i tak go nazywajcie. Pieprzyć wasze medialne wytyczne" – pisze na Twitterze arcymistrz szachowy Garri Kasparow, jego znany oponent. W takim razie pytanie, które wielu sobie stawia po eskalacji wojny Rosji przeciw Ukrainie, brzmi następująco: czy dyktator Władimir Putin ma jeszcze jakąś opozycję?


Czy Putinowi została jeszcze opozycja? Oto krajobraz polityczny rosyjskiej dyktatury

Anna Dryjańska
04 marca 2022, 05:03 • 1 minuta czytania
"Władimir Putin nie jest prezydentem, lecz dyktatorem Rosji i tak go nazywajcie. Pieprzyć wasze medialne wytyczne" – pisze na Twitterze arcymistrz szachowy Garri Kasparow, jego znany oponent. W takim razie pytanie, które wielu sobie stawia po eskalacji wojny Rosji przeciw Ukrainie, brzmi następująco: czy dyktator Władimir Putin ma jeszcze jakąś opozycję?
Władimir Putin, dyktator Rosji, jako lord Voldermort. Mural solidarności z Ukrainą w Poznaniu. fot. Lukasz Gdak/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • 24 lutego Władimir Putin eskalował wojnę Rosji przeciwko Ukrainie
  • Dyktator rządzi Rosją od ponad 20 lat i sukcesywnie pozbywa się opozycji
  • Oto najważniejsze informacje o krajobrazie politycznym Rosji

Protesty antywojenne w Rosji, które brutalnie rozbijają funkcjonariusze policji, to kwintesencja tego, co Putin robi z ludźmi, którzy ośmielają się mu sprzeciwić.

Osoby z Moskwy, Sankt Petersburga i innych rosyjskich miast lądują na komendach i w aresztach bez dostępu do prawnika. Policjanci biją ludzi i urządzają regularne łapanki. Protestujący doświadczają od państwa przemocy, po której nie dostaną zadośćuczynienia, bo Putin zadbał o to, by w Rosji nie było wolnych sądów.

Policjanci atakują protestujących przeciwko Putinowi

Fale antyputinowskich protestów przetaczają się przez Rosję od lat, mimo że po każdym z nich funkcjonariusze policji przeprowadzają masowe aresztowania, a protestujący dostają od rosyjskiej telewizji publicznej i innych państwowych mediów etykietę zdrajców ojczyzny.

W latach 2011–2013 tłumy wyległy na ulice przeciwko nieuczciwym wyborom parlamentarnym i prezydenckim. Policjanci odpowiedzieli pobiciami i innymi formami brutalności wobec obywatelek i obywateli.

Protestujący wskazywali, że wybory były zmanipulowane, jako że partie, które chciałyby być prawdziwą opozycją wobec Putina, latami nie mogą się doczekać zarejestrowania. Krótko mówiąc: formalnie nie istnieją, więc nie można na nie głosować.

W podobnie bezwzględny sposób Putin pacyfikował swoich krytyków, którzy w 2014 roku tysiącami wylegli na ulice, gdy zaczął wojnę przeciwko Ukrainie od inwazji na Krym.

Dyktator Rosji nie patyczkował się też, gdy w latach 2017–2018 jego krytycy zaangażowali się w antyrządowe, antykorupcyjne protesty, po informacjach, które opinii publicznej ujawnił znany rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny (obecnie więzień polityczny, którego reżim Putina określa mianem terrorysty).

Po aresztowaniu Nawalnego w 2021 roku (wcześniej został oblany niebezpieczną substancją chemiczną, a potem prawdopodobnie podano mu truciznę), w kraju zaczęły się masowe protesty, ale Putin rękami funkcjonariuszy policji stłumił opór społeczny.

Dwa lata wcześniej dyktator użył policyjnej przemocy, by ludzie przestali protestować przeciwko kolejnym nieuczciwym wyborom do Dumy.

W chwili pisania tego tekstu polskojęzyczna Wikipedia z jakiegoś powodu nazywa wybory do rosyjskiego parlamentu procesem demokratycznym.

Duma. Narzędzie Putina do osiągania "kompromisów"

Rosyjski parlament, Duma, też ma charakter marionetkowy. Spośród 450 deputowanych aż 326 należy do konserwatywnej partii Jedna Rosja, która jest zapleczem politycznym Putina. Pozostałe mandaty należą do partii będących koncesjonowaną opozycją dyktatora.

Najliczniej reprezentowana spośród nich jest Partia Komunistyczna (57 deputowanych), która od czasu do czasu pozwala sobie na pluszową krytykę niektórych aspektów, być może przez przypadek, nie do końca najlepszych posunięć Władimira Putina. Parlamentarzyści z tej partii są także użyteczni dla dyktatora, gdy zgłaszają radykalne postulaty polityczne.

Wtórują im w tym faszyści, którzy dla niepoznaki nazwali się Liberalno–Demokratyczną Partią Rosji. Nacjonalistyczni deputowani razem z komunistami wypuszczają polityczne balony próbne, które przechwytuje Władimir Putin i jako przedstawiciel zdrowego rozsądku w świetle kamer temperuje ich zapędy i wzywa do "kompromisu", przeprowadzając jako tę łagodniejszą wersję to, co i tak chciał od samego początku.

Obecnie nacjonaliści z Dumy wzywają do tego, by ludzi protestujących przeciwko napaści Putina na Ukrainę przymusowo wcielić do wojska i wysłać na wojnę.

Pozostałe partie, mające od kilku do kilkudziesięciu przedstawicieli, spełniają podobną rolę w tej grze pozorów. Na przykład partia Nowi Ludzie ma przyciągać młodych wyborców, zniechęconych do elit politycznych. Choć deputowanym z Nowych Ludzi zdarza się pokłócić z Jedną Rosją, to wobec samego Putina są już bardzo łagodni.

Istnieją dwie liczące się, zarejestrowane partie faktycznie opozycyjne, które znajdują się poza parlamentem ze względu na prześladowania polityczne, np. odmawianie zgłoszenia list wyborczych: Jabłoko (partia liberalno–socjalna) i Partia Narodowej Wolności (PARNAS, partia centroprawicowa).

Putin niszczy organizacje pozarządowe i robi z nich wroga narodu

Przez cały ten czas dyktator Rosji zajmował się także niszczeniem organizacji pozarządowych, które propagowały prawa człowieka, w tym prawa kobiet, prawa gejów, lesbijek, osób biseksualnych i transpłciowych (LGBT), swobody obywatelskie, praworządność itp. – krótko mówiąc wszystko to, co można nazwać wartościami europejskimi.

W 2015 roku Putin, za pośrednictwem Dumy, oznakował organizacje pozarządowe, które znalazły darczyńców poza Federacją Rosyjską, jako "zagranicznych agentów". Następnie dyktator zabrał się za wyganianie z Rosji uznanych organizacji i blokowanie wsparcia dla prawnoczłowieczych NGO-sów założonych w kraju.

Potem Putin wziął się za nowelizację ustawy medialnej, by jako "zagranicznych agentów" piętnować i odcinać od finansowania także krytyczne wobec siebie media. Władze podkreślały, że kontrolę nad przekazem powinno mieć państwo.

Wreszcie status "zagranicznego agenta" Duma rozszerzyła na pojedynczych ludzi, którzy są niewygodni dla dyktatora. Publiczna telewizja i inne media piętnują ich jako zdrajców donoszących na własny kraj.

Równolegle z popełnianiem zbrodni wojennych w Ukrainie Putin zamknął ostatnie wolne media w Rosji, które o tym informowały.

O tym, jak przez ostatnie 20 lat dyktator prześladuje dziennikarki i dziennikarzy, można napisać książkę. Nieustępliwa krytyczka Putina i jego wojny w Czeczenii, rosyjska dziennikarka Anna Politkowska, została zastrzelona (2006). Po kilku latach za zabójstwo skazany został wykonawca egzekucji, były oficer policji.

Tak więc nie ma silnej, formalnej opozycji, która może przeciwstawić się Putinowi. Dyktator Rosji może być powstrzymany na dwa sposoby: przez solidarny opór państw demokratycznych lub/i kogoś ze swojego najbliższego otoczenia na Kremlu.