Słodko-gorzki smak miała inauguracja sezonu PGE Ekstraligi na żużlowców Betardu Sparty Wrocław. Mistrzowie Polski pokonali 59:31 For Nature Solutions Apatora Toruń, ale po spotkaniu doszło do sporego skandalu. Gleb Czugunow, żużlowiec gospodarzy starł się z wyzywającymi go kibicami gości.
Zgodnie z przewidywaniami podczas inauguracji żużlowej PGE Ekstraligi na torze we Wrocławiu zabrakło aktualnego mistrza świata. Rosjanin Artiom Łaguta został bowiem pozbawiony możliwości startów przez organizatorów ligowych rozgrywek.
Warto przypomnieć, że wcześniej żużlowiec, który od kwietnia 2020 roku ma polskie obywatelstwo nie może się ścigać ze względu na posiadanie rosyjskiej licencji zawodniczej. Choć i ta tak właściwie obecnie nie jest obowiązująca, kiedy Łaguta jasno stanął przeciwko ludobójstwu wojsk Władimira Putina, które trwa od ponad 40 dni podczas wojny w Ukrainie. Rosyjska federacja żużlowa zachowanie Łaguty odebrała jednoznacznie, skreślając swojego rodaka za antyputinowską narrację w jednym z wywiadów oraz w mediach społecznościowych.
"W tej sytuacji po prostu nie wyobrażam sobie startów dla tej putinowskiej Rosji i bez względu na konsekwencje nie będę tego dalej robił [...] wystąpiłem do rosyjskiej federacji motocyklowej o zgodę na starty z polską licencją [...] Z dnia na dzień jestem z moimi najbliższymi coraz bardziej przerażony skalą tej agresji. Tym okrucieństwem. Widzę cierpiących ludzi, widzę ataki na bezbronnych mieszkańców ukraińskich miast. Giną ludzie, bo ktoś szalony w swoim szaleństwie do tego doprowadził. A ja tego szaleństwa nie akceptuję." – przyznał w rozmowie z WP/SportoweFakty Łaguta.
Brawa dla nieobecnego mistrza
W dniu w którym rozegrany został mecz we Wrocławiu Łaguta napisał na swoim Instagramie kilka szczerych zdań, pytając o to, dlaczego jest traktowany niczym obywatel drugiej kategorii. Mając bowiem polskie obywatelstwo jest traktowany "na nie" przez pryzmat wspomnianej, rosyjskiej licencji. Władze Betard Sparty Wrocławpróbowały interweniować w sprawie swojego asa, ale Łaguta przy obecnych przepisach nie może wyrobić polskich uprawień do zawodowego jeżdżenia po żużlowym owalu.
"Dowiedziałem się też niedawno od Ekstraligi, że nie mogę trenować indywidualnie w kombinezonie Sparty z tamtego sezonu. Czego jeszcze się dowiem? Dlaczego jestem człowiekiem innej kategorii? Bo urodziłem się w Rosji? Mam polski paszport. Ten paszport to dokument potwierdzający moje obywatelstwo. Ja go szanuję ale czuję, że dla niektórych to nie ma znaczenia." - nie ukrywał żalu Łaguta w swoim wpisie w mediach społecznościowych.
Jak zareagowali kibice na wrocławskim Stadionie Olimpijskim? W momencie wyczytywania składu drużyny Łaguta znalazł się na liście, choć od razu dodano, że w jego przypadku dojdzie do tzw. regulaminowej ZZ-etki, czyli zastępstwo zawodnika.
- Widać, że klub ewidentnie na niego czeka i nie ma zamiaru odstawiać Artioma na boczny tor. Kibice słysząc nazwisko Łaguta po prostu bili brawo. Dodatkowo trener Betardu Sparty Dariusz Śledź przyznał, że mistrza świata nie było w niedzielę na stadionie. Można podejrzewać, że śledził mecz w domu, choć cała sytuacja nie jest dla niego prosta, skoro nie zdecydował się przyjechać na Stadion Olimpijski - przyznał Damian Orłowicz, dziennikarz największego dolnośląskiego tygodnika sportowego "Słowo Sportowe".
Dodajmy, że Łaguta dostał zakaz przebywania z drużyną w tzw. parku maszyn, czyli żużlowej szatni, o czym również wspomniał we wpisie na IG.
"PZM odebral mi możliwość startu w polskiej lidze. Potem zabronił mi też trenować z drużyną. Nie pogodziłem się z tym, bo to moje życie i prosze abyście to uszanowali. To jest to, co kocham. Pomimo tego chciałem być dziś w parku maszyn i pomagać chłopakom. Ekstraliga Żużlowa i federacja też mi tego zabraniają." - przyznał rosyjski mistrz.
Ostre starcie pod "klatką" gości
W niedzielnym meczu wystąpił za to Gleb Czugunow. Rosjanin od dwóch lat ma polskie obywatelstwo, a co więcej, jeździ również na polskiej licencji. Żużlowiec mistrzów Polski z Wrocławia występował również w młodzieżowej kadrze Biało-Czerwonych.
Po spotkaniu doszło do skandalicznych scen z udziałem Rosjanina, który zdecydował się podejść w stronę sektora gości z Torunia. Kibice przyjezdnych na widok Czugunowa zaczęli wykrzykiwać obraźliwe hasła, wyzywając zawodnika za jego kraj pochodzenia.
Żużlowiec opublikował nagranie w mediach społecznościowych, gdzie poza agresją słowną kibice gości rzucali też w stronę sportowca różnymi elementami, właściwie czym popadnie.
Czugunow zachowanie prosto z sektoru dla gości skwitował komentarzem: "A powodem tego jest miejsce mojego urodzenia. Polska. 2022 rok. Rozumiem, że to jest okej i żadnych kar dla klubu z Torunia nie będzie?" - oznaczył oficjalne ligowe konto na Instagramie żużlowiec Sparty.
Dodatkowo na Twitterze krąży nagranie na którym widać, że Czugunowowi po obelżywych hasłach pod jego adresem zwyczajnie puściły nerwy. Żużlowiec wystartował w stronę sektora kibiców gości, ale na szczęście w porę został powstrzymany przez pracowników klubu.
"Poczekam aż ktoś we mnie wystrzeli"
Sytuacja z Czugunowem, który zgodnie z przepisami może jeździć w polskiej lidze wyglądała na tyle groźnie, że pojawia się pytanie, jak taka rzeczywistość może rozwinąć się dalej?
- Nie chcę tu za daleko wybiegać w przyszłość, ale trzeba potępiać takie zachowania tu i teraz. Te wyzwiska i traktowanie tak człowieka, który funkcjonuje w Polsce, jeździ też dla polskiej kadry, ma obywatelstwo... To są trudne tematy, ale nie chciałbym, żeby nagle okazało się, że Czugunow na wyjazdy będzie musiał jeździć z ochroną - przyznał Orłowicz.
Żużlowiec klubu z Wrocławia oprócz filmiku na którym pokazał reakcję z sektora gości, zadał na koniec swojego stories na Instagramie pytanie, zapisane na czarnym tle.
"To będę czekał, że ktoś na meczu wyjazdowym po prostu wystrzeli we mnie. Ale pogodzę się z tym, bo musisz cierpieć, jak urodziłeś się w Rosji (nawet jak cztery lata jesteś otwarcie przeciwko władzy)" - zakończył Czugunow.
Wygrać powinien zdrowy rozsądek. Jak pokazuje przykład Łaguty i reakcji trybun we Wrocławiu, tolerancja w stosunku do nietypowej sytuacji jest wśród rodaków. Nie można jednak przy tym zamykać oczu na skandaliczne zachowania. Pamiętając, że każdy z przypadków jest na tyle indywidualny, że prędzej czy później - coraz więcej takich sytuacji - będzie wymagało sprawiedliwego przeanalizowania.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.