"Putin to osioł. Jest skończony". Wyciekła rozmowa rosyjskiego żołnierza z żoną
redakcja naTemat
02 kwietnia 2022, 16:04·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 kwietnia 2022, 16:04
Putin to osioł. Jest skończony – rozmowę rosyjskiego żołnierza z żoną o takiej treści przechwyciła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Rosjanin narzeka na swojego prezydenta, który obiecał łatwe zwycięstwo w wojnie, tymczasem nic takiego się nie stało. Jak twierdzi żołnierz nastroje w armii rosyjskiej pogorszyły się do tego stopnia, że możliwy jest nawet bunt.
Reklama.
Tego typu nagrań jest więcej. Ukraiński kontrwywiad prawie co dzień publikuje przechwycone rozmowy Rosjan, którzy żalą się rodzinom na bezsensowność prowadzonych przez nich działań wojennych. Narzekają też na niskie morale i słaby stan sprzętu.
W sobotę Ukraińska Prawda podała, że ukraińska SBU opublikowała w siei nagranie. Kontrwywiad ukraiński zaznacza, że Rosjanie wyrażają coraz większe niezadowolenie ze swojego dowództwa.
– Pie... się tu już od miesiąca, a nie możemy jej zdobyć. Putin to osioł, jest skończony. Zginęły tu miliony ludzi, miliony ludzi, a on nic nie robi – stwierdza szczerze żołnierz rosyjski, który stacjonuje pod Kijowem.
Żołnierz twierdzi, że dowódcy zakazują jemu i kolegom opuszczenia Ukrainy, dopóki nie będą mogli pochwalić się bilansem 200 zabitych i 300 rannych Ukraińców. Gdyby spróbowali bez takich rezultatów wrócić do Rosji, groziłaby im kara za dezercję od 7 do 12 lat więzienia.
Zdaniem Rosjanina wielu jego kolegów jest na granicy obłędu. Każdego dnia muszą wysyłać konwoje z ciałami poległych towarzyszy broni.
Jak ma wynikać z nagrania, małżonka próbowała pocieszyć żołnierza. Mówiła, że w rosyjskiej telewizji pokazano jasnowidza, który miał przewidzieć wojnę z Ukrainą już w 2020 roku. Powiedział, że ma zakończyć się do 13 kwietnia. Jak przypomniała SBU każdy żołnierz, który nie widzi sensu w wojnie, może się poddać.
O doniesieniach na temat słabego morale wojsk rosyjskich pisał w naTemat Tomasz Ławnicki już na początku marca. Głośno było o wielu podobnych przypadkach, jak niżej opisane, które wprawiały w osłupienie.
Gdy w obwodzie charkowskim rosyjskim żołnierzom zgasł pojazd, ci zgłosili się na lokalny posterunek policji ukraińskiej i poprosili o paliwo. Gdzie indziej przy zatrzymanych jeńcach znaleziono racje żywnościowe, które przeterminowały się w 2015 r. Nie brak relacji, że rosyjskie wojsko przebiera się w cywilne ubrania i próbuje uciekać. Jak to świadczy o morale w rosyjskiej armii?
– Putin zapomniał o tym, co w armii jest najważniejsze – tak te doniesienia w rozmowie z naTemat komentuje prof. nauk wojskowych, gen. bryg. Stanisław Koziej.
– Ci żołnierze w istocie rzeczy zostali zaskoczeni tym, że muszą brać udział w regularnej, totalnej wojnie. Stojąc u granic Ukrainy przez prawie cały rok w obozach, garnizonach, ćwicząc na poligonach zapewne byli przygotowywani do ewentualnych działań w Ukrainie, ale w formie operacji interwencyjnej, kryzysowej, o małej intensywności – mówił wojskowy w rozmowie z Tomaszem Ławnickim.
– Oni faktycznie chyba byli przekonani, że idą pomóc rosyjskiej mniejszości czy dobrym Ukraińcom uciskanym przez "faszystowski rząd narkomanów". Tak pewnie to na szkoleniach tłumaczyli im to oficerowie-politrucy zgodnie z ideą prezydenta Putina. Teraz bez wątpienia muszą być w szoku, gdy zderzyli się z rzeczywistością, i ten szok ich może paraliżować – oceniał na początku marca generał Stanisław Koziej.