Archiwum prywatne
Reklama.
logo
Artykuł jest częścią cyklu "zRÓWNOważeni", którego mecenasem jest InCredibles, program mentoringowy Sebastiana Kulczyka, a partnerem merytorycznym TechToTheRescue, start-up, który technologią stara się rozwiązywać współczesne problemy świata. Założeniem cyklu jest opis podejścia sektora informatycznego do kwestii zrównoważonego rozwoju i odpowiedzialności korporacyjnej.

Mamy też do czynienia z wieloma nasilającymi się trendami, które taką dbałość wymuszają:

  • - częste odejścia ludzi z korporacji;
  • - rosnąca popularność pracy zdalnej i freelance;
  • - międzynarodowa konkurencja w walce o czas utalentowanego pracownika;
  • - moda na pracę dobrze harmonizującą z życiem prywatnym – hygge, lagom czy work-life balance,
  • - masowa rezygnacja ze stałego zatrudnienia (jest to jeden ze skutków ubocznych pandemii).
  • Suma tych składników przesądza o tym, że pracownika dzisiaj trzeba zdobyć, a później poświęcić mu sporo uwagi, aby go utrzymać. Niektórzy managerowie łapią się za głowę, widząc że inne marki skracają czas pracy, wydłużają płatne urlopy, dofinansowują pracownikom szkolenia i aktywności pozazawodowe, inni patrzą na wyniki biznesowe i zaczynają dostrzegać w tym korzyść dla marki – rzadsza rotacja, wyższa efektywność czy niższy koszt rekrutacji.

    Kultywowanie określonych wartości zawsze daje lepszy efekt niż nieposiadanie żadnych. Jeśli firma się kieruje określonymi wartościami, mówienie o nich jest pierwszym krokiem do przełożenia ich na realne firmowe procedury. Przy założeniu, że cały zespół wartości jest uniwersalny i podobnie rozumiany, ryzyko że się na tym straci, jest w zasadzie minimalne.

    Niemniej jednak, jeśli wartości w danej firmie nie przekładają się realnie na sposób, w jaki marka funkcjonuje wewnątrz i na zewnątrz, lepiej nie składać publicznej deklaracji. Otoczenie danej organizacji i jej pracownicy nie lubią ściemy i fałszu, a konkurencja tylko czekają na potknięcia w takich kwestiach, aby je nagłośnić i napiętnować.