Minister edukacji Przemysław Czarnek poinformował niedawno, że w związku z sytuacją geopolityczną od 1 września w szkołach będzie nowy przedmiot - przysposobienie obronne. Od razu odezwały się głosy oburzenia: jak to, nie ma w szkole edukacji seksualnej z prawdziwego zdarzenia, a będziemy uczyć szesnastolatków strzelać! Oburzenie na brak edukacji seksualnej podzielam całym sercem. Jednak jeśli chodzi o naukę strzelania, jestem jak najbardziej za.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trzeba zrozumieć, że tak jak młody człowiek wyedukowany seksualnie nie musi uprawiać seksu na każdym rogu, tak człowiek znający obsługę broni nie musi jak Rambo biegać z nią po ulicach i "rozwalać” wrogów. Naprawdę.
Strzelnice przeżywają oblężenie - nie można pójść sobie postrzelać w weekend. Polacy ruszyli prywatnie do nauki strzelania. Trzeba pamiętać, że w Polsce ta nauka nie jest tania , bo i do tej pory nie wszystkich było stać na taką rozrywkę jak weekendowy wypad na strzelnicę. Niestety wielu z nas dorosłych nie ma pojęcia o obsłudze broni.
Wojna w Ukrainie spowodowała, że zaczęliśmy myśleć o tym, jak w razie zagrożenia obronić swoją rodzinę. Wielu spakowało plecaki ucieczkowe, zebrało w jednym miejscu najważniejsze dokumenty i ma kilka konserw na wszelki wypadek w spiżarce.
Zdajemy sobie sprawę, że w razie konfliktu zbrojnego pod każdym domem nie będzie stał policjant czy żołnierz i będziemy musieli sami dbać o swoje bezpieczeństwo. Dlatego tak wiele osób chce nauczyć się strzelać. Nie po to, żeby niczym wspomniany Rambo „rozwalać” wroga, ale żeby zwyczajnie ochronić najbliższych w razie zagrożenia.
Przysposobienie obronne było już w szkołach
Jestem jeszcze z tych roczników, które w szkole średniej miały przysposobienie obronne. Naprawdę nic się nie stało mi, ani moim kolegom i koleżankom z tego powodu, że na strzelnicy pokazano nam, jak obsługiwać broń. Uczyliśmy się strzelać. Odbieraliśmy to raczej jako frajdę, uważaliśmy wręcz, że takich zajęć ze strzelania było za mało. Niektórzy uczyli się nawet rzucania granatem, co może wydaje się śmieszne, ale jak się okazuje też jest pewną sztuką.
Moje roczniki jeszcze szły do wojska. To powodowało, że większość dorosłych mężczyzn w Polsce umiało obchodzić się z bronią. W razie zagrożenia byliby w stanie jej użyć. Teraz mamy zawodową armię i nie ma obowiązku odbycia służby wojskowej. I dobrze, bo dwa lata, a później rok wyjęty z życia młodego człowieka po to, żeby biegać po poligonie, nie służyły niczemu dobremu.
Jednak w miejsce obowiązkowej służby wojskowej nie wprowadzono nic. Czyli kolejne roczniki młodych ludzi nie mają pojęcia, jak posłużyć się bronią. No, chyba że chodzi o popularną strzelankę, ale to jednak co innego.
Myślę, że w razie zagrożenia każdy z nas powinien wiedzieć, jak się bronić. Z jednej strony jak i gdzie uciekać, jak się chronić, przygotować na ucieczkę lub trwanie gdzieś w schronie czy piwnicy, jak zachować się kiedy jest stosowana broń masowego rażenia. Z drugiej strony to czasami za mało.
Przecież jak ktoś będzie chciał zrobić krzywdę naszym bliskim, a będziemy mieli dostęp do broni, to fajnie byłoby, żebyśmy mogli tej broni użyć, a nie stać i patrzeć jak ktoś robi krzywdę naszemu dziecku, matce, ojcu czy siostrze. Tu nie chodzi o to, żebyśmy w razie konfliktu stali się żołnierzami. Nie, tutaj chodzi o to, żebyśmy w stanie totalnego zagrożenia życia naszego lub bliskich umieli użyć broni.
Nawet w Szwajcarii umieją strzelać
Pytam znajomej 22-letniej Nastii, która uciekła z ogarniętej wojną Ukrainy, czy umie strzelać. Mówi, że umie obchodzić się z bronią, choć nie jest mistrzem celności. Tłumaczy mi, że jeszcze przed wojną dużo osób, przede wszystkim mężczyzn ukraińskich, umiało broń obsługiwać. Wielu też posiadało broń, ponieważ szeroko rozpowszechnione jest tam myślistwo. Normalnie, żeby mieć dostęp do broni, musieli przed wojną uzyskiwać tak samo wiele pozwoleń, jak i u nas w Polsce. Nastia mówi, że mimo tego, że dostęp do broni nie był w Ukrainie powszechny, to wszyscy mężczyźni, których ona zna, umieją strzelać.
No ale to ogarnięta wojną Ukraina. My przecież jesteśmy w NATO i w ogóle u nas jest inny świat…
No więc popatrzmy na Szwajcarię, która raczej trzecim światem nie jest, a dodatkowo znana jest też ze swojej neutralności przy konfliktach zbrojnych. Otóż w Szwajcarii każdy mężczyzna pomiędzy 20 a 30 rokiem życia odbywa trzytygodniowe szkolenie wojskowe, czyli mężczyźni w Szwajcarii umieją się obchodzić z bronią. Po służbie wojskowej Szwajcar swoją broń i ekwipunek zabiera do domu. Nie mówiąc już o tym, że rząd szwajcarski sponsoruje ćwiczenia oraz zawody strzeleckie. Do nauki strzelania zachęcane są zarówno kobiety jak i mężczyźni.
Tymczasem młode polskie pokolenia zupełnie nie mają pojęcia, jak posługiwać się bronią. Mając w ręku broń będą patrzeć, jak ktoś robi krzywdę ich bliskim? Przecież w takiej sytuacji wywieszanie transparentów o uwielbieniu pokoju zda się psu na budę. Czasami nie ma też jak uciec.
Przestańmy się oszukiwać, że do końca świata Polska zawsze będzie bezpieczna. Może tak będzie, mam taką nadzieję, ale pewności już nie mam.
Przeciwnicy nauki strzelania dla nastolatków mówią: jesteśmy bezpieczni, bo jesteśmy w NATO. Tak, NATO jest dla nas pewną gwarancją. Jednak jeśli jakiś niespełna rozumu polityk typu Putin stwierdzi, że na nas napadnie, że napadnie na członka NATO, to zanim razem z NATO wygramy tę wojnę, będziemy musieli umieć ją przetrwać. Przydałoby się umieć strzelać.
No więc może uczyć dorosłych. Dorosłych też warto uczyć, ale nasi szesnastolatkowie mają zwyczajnie na to czas. Potem są obowiązki, praca itd. Tymczasem nauczony obsługi broni nastolatek będzie umiał obsługiwać tę broń również 10 lat później. Oczywiście, żeby dobrze strzelać, potrzebny jest trening, ale przecież nie mówimy tu o przygotowywaniu żołnierzy do walki, tylko o zaznajomieniu cywilów z bronią.
Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i pomysły ministra Czarnka oprócz strzelania mogą być próbą jakichś nacjonalistycznych indoktrynacji, wtłaczania patopatriotyzmu, których nie chcemy dla naszych dzieci. Jednak przysposobienie obronne, na którym nauczą się jak przetrwać w razie konfliktu zbrojnego i nauczą się strzelać, uważam za bardzo dobry pomysł.
Dziaderskie wojny
Jeszcze zanim wybuchła wojna w Ukrainie wielu młodych ludzi uważało, że mamy już inne czasy i że grożą nam raczej nowoczesne wojny oparte na cyberwalce, dezinformacji lub wojny ekonomiczne. Niestety ten konflikt pokazał, że wojny wywołują teraz ludzie z pokolenia naszych rodziców czy dziadków, dla których internet bywa czarną magią.
Dziadersi robią dziaderskie wojny, takie jakie znamy z ich czasów, z XX wieku. Niestety starcy ustawiają świat tym najmłodszym i dopóki są przy władzy, musimy się liczyć z tym, że wojny będą dziaderskie - krwawe, raniące psychicznie całe pokolenia. To dlatego nauki obsługi broni nie można odesłać do lamusa.