Wojna zawsze kojarzyła nam się z mężczyznami. To oni wszczynali wojny, potem podpisywali traktaty pokojowe, to oni głównie w nich walczyli. Jednak na frontach i w bombardowanych miastach walczyły też kobiety. Można tu wspomnieć, chociażby kobiety, które broniły stolicy w Powstaniu Warszawskim, czy te, o których pisała Swietłana Aleksijewicz w książce "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" – kobiety, które pełniły przeróżne funkcje-od snajperek, sanitariuszek po kucharki i praczki.
Dziś za sprawą mediów społecznościowych możemy zobaczyć, jak wiele kobiet zdecydowało się włożyć mundur i chwycić za broń w Ukrainie.
18-letnia Anastasija Archypowa to dwukrotna mistrzyni Ukrainy w łyżwiarstwie figurowym. Nastolatka nie zdecydowała się na ewakuację z kraju, stwierdziła, że zostanie i będzie bronić swojej ojczyzny. Przeglądając jej Instagram dostrzeżemy zdjęcia sprzed kilku tygodni, gdzie pozuje na tle wieżowców czy popija latte w kawiarni. A na dwóch ostatnich fotografiach pozuje z karabinem i żołnierzami. Postanowiła walczyć. W opisie do zdjęcia napisała: "Zostaję w Kijowie z prezydentem! Jesteśmy gotowi do obrony! Razem do zwycięstwa! Razem do wolnego kraju! Chwała Ukrainie"
Czytaj także: Niby w domu, a jakby na froncie. Nowe technologie sprawiły, że przeżywamy wojnę jak nigdy dotąd
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedziała, że towarzyszy jej ogromny lęk. Anastasija wyjawiła, że już raz pomagała obronić swój dom przed rosyjskim czołgiem. Mistrzyni zadeklarowała, że "będzie bronić honoru Ukrainy do końca".
Kolejna bohaterka Ukrainy to posłanka Kira Rudyk. W pierwszych dniach wojny udostępniła w mediach społecznościowych zdjęcie z kałasznikowem. Stwierdziła też, że Putin nie docenia kobiet i się przeliczył, gdy oceniał siły Ukrainy przed inwazją, bo "liczył samych mężczyzn". Jej zdjęcie z bronią szybko obiegło media na całym świecie, a sama Rudyk stała się twarzą kobiecego ruchu oporu. Od rozpoczęcia wojny udziela wywiadów dla zagranicznych mediów i opowiada o bieżącej sytuacji w jej kraju oraz najpilniejszych potrzebach. W wywiadzie dla "The Sun" wyznaje, że "jak wiele krajanek, będzie bronić swojego domu, rodziny, miasta i ojczyzny".
— Wygramy tę wojnę ramię w ramię z naszymi ludźmi — mówi brytyjskiemu dziennikowi.
Kira Rudyk zdecydowała się zostać w atakowanym Kijowie. Uważa, że w stolicy nic jej nie grozi, choć stara się jak najrzadziej wychodzić na ulicę.
O swój kraj walczy też Anastasiia Lenna, która reprezentowała Ukrainę w konkursie Miss Grand International w 2015 r. Od rozpoczęcia wojny Anastasiia udostępniła szereg postów w mediach społecznościowych, w których wzywa do niesienia pomocy i pokazuje swoją determinację.
"Każdy, kto przekroczy ukraińską granicę z zamiarem inwazji, zostanie zabity!"
Przed wybuchem wojny Anastasiia został absolwentką marketingu i zarządzania na Uniwersytecie Slawistycznym w Kijowie. Skupiała się na karierze w modelingu. Na jej profilu możemy zobaczyć setki zdjęć z różnych sesji i podróży. W ostatnim czasie pozuje w wojskowym stroju, z karabinem w ręku.
Ukrainę wspiera także pierwsza dama. Ołena Zełenska mimo możliwości ewakuacji z kraju, została z dziećmi i mężem w Ukrainie. Prezydent Zełenski stał się symbolem prawdziwego lidera, który nie opuścił swoich rodaków w najcięższych chwilach i walczy o niepodległość Ukrainy i reakcję Zachodu na działania Władimira Putina.
Ołena została z dziećmi przy mężu, mimo że rodzinie prezydenta Ukrainy grozi niebezpieczeństwo. W jednym z przemówień Wołodymyr Zełenski przekazał opinii publicznej, że to on jest celem numer jeden Rosji, a jego rodzina celem numer dwa.
Ołena Zełenska stara się też trafić do sumień ludzi na całym świecie. Ostatnio opublikowała zdjęcia zabitych dzieci w wyniku rosyjskiej inwazji. Do tej pory - jak napisała - zginęło 38 dzieci.
" Ta liczba może teraz jeszcze wzrosnąć (...)! Jeśli Rosjanie mówią, że nie prowadzą wojny z ludnością cywilną, to pokażcie im te zdjęcia! To są twarze dzieci, które nigdy nie dorosną" - napisała pierwsza dama Ukrainy.
Jeszcze przed wybuchem wojny, Ukrainki pokazały, że chcą czynnie zaangażować w potencjalną obronę kraju. Żołnierki stanowią dziś 23 procent ukraińskiej armii. Dla porównania w Polsce żołnierzy–kobiet jest 8,3 proc. (stan na 31.12.2021 r.)
Po wybuchu wojny wiele kobiet postanowiło zostać w kraju i walczyć, dostały broń i przeszły szybkie przeszkolenie. Wiele kobiet też zaangażowało się w przygotowywanie koktajli Mołotowa. Inne pomagają w opatrywaniu rannych czy ewakuacji mieszkańców bombardowanych miast.
"Albo zabijesz wroga, albo wróg może zabić twoje dziecko" – powiedziała cytowana wielokrotnie w mediach 51-letnia Marta Juzkiw, lekarka i żołnierka rezerwy ukraińskiej armii.
Cichymi bohaterkami są też kobiety, które wyjechały z kraju, ale raz po raz przekraczają granicę, aby dostarczyć swoim mężom, ojcom czy braciom kamizelki kuloodporne, hełmy czy przedmioty sanitarne, a także jedzenie, którego zaczyna im brakować. I żegnają się z nimi z nadzieją, że jeszcze kiedyś ich zobaczą.
To pewne, że żyjemy w czasach, które zapiszą się w historii. Tak samo jak postawa Ukrainek i Ukraińców, którzy walczą z agresorem. Walczą o pokój, niepodległość, a także normalność w której, 8 marca kobiety trzymają w dłoniach tulipany, a nie kałasznikowy.