Trwająca wojna w Ukrainie nie przeszkadza władzom Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) w rozważaniach o organizacji zawodów w Rosji i Białorusi. Takie szokujące informacje podali niemieccy dziennikarze, sugerując, że sprawa dotyczy m.in. przyszłego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Informacje dotyczące pomysłu Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) wypłynęły niedługo po specjalnie zwołanej radzie dotyczącej planów na następny zimowy sezon sportowej rywalizacji. Zdaniem niemieckich ARD oraz ORF zarządzający światową zimą dla profesjonalnego sportu nie widzą najmniejszego problemu, żeby zawody zorganizować w Rosjiczy Białorusi. Takie rozwiązania zostały nawet przedstawione podczas spotkania FIS, ale wywołały spore poruszenie in minus.
Pomysły FIS mają dotyczyć rywalizacji m.in. w snowboardzie, narciarstwie dowolny, czy skokach narciarskich.
Warto zauważyć, że w przypadku Niżnego Tagiłu, gdzie zainaugurowano poprzedni sezon Pucharu Świata skoczków, mówimy o rejonie mocno powiązanym z... działalnością militarną. Mowa przede wszystkim o kwestii uzbrojenia oraz produkcji czołgów. Trudno sobie wyobrazić, żeby w obecnej sytuacji FIS faktycznie mogło podjąć jakiekolwiek kroki w stronę organizacji imprezy cyklu PŚ w skokach, czy to w Niżnym Tagile, czy jakimkolwiek innym miejsce państwa agresora wojennego.
Z perspektywy światowej federacji sportów zimowych sprawa podobno nie jest taka jednoznaczna. FIS zabezpieczyło się jednak określeniem, że "wiele będzie zależeć od bieżącej sytuacji", co do organizacji wydarzeń w Rosji czy Białorusi.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że sama perspektywa takiego pomysłu wydaje się być poniżej jakiejkolwiek krytyki. FIS na czele z jej szefem Johanem Eliaschem będzie obserwować sytuację. Szwedzki miliarder miał być powiewem nowej nadziei na zmiany w sportach zimowych po latach zaniedbań, głównie w sferze nadążania za zmieniającym się światem. Jak jednak widać, w jednym FIS jest "na czasie". Z pewnością jeśli takie zawody miałyby zostać zorganizowane, nie zabraknie dopływu gotówki ze wschodu.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.