Kamil Glik na noszach zakończył spotkanie swojej drużyny w lidze, Polaka zaatakował rywal i kopnął w głowę
Kamil Glik na noszach zakończył spotkanie swojej drużyny w lidze, Polaka zaatakował rywal i kopnął w głowę Fot. Screen / Sky Sports

Kamil Glik na noszach opuszczał murawę podczas wtorkowego meczu Benevento z Brescią Calcio. Wszystko wyglądało bardzo poważnie, reprezentant Polski został zabezpieczony przez medyków po ataku rywala, który próbował strzelać przewrotką, ale kopnął Polaka w głowę. Na szczęście obrażenia nie są poważne i defensor powinien szybko wrócić do gry.

REKLAMA
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Fatalna sytuacja, po której doznał urazu Kamil Glik, miała miejsce w końcówce meczu Brescia Calcio - Benevento Calcio. Polski defensor został zaatakowany w 79. minucie we własnym polu karnym przez Francuza Mehdiego Lerisa, który próbował uderzać przewrotką na bramkę Czarownic, ale zrobił to tak fatalnie, że kopnął naszego zawodnika w głowę. Dostał za to żółtą kartkę...

Kamil Glik upadł na murawę, złapał się za głowę i po chwili były już przy nim służby medyczne. Polaka ułożono na noszach, a także zabezpieczono głowę i odcinek szyjny kręgosłupa w obawie przed urazem. I od razu przewieziono do szpitala. Defensor reprezentacji Polski przeszedł badania i na szczęście ze szpitala napłynęły dobre wiadomości.
"Kamil czuje się dobrze. Głowa obita, ale cała. Lekki wstrząs. Dwa zęby wybite. Gladiator się nie poddaje. Kamil bardzo dziękuje za wsparcie i liczne wiadomości" – przekazała w nocy Marta Glik, żona naszego piłkarza. Na szczęście obyło się bez poważnych urazów, choć 34-letni piłkarz musi pozostać w szpitalu na obserwacji. Czeka go też naprawa uszkodzonych zębów, a w zasadzie wstawienie nowych.

Kontuzja Kamila Glika byłaby wielką stratą nie tylko dla ekipy Benevento, która walczy o powrót do Serie A, ale przede wszystkim dla reprezentacji Polski. Piłkarz to filar naszej defensywy i kluczowa postać drużyny, bez której ciężko wyobrazić sobie skład i udaną walkę o awans na mundial w Katarze. We wtorek urazu doznał również Robert Lewandowski, na szczęście również obyło się tylko na strachu.
"Kamil Glik po badaniach, które nie wykazały wstrząśnienia mózgu. Został wypisany ze szpitala. Teraz musi tylko udać się do dentysty. Nie pierwszy raz potwierdziło się, że Kamil to prawdziwa skała" - napisał z kolei rzecznik polskiej reprezentacji i PZPN Jakub Kwiatkowski.

A Kamil Glik zaimponował nam nie tylko żelazną szczęką. Piłkarz postanowił bezpośrednio włączyć się w akcję pomocy dla Ukrainy, która od niemal trzech tygodni zmaga się z najazdem Rosjan. Filar Biało-Czerwonych kupił specjalnie przystosowany ambulans, którym będzie można przewozić ciężko chore ukraińskie dzieci do polskich szpitali. "Pomysł mojej żony. Spodobał mi się natychmiast" – przyznał nasz zawodnik.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut