
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Inwazja Rosji na Ukrainę rozpoczęła się ponad dwa tygodnie temu, ale napięcie między oboma krajami Władimir Putin eskalował o wiele dłużej. Według byłego sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena (urzędował w latach 2009-2014) pierwsze poważne oznaki tego, że rosyjski dyktator ma "obsesję na punkcie przywrócenia świetności Związku Radzieckiego" i chce zająć całą Ukrainę, pojawiły się w 2008 roku.
Putin próbował wtedy przekonywać, że "Ukraina nie są niepodległa i że historycznie jest integralną częścią Rosji". – Bardzo żałuję, że nie potraktowaliśmy go wtedy poważnie – przyznał Rasmussen w wywiadzie dla radia Wolna Europa.
Były sekretarz NATO: Zbagatelizowaliśmy sprawę. Powinniśmy przyjąć Ukrainę do Sojuszu
Rasmussen przypomniał, że po pierwszych deklaracjach w 2008 roku o tym, że Ukraina dołączy do NATO, Sojusz jednak odszedł od tego pomysłu. – Teraz uważam, że to był to błąd. Putin odebrał wtedy mylny sygnał, bo był przekonany, że w NATO doszło do rozłamu i uznał to za słabość – tłumaczył, nawiązując do późniejszej napaści Rosji na Krym.Czytaj także: Ludzie Putina zaczęli się buntować? Tylko dwie osoby z Kremla mają popierać wojnę w Ukrainie
Dodał, że sankcje, które Zachód nałożył na Kreml w 2014 roku za słabe i stanowiły "dla Putina zaproszenie do pójścia o krok dalej". Zaznaczył, że teraz Europa musi być zdecydowanie bardziej stanowcza i zjednoczona i musi odejść całkowicie od rosyjskich: gazu i ropy. – Cena, jaką zapłacimy, będzie niewielka w porównaniu z obecnym cierpieniem Ukraińców i kosztem, jakim jest utrata wolności w Europie, do których przyczyniła się nasza bezczynność – ocenił.
Rasmussen: Niepotrzebnie próbowaliśmy ugłaskać Putina. On nie zatrzyma się na Ukrainie
Duński polityk uważa, że w przeszłości NATO zastosowało złą taktykę wobec Putina i było w stosunku do niego zbyt wyrozumiałe. – Wyciągnąłem z tego lekcję. Dziś wiem, że próby ugłaskania dyktatorów nie prowadzą do pokoju, tylko do wojny i konfliktu – oznajmił.Rasmussen przyznał, że nie dziwi go sceptyczne podejście prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do działań NATO. Podkreślił przy tym, że Sojusz musi postępować ostrożnie, ponieważ w przypadku eskalacji konfliktu z Rosją, byłaby mowa "o dwóch jednostkach uzbrojonych w broń jądrową".
Czytaj także: Putin użyje broni jądrowej? Gen. Bieniek: Nawet gdyby zwariował, to jego otoczenie na to nie pozwoli
Jednocześnie ocenił, że Putin "nie zamierza poprzestać na Ukrainie", więc to, co zrobi Sojusz, będzie wyborem między "konfrontacją z rosyjskim przywódcą teraz a koniecznością walki z nim później". Dlatego zaznaczył, że sojusznicy NATO powinny dostarczyć Ukrainie więcej defensywnego sprzętu wojskowego w postaci dronów, broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, tak, by dodatkowo zwiększyć zdolności obronne jej armii.