Cała czwórka udaje się do Kijowa jako reprezentanci Rady Europejskiej. Ich wyjazd, co podkreślono, odbywa się w porozumieniu z szefami zarówno RE, jak i Komisji Europejskiej. Premier Słowenii to bliski sojusznik rządu PiS w UE. Premier Czech jest nowy, ale też spekulowano, że może być mu blisko do władz w Polsce. Oto grono, w jakim Mateusz Morawiecki udaje się na spotkanie z prezydentem Ukrainy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Jedziemy do Kijowa, by pokazać Ukraińcom naszą solidarność – ogłosił premier Mateusz Morawiecki. Razem z nim jadą: Jarosław Kaczyński oraz premier Czech Petr Fiala i premier Słowenii Janez Janša.
Janez Janša to po Viktorze Orbánie największy w UE sojusznik rządu PiS. Sam nazywany był małym lub słoweńskim Orbánem, a także "mini-Trumpem".
"Przyszły premier Czech sojusznikiem Kaczyńskiego" – ogłosił portal TVP.Info po zwycięstwie Petra Fiali w Czechach. Jednak komentatorzy studzili te emocje: – To polityk konserwatywny, który w ostatnich latach przesunął się w stronę centrum.
We wtorek rano wiadomość zaskoczyła chyba wszystkich. – W tak przełomowych dla świata chwilach naszym obowiązkiem jest być tam, gdzie wykuwa się historia; bo nie chodzi o nas, tylko o przyszłość naszych dzieci, które zasługują, by żyć w świecie wolnym od tyranii – oświadczył przed wyjazdem do Kijowa premier Mateusz Morawiecki.
Udał się tam razem z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, premierem Czech Petrem Fialą oraz premierem Słowenii Janezem Janšą. A także w porozumieniu z UE – o wizycie, jak przekazał, poinformowani są przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz ONZ.
– Jedziemy do Kijowa, by pokazać Ukraińcom naszą solidarność – ogłosił Morawiecki. Piszą o tym największe zagraniczne media. Kim są przywódcy, którzy z Morawieckim i Kaczyńskim pojechali do Kijowa?
Kim jest premier Słowenii
Janez Janša to po Viktorze Orbánie największy w UE sojusznik rządu PiS. Sam nazywany był małym lub słoweńskim Orbánem (bo tak go bronił), a także "mini-Trumpem" (bo był jego fanem), a nawet "słoweńskim Putinem (ale nie z powodu sympatii do prezydenta Rosji).
To ostatnie określenie przywołało "Deutsche Welle" twierdząc, że autorytarny styl Janšy przyniósł mu taki przydomek w pierwszej jego kadencji w 2008 roku. "Dziennikarze już wtedy oskarżali go o cenzurę i naciski polityczne na media" – napisano.
Premier Słowenii jednoznacznie potępił rosyjską agresję w Ukrainie. Ostro wypowiadał się na temat jak najszybszego zakazu importu ropy czy gazu z Rosji. – Wiemy, że przez pewien czas będziemy cierpieć, ale musimy to zrobić jak najszybciej. Rosja nie jest w stanie nas szantażować na dłuższą metę – mówił w wywiadach. Atak na ukraińskich cywilów nazwał zbrodniami wojennymi.
Słowenia wysłała też do Ukrainy karabiny, amunicję i hełmy.
Słowenia sojusznikiem Polski
Populista, konserwatysta, przeciwnik imigrantów, krytykowany za ataki na dziennikarzy oraz oskarżany o łamanie wolności słowa, próby przejęcia mediów publicznych – tak ogólnie postrzegany jest Janša.
"UE nie otworzy żadnych europejskich korytarzy "humanitarnych" ani migracyjnych dla Afganistanu. Nie dopuścimy do powtórzenia strategicznego błędu z 2015 roku" – pisał latem ubiegłego roku.
W kręgach UE kojarzony jest z PiS i węgierskim Fideszem, choć jego partia w PE należy do Europejskiej Partii Ludowej. Gdy Fidesz wystąpił z EPP spekulowano, że partia Janšy będzie następna, bo ideologicznie premierowi Słowenii do Orbana jest najbliżej. "Drugi Orbán? Słowenia pod rządami Janšy" – analizował w 2021 roku Ośrodek Studiów Wschodnich.
Ostatni raz spotkał się z Orbánem tuż przed rosyjską inwazją, podpisał umowy o współpracy gospodarczej w przygranicznym regionie. Premier Węgier zapewniał wtedy o przyjacielskiej współpracy i szczerej przyjaźni, która łączy oba kraje.
– Polska ma grono wypróbowanych sojuszników i Słowenia zdecydowanie należy właśnie do takich krajów, na których możemy polegać, do państw, z którymi bardzo blisko współpracujemy – powiedział o nim również Morawiecki.
– Głośno mogę powiedzieć, że Polska jest dla nas państwem, które szanuje zasady państwa prawa, ma dynamiczną i ugruntowaną demokrację, o którą bardzo walczyła – tak z kolei bronił Janša polskiego rządu.
Sam premier Słowenii z UE też miał na pieńku, choć nie w takiej skali jak Węgry, czy Polska. "Wolność prasy pogorszyła się, odkąd Janša wrócił do władzy w marcu 2020 roku" – grzmiała w swoim raporcie organizacja Media Freedom Rapid Response.
Janša wygrał wybory w 2020 roku i trzeci raz został premierem. Był nim również w latach 2004-2008 i 2012-2013. Podczas poprzedniej kadencji był z wizytą w Moskwie. "Spotkanie dotyczyło przyszłego rozwoju współpracy Rosji i Słowenii w zakresie handlu, gospodarki i inwestycji, w szczególności w ramach projektu South Stream" – informował Kreml.
Dziś na słoweńskim Twitterze można znaleźć zdjęcia ze spotkania z Putinem. "Podwójna gra Małego Putina: związek Janšy z Putinem prowadzi przez jego przyjaciela Orbana" – komentuje portal Reporter.si.
"Premier Janez Janša porównuje się do ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, gra zachodnioeuropejskiego lidera, a z drugiej strony przyjaźni się z politykami, którzy mają dobre relacje z rosyjskim autokratą Władimirem Putinem. (...) Nawet w swoim autorytarnym stylu rządzenia bardziej przypomina Putina niż Zełenskiego" – pisze, przypominając związki Orbana z Marine Le Pen i Matteo Salvinim oraz ich relacje z Putinem.
Marine Le Pen sama zamieściła zdjęcie z Janšą.
W ubiegłym roku Słowenia przewodniczyła UE, co było szeroko komentowane.
"Przez najbliższe pół roku w UE na pewno uważnie będą patrzeć mu na ręce. "Trzeba go bacznie obserwować. (...) Janša podąża tą samą drogą, co jego węgierski sąsiad, gdy premier Viktor Orbán odwrócił się od demokracji i wartości europejskich" – komentowało "Politico".
Kim jest premier Czech
Jesienią ubiegłego roku jego koalicja SPOLU pokonała rządzącego dotychczas Andrieja Babisza. Petr Fiala nie został jeszcze premierem, a w Polsce już zaczęło się mówić o tym, że PiS zyskuje nowego sojusznika.
"W swojej książce sprzed dwóch lat cytuje europosła PiS Ryszarda Legutkę, premiera Viktora Orbána, krytykuje Unię Europejską, Amnesty International, Greenpeace oraz polityczną poprawność" – pisało o nim Oko.press.
Na podstawie jego dawnych publikacji pojawiły się określenia, że jest "uczniem Orbána, który podziwia Kaczyńskiego". "Sojusznik PiS utworzy rząd nad Wełtawą" – komentował Ryszard Czarnecki w doRzeczy.pl. "Przyszły premier Czech sojusznikiem Kaczyńskiego" – ogłosił portal TVP.info.
Jednak pytani przez nas wtedy eksperci studzili emocje. – Fiala jest dużo dalej do Kaczyńskiego i Orbána niż był w czasie, z którego pochodzą jego publikacje – mówił jeden z nich.
Petr Fiala od 2014 roku stoi na czele konserwatywnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej, która razem z PiS należy do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
– To polityk konserwatywny, który w ostatnich latach przesunął się w stronę centrum. Jego partia jest bliżej chadecji niemieckiej niż partii Orbána – komentował w rozmowie z naTemat Mateusz Gniazdowski, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie.
– Janez Janša jest zupełnie inny. Myślę, że Fiala, choć pozostaje konserwatystą, jest bardziej mainstreamowy, bardziej koncyliacyjny, a przede wszystkim jest to polityk stojący na czele szerszej koalicji. W imię jej spójności bardziej skrajne pomysły rodzące się w poszczególnych partiach – w tym także na prawicy ODS – będą odsuwane – dodał.
– On nie jest jak Orbán czy Kaczyński. Zupełnie nie nazwałbym go zwolennikiem Orbána i Kaczyńskiego. Najbardziej porównałbym ODS do prawdziwych torysów w Wielkiej Brytanii, z czasów przed Borisem Johnsonem – mówił nam również o Fiali Martin Ehl, dziennikarz czeskiego dziennika "Hospodarskie Noviny".
Czechy w obliczu wojny
Przez kilka ostatnich miesięcy Petr Fiala mógł kojarzyć się w Polsce głównie z powodu sporu z Polską o kopalnię Turów. Był w kontakcie z Mateuszem Morawieckim, prowadzili negocjacje i, jak wiemy, na początku lutego podpisali porozumienie.
– Jest to moim zdaniem ogromny sukces, udało nam się usunąć wielką przeszkodę, pewien głaz, który obciążał nasze relacje - skomentował premier Czech.
Przez ostatnie miesiące trudno było określić, jak poza Turowem, wyglądały jego relacje z Polską. Ale po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Fiala w ramach Grupy Wyszehradzkiej był z Morawieckim w Wielkiej Brytanii i – razem z premierami Węgier i Słowacji – rozmawiał z Borysem Johnsonem. Czechy także przyjęły tysiące uchodźców z Ukrainy.
Dosłownie dwa dni przed inwazją, Fiala ostrzegał w Izbie Poselskiej: – Europa jest o krok od wojny.
Dziś, razem z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim, cała czwórka udaje się do Kijowa.
Spójrzmy na stare mapy pokazujące, jak daleko sięgał ZSRR i co Rosja uważa za swoją strefę wpływów, a wszyscy zrozumiemy, jak głęboko nas to dotyka. W przeszłości Zachód nie podejmował wystarczająco energicznych działań przeciwko ekspansjonizmowi Rosji i teraz zbieramy tego owoce. Widzieliśmy to w reakcji na aneksję Krymu przez Rosję.