
Bronisław Komorowski śpiewa "Ona tańczy dla mnie" - doscopolowy hit zespołu Weekend. Taka przeróbka wystąpień prezydenta podbija internet. Choć daleko nam do Stanów, gdzie Barack Obama śpiewał takie przeboje jak "Call me maybe" czy "Sexy and i know it", to i naszych polityków coraz częściej można oglądać w produkcjach dowcipnych internautów. Politycy nie protestują, bo filmiki nie są obraźliwe, a zależy im, by pokazać się w wesołym kontekście.
REKLAMA
"Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie" – śpiewa prezydent Bronisław Komorowski. W dwa dni hit zespołu Weekend posklejany z wypowiedzi głowy państwa zebrał ponad 200 tysięcy wyświetleń. A nasz prezydent dołączył tym samym do takich liderów światowej polityki jak Barack Obama, Tony Blair czy David Cameron. Wcześniej podobne filmiki tworzono wykorzystując wypowiedzi celebrytów czy gwiazd internetu – autorów śmiesznych wypowiedzi podbijających sieć. W tym celował popularny CeZik, czyli Cezary Nowak. To on, wykorzystując wypowiedzi Krzysztofa Ibisza, stworzył słynne "Krzysiu, powiedz mi jak mam żyć".
Później w muzykę wkomponowano słowa Marcina Najmana czy Magdy Gessler. Swoje przeróbki mają też Donald Tusk (popularne "Ziemniaki, kurczaki"), Jarosław Kaczyński czy Wojciech Olejniczak. To od przeróbki wypowiedzianych przez ówczesnego szefa SLD "Welcome everybody", rozpoczęła się w 2007 roku internetowa kariera Vj Dominiona. To internetowy parodysta, który miksuje komiczne wypowiedzi polityków z klubowymi hitami. Jego, podobnie jak CeZika wirtualna sława zaprowadziła do programu Szymona Majewskiego. Po tym, gdy skończyła się ich przygoda z telewizją, wrócili do produkowania na potrzeby swoich popularnych kanałów w serwisie YouTube.
Ich działalność to przeniesienie do Polski popularnej rozrywki amerykańskich internautów. Bohaterem niezliczonej ilości przeróbek jest Barack Obama. Amerykański prezydent śpiewał już letni hit "Call me maybe" czy "Sexy and I know it". Filmiki gromadzą miliony klików, a politycy liczą korzyści wizerunkowe. Dla nich pokazanie się w żartobliwym, sympatycznym kontekście to rzecz cenniejsza niż kilka występów w programie publicystycznym na antenie stacji informacyjnej.
– Przeróbki internautów mogą być odbierane różnie. Jeśli są dobrze zrobione, to na pewno zdobędą popularność i pokażą polityka zabawnym świetle, co może korzystnie wpłynąć na jego wizerunek – zauważa dr Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, który specjalizuje się w marketingu politycznym w internecie. – Dlatego też jeśli taka produkcja nie przekracza norm dobrego smaku, nie jest obraźliwa czy wulgarna, polityk nie powinien zabiegać o jej usunięcie. Pokazałby, że nie ma do siebie dystansu, a takich ludzi nie lubimy – przestrzega badacz.
– Warto przypomnieć, że moda na żartobliwe przerabianie wypowiedzi polityków nie zaczęła się wcale w epoce internetu. W Polsce coś takiego zaczął robić Jacek Fedorowicz w swoim "Dzienniku Telewizyjnym" – przypomina w rozmowie z naTemat. – Filmiki z przerobionymi wypowiedziami polityków to taka nowa wersja dowcipów. Kiedyś powstawały żarty na temat Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy czy Leszka Millera. To oznaczało, że oni są ważni, że są znaczący. Jeśli nie powstają dowcipy na temat jakiegoś polityka, to znaczy, że on nie budzi żadnych emocji, a to źle – ocenia dr Annusewicz.
Zaznacza jednak, że choć dowcipne filmiki mogą pomóc w kreowaniu wizerunku polityka, to sztaby wyborcze nie powinny ich produkować same. – To zawsze odbiera autentyczność. Nawet jeśli filmik o Donaldzie Tusku jest super śmieszny, to ludzie, którzy nie lubią PiS-u zignorują ten filmik, bo przygotował go sztab wyborczy Jarosława Kaczyńskiego – wyjaśnia politolog.
Zauważa, że sztaby wyborcze celują raczej w wyłapywaniu przeczących sobie wypowiedzi polityków i zestawiają je później w spotach. – W kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego wyłapano na przykład przejęzyczenie Jarosława Kaczyńskiego "jeśli poprzecie Platformę Obywatelską pomożecie sobie, pomożecie Polsce" – przypomina dr Olgierd Annusewicz.
Wraz z coraz częstszym udostępnianiem przemówień przywódców państwa na oficjalnych kanałach instytucji (tak robią kancelarie prezydenta i premiera czy Biały Dom), internautom będzie przybywało materiałów do tworzenia kolejnych miksów. Bo inwencji, pomysłu i cierpliwości już nie brakuje.
