Groteskowy teatrzyk Kim Dzong Una. Premiera pocisku Korei Północnej jak rasowe kino akcji
Michał Koprowski
26 marca 2022, 07:09·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 marca 2022, 07:09
Korea Północna przeprowadziła ostateczny test międzykontynentalnego pocisku balistycznego. Próba się udała, a Kim Dzong Un stwierdził, że USA w żaden sposób nie zagrażają już jego krajowi. Sama informacja o teście to jedno, dużą uwagę przykuwa także sposób, w jaki premiera pocisku została przedstawiona w państwowych mediach.
Test koreańskiego, międzykontynentalnego pocisku balistycznego został zakończony sukcesem – według Korei Północnej
Państwowa Telewizja w Korei Północnej przedstawiła premierę Hwasong-17 w hollywoodzkim stylu
Kim Dzong Un w skórzanej kurtce
Media na całym świecie żywo zainteresowały się premierą pocisku balistycznego Hwasong-17. Test broni, według Korei Północnej, przebiegł pomyślnie, a Kim Dzong Un oznajmił, że jego kraj powstrzyma każdy atak ze strony Stanów Zjednoczonych. Wielu zwróciło uwagę na sposób, w jaki pokazano test w reżimowych mediach.
Tamtejsza telewizja państwowa zazwyczaj zajmuje się relacjonowaniem koncertów wojskowej orkiestry, emitowaniem filmów fabularnych o patriotycznym charakterze oraz propagandowym przedstawianiem rodziny Kimów. Ogólnie tkwi nadal w głębokiej propagandowej otchłani rodem z lat 60. ubiegłego stulecia.
Jak podaje BBC, tym razem było zupełnie inaczej. Premiera międzykontynentalnego pocisku balistycznego została przedstawiona jak film rodem z Hollywood. Zapowiedź relacji z próby pocisku była standardowa, ale sama relacja... tutaj działo się zdecydowanie więcej.
Podczas kwadransa wyreżyserowanego nagrania z efektami kinowymi i starannie dobraną muzyką widzimy między innymi... Kim Dzong Una w skórzanej kurtce, który zdejmuje przed widzami okulary przeciwsłoneczne i patrzy prosto w obiektyw kamery wzrokiem w stylu "Let's do it".
Przywódca Korei chętnie pozował także wraz z uradowanymi żołnierzami po udanym teście rakiety.
Premiera pocisku w takiej formie miała być szokiem dla obywateli, ponieważ oprócz materiałów przemycanych z zagranicznych mediów (co jest surowo karane), na ekranach w Korei nic podobnego nie miało dotychczas miejsca.
Najwyraźniej krajowy Departament Propagandy i Agitacji dostał pozwolenie lub rozkaz, żeby stworzyć coś nowego.