Kolejnego dnia ataku na Ukrainę pojawiają się nowe doniesienia o atakowaniu cywilów. Tym razem ostrzelany został szwajcarski dziennikarz. Mężczyzna został zaatakowany i obrabowany. Rosyjscy żołnierze doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że atakują nieuzbrojonego przedstawiciela mediów.
Szwajcarski dziennikarz Guillaume Briquet został zaatakowany przez rosyjskich żołnierzy, okradli go z pieniędzy, laptopa i zabrali jego paszport.
Wcześniej auto, którym podróżował dziennikarz zostało ostrzelane mimo wyraźnego oznaczenia, że to pojazd prasowy.
To kolejny atak rosyjskich żołnierzy na cywilów, codziennie giną niewinni i nieuzbrojeni mieszkańcy Ukrainy.
Atak na dziennikarza
Rosyjscy żołnierze w swojej napaści na Ukrainę nie przestrzegają żadnych zasad. Każdego dnia atakowani i zabijani są bezbronni cywile. Rosjanie ostrzeliwują szkoły, przedszkola czy szpitale, a nawet karetki z rannymi.
Parę dni temu media obiegła informacja o gwałtach na ukraińskich kobietach. Co więcej Rosjanie nie przestrzegali nawet zawieszenia broni, co zakończyło się dwukrotnym przerwaniem ewakuacji dotkniętego katastrofą humanitarną Mariupola. Żołnierze zaczęli ostrzelać cywilów pomimo zawieszenia broni, co skończyło się śmiercią trzech osób w tym dzieci.
To zresztą niejedyny przypadek zabijania uciekających cywilów. W poniedziałek 7 marca media obiegła wiadomość o ataku rosyjskich żołnierzy na szwajcarskiego dziennikarza. Mężczyzna był oczywiście nieuzbrojony, miał na sobie kamizelkę kuloodporną, a on i jego auto wyraźnie było oznaczone napisami "press".
Informacja o ostrzelaniu szwajcarskiego dziennikarza na terenie Ukrainy podał jako pierwszy portal Blick.ch, który powołuje się na informacje gazety "Ukraińska Prawda".
Guillaume Briquet miał zostać zaatakowany przez Rosjan w obrębie obwodu mikołajowskiego na ternie wsi Wodiano-Łaryne. Ukraińskie media podały, że dziennikarz został raniony w twarz oraz przedramię. Miał trafić do szpitala w Kirowogradzie - stolicy obwodu kirowogradzkiego.
Szwajcar jechał w stronę Mikołajowa. Tam właśnie - mimo oznaczeń "PRESS" na samochodzie oraz kamizelki kuluodpornej - został ostrzelany przez rosyjski patrol.
Sieć obiegło zdjęcie dziennikarza z zakrwawioną twarzą, a także auta, którym się poruszał. W szybie widać ślady po kulach, które miały go trafić. Ostatecznie szwajcarski dziennikarz został zraniony i okradziony.
Po ataku, jak podkreślają dziennikarze "Ukraińskiej Prawdy", Briquet miał zostać obrabowany. Rosyjscy żołnierze mieli zabrać mu paszport, a także 3000 euro, które posiadał przy sobie. Zabralii mu także hełm, laptop oraz aparat fotograficzny.