Żurnalista, znany dziś w sieci z prowadzenia popularnych podcastów, zdobył się na szczere wyznanie. W najnowszym poście w mediach społecznościowych opowiedział o swojej przeszłości. "To mój coming out. Najważniejsze co napisałem w życiu. I może od tego tekstu powinienem zacząć publikować na tym profilu" – przyznał.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Żuranlista opublikował na Instagramie długi post, w którym opowiedział o wszystkich ciemnych stronach swojej przeszłości
Napisał, że jako dziecko był bity przez ojca. Bywały czasy, w których nie miał co jeść i gdzie mieszkać. Jako nastolatek zajmował się organizacją koncertów. To jednak skończyło się tym, że grożono mu i został pobity
Choć z ojcem nadal miał złe relacje, wyjechał z nim za granicę do pracy. Po śmierci dziadka, u którego później zamieszkał, chciał popełnić samobójstwo. Ostatnio jednak zła passa Żurnalisty zakończyła się. Podjął decyzję o pójściu na terapię
Twórca, którego w internecie znamy pod pseudonimem Żurnalista nagrywa podcasty z osobami znanymi z polskiego show-biznesie. Przeprowadził już między innymi wywiad z Julią Wieniawą czy Małgorzatą Rozenek-Majdan. Konsekwentnie nie ujawnia jednak swojego wizerunku.
Żurnalista o swoim dzieciństwie
W ostatniej publikacji na Instagramie opowiedział o swoim trudnym dzieciństwie. Zdobył się na ten szczery wpis, bo nie chce, aby ktoś straszył go ujawnieniem jego przeszłości.
"Byliśmy bici przez ojca, nie mieliśmy co jeść. Przez jakiś czas gdzie mieszkać. Później był dom samotnej matki, po jakimś czasie dostaliśmy mieszkanie i wróciliśmy" – napisał.
Zajmował się organizacją koncertów. Niestety skończyło się to groźbami i pobiciem
Już jako nastolatek zajmował się organizacją koncertów. Nie wszystko jednak odbywało się po jego myśli. Doszło nawet do tego, że artyści upominali się o pieniądze grożąc i bijąc.
"Skończyło się to tym, że nie przyszło tyle osób, ile zakładał wyżej wymieniony artysta, inni i ja. Inni? Tak, bo brałem tam support, chciałem być przyjacielem wszystkich, oferowałem im kasę rzędu 200/400 zł. Skończyło się to porażką, ale największa była przede mną" – wyjawił.
"Druga tego rodzaju impreza wyszła gorzej niż zakładaliśmy i skończyła się tym, że jeden z moich 'przyjaciół' rozebrał mnie do samych bokserek i zabrał wszystkie ciuchy, bo nie miałem kasy. W następny dzień dostałem srogi wpier**l i nosiłem duże okulary przeciwsłoneczne, by zakryć twarz" – wyznał Żurnalista.
"Zaszyłem się, było mi wstyd i nie wiedziałem co zrobić. Zostałem wyklęty przez środowisko, które mnie wychowało przez głośniki mojego komputera. Czułem, że ktoś mówił – super, że to robisz, a jak nie wyszło, pytał, ej k**wa gdzie moja kasa" – dodał.
"Miałem siedemnaście lat. Przychodzili do mojej mamy i mówili, że jestem winny im pieniądze. Walili w drzwi, a ja siedziałem skulony na strychu jak szczur i słuchałem krzyków. Obrażano mnie, wyzywano w internecie, a ja to przyjmowałem na klatkę, bo tu nie było argumentu. Nikt nie chciał rozmawiać. Każdy chciał pokazać siłę albo zobaczyć kasę" – zwierzył się twórca.
I poprosił, aby osoby, które wciąż czują się przez niego poszkodowane za tamte wydarzenia, odezwały się.
Spokojny "kąt" znalazł u dziadka. Potem jednak wyjechał z ojcem za granicę do pracy
Po tych przykrych wydarzeniach Żurnalista zamieszkał z dziadkiem. "To był okres, gdzie nikt nie wiedział, gdzie jestem, bo bałem się. Wszyscy z rodzinnej miejscowości i okolic się ze mnie śmiali, wyszydzali, bo każdy wiedział, co się stało" – przyznał.
Potem, mimo złej relacji z ojcem, wyjechał z nim za granicę do pracy. "Wyjechałem, pracowałem tam przez jakieś pół roku z ojcem. Nie zmienił się od dzieciństwa, ale wiedziałem, że to przejściowe, że spróbuję zacisnąć zęby i zarobić jakąś kasę i wrócić do Polski, by zacząć coś od nowa" – relacjonował dalej w poście.
Miał 19 lat, gdy próbował promować artystów z talent-show, ale niewiele z tego wyszło. W 2014 r. rozpoczął swój projekt związany z pisaniem. Wtedy umarł jego dziadek. Po tym nie mógł się pozbierać i znów przestał rozwijać swoją działalność.
Żurnalista po śmierci dziadka chciał popełnić samobójstwo
Miał problemy finansowe, nie miał dokąd pójść. Zaczął mieć myśli samobójcze. "Tam postanowiłem, że popełnię samobójstwo. Firma mi upadła i zostawiła tylko długi. Nie miałem gdzie wrócić, bo do mamy? Która znała mnie właśnie z takich problemów. Dziadek i babcia nie żyli. Do ojca, który mnie próbował bić, nawet kiedy byłem dorosły?" – ujawnił w publikacji.
Wyszedł na prostą i podjął decyzję o pójściu na terapię
"Tak zacząłem pisać, o wszystkim i wszystkich, których mi brakowało. Nie chciałem się zabić, bo nadepnąłem na rozrzucone klocki lego na dywanie. Tylko dlatego, że wszystko, co robiłem, mi nie wyszło, każdego, kogo kochałem, straciłem i nie miałem nawet co jeść. Rozdrapuje te rany tylko po to, by nikt mnie już nimi nie straszył. Ale przede wszystkim, w tamtym miejscu poznałem siebie. Takiego, jakiego znacie mnie wy" – napisał.
"Dzisiaj mam 29 lat, jestem przed 30 urodzinami i dokładnie wiem, co chcę robić (...) Mój stan psychiczny nie jest najlepszy, bo wróciłem do miejsc, o których już dawno chciałem zapomnieć. Dlatego podjąłem decyzję, że pójdę na terapię i spróbuję się sam ze sobą zmierzyć" – zakończył swój post Żurnalista.