Z doniesień mediów wynika, że polski obóz władzy ma nie lada problem z Węgrami i ich postawą wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Liderzy PiS mieli zrezygnować z wyjazdu do Budapesztu, który był planowany jeszcze kilka tygodni temu. – Zamrażamy na razie wszelkie kontakty poza niezbędnym minimum na poziomie rządu. A potem? Szczerze mówiąc, nie wiemy – komentują politycy PiS.
Przedstawiciele PiS w rozmowach z mediami nie ukrywają, że polski obóz rządzący ma problem z Węgrami i ich postawą wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę
– Sojusz PiS z Fideszem jest politycznym dzieckiem Jarosława Kaczyńskiego. Ale dziś wszystko się zmieniło, Orbán przestał być przyjacielem – mówią osoby z otoczenia lidera Zjednoczonej Prawicy
Choć Viktor Orbán publicznie krytykuje wojnę, to Węgry nie dostarczają Ukrainie broni i nie zgadzają się na przerzut uzbrojenia przez własne terytorium
Viktora Orbán, którego 3 kwietnia czekają wybory parlamentarne, konsekwentnie odmawia potępienia działań Moskwy w Ukrainie. Jego zdaniem Węgry nie mogą z powodu sankcji na Rosję być skazane na wyższe ceny energii.
Jak informowaliśmy w naTemat, Węgry jako jedyne państwo Unii graniczące z Ukrainą nie tylko nie przekazują władzom w Kijowie broni, ale też nie zgadzają się na jej przerzut przez swoje terytorium. Kraj Orbána zablokował ponadto z Niemcami, Bułgarią i Holandią wprowadzenie przez Unię embarga na import rosyjskich nośników energii.
Z doniesień Onetu i Wirtualnej Polski wynika, że liderzy Prawa i Sprawiedliwości z uwagi na postawę Węgier w czasach rosyjskiej inwazji na Ukrainę zrezygnowali z wyjazdu do Budapesztu i wsparcia dla Viktora Orbána.
Taki wyjazd miał być planowany jeszcze kilka tygodni temu, kiedy rząd PiS z rządem Fideszu miał bardzo dobre relacje. – Zamrażamy na razie wszelkie kontakty poza niezbędnym minimum na poziomie rządu. A potem? Szczerze mówiąc, nie wiem, co mam panu powiedzieć – przekazał Onetowi polityk PiS bliski partyjnej centrali.
Wymiernym efektem "zamrażenia kontaktów z Orbánem" jest odwołanie szczytu ministrów obrony krajów Grupy Wyszehradzkiej, który miał odbyć się na Węgrzech. Pierwsza o bojkocie spotkania poinformowała szefowa czeskiego resortu obrony Jana Czernochova.
Jej śladem podążył minister obrony Mariusz Błaszczak. Słowacy uznali potem, że spotkanie w gronie dwóch państw nie ma sensu, więc do szczytu ostatecznie nie doszło. Jak wynika z nieoficjalnych informacji WP, decyzję o rezygnacji szefa MON ze spotkania na Węgrzech podjął sam wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.
– Dla prezesa sytuacja jest niełatwa, bo od lat osobiście pielęgnował relacje z Orbánem. Sojusz PiS z Fideszem jest politycznym dzieckiem Jarosława Kaczyńskiego. Ale dziś wszystko się zmieniło, Orbán przestał być przyjacielem – przekazała WP osoba z otoczenia lidera Zjednoczonej Prawicy.
Podkreślmy, że Jarosław Kaczyński stwierdził, że jednoznacznej oceny działań Orbana będzie mógł dokonać dopiero po wyborach na Węgrzech 3 kwietnia. W wywiadzie w Polskim Radiu 24 prezes PiS przyznał jedynie, że "nie cieszy się" z decyzji węgierskiego premiera względem Ukrainy i Rosji.
To właśnie rządzący Fidesz jest faworytem i minimalnie wygrywa w sondażach. Dlatego w PiS mają pojawiać się też głosy, aby "nie wykonywać nerwowych ruchów". Wspomnijmy, że w ostatnich dniach padło więcej konkretnych i gorzkich słów pod adresem Węgier ze strony prezydenta RP.
W niedzielę w wywiadzie dla TVN24 Andrzej Duda przyznał, że "nie rozumie" węgierskiej postawy wobec wojny w Ukrainie. Prezydent mówił m.in., że "wobec agresji rosyjskiej na Ukrainę, wobec śmierci tysięcy ludzi w Ukrainie, cywilów, wobec bombardowania osiedli mieszkaniowych, burzenia bloków mieszkalnych przez armię rosyjską, działań zbrodniczych w pojęciu prawa międzynarodowego, trudno mu tę postawę zrozumieć".
Według informatorów z obozu rządzącego prezydent od dawna miał mieć dużo mniej entuzjastyczny stosunek do lidera rządu Węgier niż liderzy partii rządzącej.