nt_logo

"To jest dramat. To bestialstwo". Co Rosjanie robią z ciałami żołnierzy?

Katarzyna Zuchowicz

19 marca 2022, 15:19 · 3 minuty czytania
Od początku inwazji na Ukrainę słyszymy, że Rosjanie nie chcą zabierać z Ukrainy ciał swoich żołnierzy. Ukraina po raz kolejny apeluje w tej sprawie do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Ale dochodzą też do nas wstrząsające opisy, jak ciała rosyjskich żołnierzy mają być wywożone na Białoruś, a stamtąd do Rosji. Albo mają być palone w piecach metalurgicznych w Doniecku. Wszystko po to, by ukryć prawdziwą liczbę ofiar.


"To jest dramat. To bestialstwo". Co Rosjanie robią z ciałami żołnierzy?

Katarzyna Zuchowicz
19 marca 2022, 15:19 • 1 minuta czytania
Od początku inwazji na Ukrainę słyszymy, że Rosjanie nie chcą zabierać z Ukrainy ciał swoich żołnierzy. Ukraina po raz kolejny apeluje w tej sprawie do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Ale dochodzą też do nas wstrząsające opisy, jak ciała rosyjskich żołnierzy mają być wywożone na Białoruś, a stamtąd do Rosji. Albo mają być palone w piecach metalurgicznych w Doniecku. Wszystko po to, by ukryć prawdziwą liczbę ofiar.
Co Rosjanie robią z ciałami zabitych żołnierzy w Ukrainie? fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.

  • Rosjanie mogą używać mobilnych krematoriów, które dostarczają na front. W ten sposób chcą zatuszować liczbę żołnierzy, którzy zginęli. Tak spekulowano już pod koniec lutego.
  • Ministerstwo Obrony Ukrainy podało teraz, że Rosjanie palą zwłoki rekrutów i wolontariuszy w piecach metalurgicznych w Donbasie, by ukryć prawdziwą liczbę ofiar.
  • Rosjanie mają wywozić ciała zabitych na Białoruś – twierdzą media, opisując relacje mieszkańców.

– To jest dramat. To bestialstwo. Czegoś takiego historia wojen nie pamięta od czasów bardzo, bardzo historycznych. A nawet w tamtych przerywano walki, wzajemne zabijanie, robiono przerwy, zabierano ciała i walki trwały dalej - komentował wp.pl gen. prof. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, gdy na początku wojny wciąż docierały do nas informacje, że Rosjanie nie chcą zabierać ciał zabitych żołnierzy. A media informowały o zamarzniętych zwłokach porzuconych np. koło Charkowa. Quentin Sommerville z BBC zrobił o tym wstrząsający reportaż.

Ale wojna trwa już ponad trzy tygodnie i liczba zabitych po rosyjskiej stronie jest znacznie większa niż na początku. Według ostatnich szacunków amerykańskiego wywiadu, od dnia najazdu Rosji na Ukrainę, mogło zginąć ok. 7 tys. rosyjskich żołnierzy, czyli mniej więc tylu, ile Amerykanów polegało w ciągu 20 lat w Iraku i Afganistanie.

Według źródeł ukraińskich – ponad 14 tysięcy.

A Rosjanie wciąż nic w tej sprawie oficjalnie nie robią. "Ukraina znów prosi Czerwony Krzyż, by wezwał Rosję do zabrania ciał swoich zabitych żołnierzy. 17 marca wicepremier Iryna Wereszczuk ponowiła prośbę" – podaje "Kyiv Independent".

Wereszczuk apelowała o to jeszcze w lutym. Teraz miała powiedzieć, że Rosja nie kontaktowała się w sprawie ekstradycji ciał z Ukrainą. Dlatego prosi Międzynarodowy Czerwony Krzyż, by wezwał Rosję do "okazania szacunku poległym żołnierzom” i rozpoczęcia negocjacji w celu odebrania ich z Ukrainy.

Choć w ostatnich dniach pojawiają się też inne, nieoficjalne, doniesienia.

Co Rosjanie robią z ich ciałami?

Ministerstwo Obrony Ukrainy podało, że Rosjanie palą zwłoki rekrutów i wolontariuszy w piecach metalurgicznych w Donbasie, by ukryć prawdziwą liczbę ofiar. A rodziny zabitych nie otrzymują żadnego odszkodowania.

Informowano także o wywożeniu ciał na Białoruś. "Rosyjscy żołnierze zabici w czasie bitwy są przywożeni ciężarówkami do kostnic, a potem pociągiem lub samolotem wysyłani z powrotem do Rosji" – opisywał portal Radia Wolnej Europy, powołując się na relacje mieszkańców.

Według nich w kostnicach w Homlu, Mozyrzu i Narowli miało już brakować miejsc. A lekarze mieli być zastraszani utratą pracy, jeśli będą rozpowszechniać informacje o zabitych i rannych. Szpital w Mozyrzu miał być przepełniony rannymi żołnierzami.

Mieszkańcy z przerażeniem opisywali też, jak widzieli ciała ładowane do pociągu w Mozyrzu. "Liczba ciał była niewiarygodnie duża. Ludzie na dworcu w Mozyrzu byli zszokowani liczbą zwłok wnoszonych do pociągu” – powiedział RFE/RL jeden z nich.

Jak wynika z ostatnich informacji ukraińskich źródeł, z Białorusi do Rosji miało zostać odesłanych ok. 2,5 tys. ciał – drogą lotniczą lub kolejową.

Wcześniej pojawiały się informacje, że Ministerstwo Obrony Rosji miało wydać rozkaz grzebania zabitych żołnierzy w masowych mogiłach, a jeśli nie jest to możliwe – pozbywania się zwłok.

A także, że Rosjanie mogą używać mobilnych krematoriów, które dostarczają na front. Zasugerował to brytyjski minister obrony. "Poprzednio rozmieszczali mobilne krematoria, które podążały za żołnierzami na polu bitwy, co każdemu mrozi krew w żyłach" – mówił jeszcze pod koniec lutego Ben Wallace.

Które są pewne na 100 procent? Nie wiemy.

Rosjanie nie wiedzą

Jedno jednak wydaje się pewne – do Rosjan takie wiadomości nie docierają. I mają nie docierać. Ludzie mają nie widzieć w mediach obrazów trumien i ciał, które wracają do kraju, ani rodzin rozpaczających po stracie synów czy ojców. Mają nie czytać takich informacji.

"Żadnej repatriacji ciał. Żadnych pogrzebów. Żadnych pomników" – pisał na Twitterze ukraiński dziennikarz.

Raf Sanchez, korespondent NBC News – który właśnie wrócił z 3-tygodniowego pobytu w Moskwie i na Twitterze podzielił się swoimi obserwacjami o tym, jaką wiedzę o wojnie Rosjanie dostają w państwowej TV – pisze, że Kreml nie podaje liczby zabitych żołnierzy.

"Ostatnia aktualizacja miała miejsce 2 marca, kiedy poinformował, że zginęło 498 żołnierzy. Od tego czasu rosyjska opinia publiczna nie ma nowych danych. W tym tygodniu Putin potępił Zachód za 'spekulacje na temat strat bojowych'" – napisał 17 marca.

Bo takie doniesienia, jak zauważają niektórzy komentujący, mogłyby mieć większy wpływ na rosyjskie społeczeństwo niż sankcje Zachodu.