Nokia ogłosiła raport kwartalny ze stanu finansowego firmy. Dane potwierdziły trend który utrzymuje się od miesięcy. Ciągłe straty finansowe, nieustający spadek wartości, nieskuteczna strategia. A za wszystkim stoi nowy, znienawidzony przez pracowników dyrektor generalny - Stephen Elop.
Największa firma na świcie
Nokia jeszcze kilka lat temu warta była ok 400 mld dolarów i była jedną z największych firm na świecie. Przez lata była potentatem dyktującym warunki gry na arenie nowych technologii, korporacją inwestującą niemal 5 mld dol. rocznie na rozwój nowych technologii. Przy tym była zawsze dostarczycielem najciekawszych gadżetów. Dzisiaj coraz głośniej mówi się jednak o kupnie Nokii przez Microsoft. Warta raptem 20 mld dol firma mająca wciąż w genach strukturę korporacyjnego molocha, ogromne zaplecze technologiczne i jeden z największych na świecie katalogów patentów, chyli się ku upadkowi.
Historia chwały
Nokia przez lata przodowała w dziedzinie miniaturyzacji technologi. Firma jako pierwsza zaproponowała swoim klientom smartphone'a, pierwsza w telefonie umieściła w pełni sprawny aparat, pierwsza połączyła telefon w przenośną konsolą do gier, stworzyła pierwszy na rynku funkcjonalny telefon muzyczny, pierwsza w przenośnym urządzeniu zaproponowała połączenie w Internetem i pełną klawiaturę QWERTY. Nieznane dla użytkowników są osiągnięcia Nokii w rozwoju sieci przesyłu danych - zarówno standard GSM jaki i powoli wprowadzany LTE jest jej autorstwa.
Rewolucja dotyku
Sytuacja na rynku zmieniła się w 2006 roku. Nie tylko dla Nokii zmiana była zbyt trudna do przetrwania. Niegdyś bezpośredniego rywala fińskiej firmy, Motorolę, kupił w 2011 roku koncern Google. To firmy software'owe (tworzące oprogramowanie) dyktują dziś warunki gry. Wszyscy zgodnie twierdzą, że dziś nie liczy się tylko samo oprogramowanie, ale cały ekosystem stworzony wokół niego. Chodzi o dodatkowe serwisy takie jak sklep muzyczny, sklep z aplikacjami czy łączność z "chmurą" (zewnętrznym serwerem).
Nowy szef
Po nieudanych restrukturyzacjach i nieskutecznej adoptacji systemu do technologii dotykowej, w Nokii pracę stracił Olli-Pekka Kallasvuo. Odejście wszyscy potraktowali jako trudne, ale potrzebne. Kontrowersje wzbudził jego następca. Stephen Elop przed objęciem dowództwa w Nokii był odpowiedzialny za pakiet Office w Microsofcie.
Koń trojański z Microsoftu
Stephen Elop pracowników, akcjonariuszy i wszystkich Finów wzburzył dopiero po pół roku. Zdecydował wtedy o adaptacji słabego i niedopracowanego systemu Microsoftu - Windows Mobile, kosztem bardzo dobrego i bliskiego ukończenia systemu Nokii - MeeGo, nad którym Nokia pracowała wraz z Intelem. Ruch tłumaczony był potrzebą adaptacji pełnego ekosystemu, którego firma sama nie była w stanie stworzyć.
Finansowe straty
Niska wartość nowego systemu oraz błąd porzucenia własnych rozwiązań widać dopiero w tej chwili. Ostatni telefon korzystający z MeeGo okazał się tymczasem świetny. Jednak firma jasno komunikowała, że nie stawia na ten model. Smartphone pozbawiony był reklamy, oraz dostępny był tylko w niektórych częściach świata. Silnie promowane urządzenia z Windows Mobile nie zyskały za to uznania wśród klientów. Okazały się wielką klapą i wywołały kolejną falę krytyki, która spłynęła na głowę Stephena Elopa.
Nokia ogłosiła wczoraj wyniki finansowe za ostatni kwartał. Firma zanotowała stratę 1,3 mld dol. i to pomimo 430 mln dolarów zadośćuczynienia za naruszenia patentowe jakie otrzymała od Apple inc. oraz 250 mln dol. które dostała od Microsoftu za wyłączne partnerstwo software'owe. Rynkowa wycena korporacji na tą chwilę wynosi 20 mld dolarów.
Niewiadoma przyszłość
Pogłoski o kupnie Nokii przez Microsoft pojawiały się już od dawna. Teraz jednak nabrały realność. Oprócz słabych wyników finansowych oraz wymownych gestów ze strony Microsoftu, plany zakupu potwierdził bloger Eldar Murtazin, jedna z najlepiej poinformowanych osób w branży. O sojuszu z Microsoftem informował pół roku przed oficjalnym potwierdzeniem tego faktu. Czy i w tym przypadku ma rację? Przed Nokią, do której Polacy mają wielki sentyment, stoją trzy scenariusze. Może odrodzić się pod emblematem Microsoftu, może stać się firmą marginalną i nieistotną albo zupełnie zniknąć z rynku. Bo w odrodzenie legendy telefonii komórkowej nikt już nie wierzy.