Le Pen znowu oburza. Zapytana o aneksję Krymu przez Rosję, wybuchnęła śmiechem [FILM]
Wioleta Wasylów
14 kwietnia 2022, 15:13·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 kwietnia 2022, 15:13
Marine Le Pen nigdy nie kryła się ze swoimi proputinowskimi i prorosyjskimi przekonaniami. Po raz kolejny udowodniła to w środę podczas wywiadu dla francuskiej telewizji BFMTV. Kandydatka na prezydenta Francji skwitowała ironicznym śmiechem pytanie o swoje wcześniejsze słowa o tym, że "Krym jest rosyjski". – Nie żałuję swoich słów i nie cofam ich (...). Obywatele chcieli, żeby wrócił do Rosji, voila – odparła.
Marine Le Pen po raz kolejny dała wyraz swojej proputinowskiej postawie.
W wywiadzie dla telewizji BFMTV kandydatka na prezydenta Francji powiedziała, że nie żałuje swoich słów o tym, że "Krym jest rosyjski".
Próbowała przekonywać przy tym, że nie wie, dlaczego otrzymała zakaz wjazdu do Ukrainy.
Podczas pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji w niedzielę Marine Le Pen nieznacznie przegrała z Emmanuelem Macronem (druga tura odbędzie się 24 kwietnia). Zdobyła 23,1 proc. głósów, podczas, gdy obecna głowa państwa: 27,8 proc.
Liderka skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego ostatnimi czasy zyskiwała w sondażach. Nie przeszkodził jej fakt, że trwa brutalna inwazja Rosji na Ukrainę, a Le Pen wciąż przedstawia postawę zdecydowanie przychylną Władimirowi Putinowi i reżimowi rosyjskiemu. Co więcej, w środę dała po raz kolejny dała temu wyraz.
Le Pen zapytana o aneksję Krymu przez Rosję, wybuchnęła śmiechem
W środę francuska telewizja BFMTV przeprowadziła wywiad z Le Pen. W pewnym momencie dziennikarz zapytał jej, jak teraz odniesie się do swoich wcześniejszych słów, gdy stwierdziła, że "Krym on rosyjski". W odpowiedzi kandydatka na prezydenta Francji zaczęła się śmiać i stwierdziła: "Nie żałuję swoich słów i nie cofam ich".
– Nie będę powtarzała całej historii. Odbyło się w tej sprawie referendum. Krym należał do Ukrainy przez 26 lat, poza tym był rosyjski. Obywatele chcieli, żeby wrócił do Rosji, voila! – próbowała przekonywać.
Gdy dziennikarz powiedział, że Ukraińcy nie chcą, by Le Pen przyjeżdżała do ich kraju, rozłożyła ręce. – Nie wiem, dlaczego mam zakaz wjazdu do Ukrainy. Co mogę powiedzieć, nie przyjadę do Kijowa. Chyba że cofną zakaz, jeśli zostanę prezydentem Francji. To byłoby najrozsądniejsze rozwiązanie – oznajmiła z przekąsem.
Przypomnijmy, że w 2014 roku Rosja przy pomocy siły zbrojnej i tzw. zielonych ludzików, czyli swoich uzbrojonych żołnierzy bez oznaczeń wojskowych, zaanektowała ukraiński Krym. Potem nielegalnie przyłączyła go do swojego terytorium w wyniku pseudoreferendum, w którym według Rosjan 97 proc. mieszkańców Krymu opowiedziało się za takim rozwiązaniem.
Wyniki tego "referendum", przy którym zabrakło niezależnych obserwatorów, nie zostały uznane zarówno przez władze państwowe Ukrainy, centralną ukraińską komisję wyborczą, jaki i Zgromadzenie Ogólne ONZ oraz Unię Europejską.
Niezależni obserwatorzy i organizacje międzynarodowe podkreśliły, że było ono nielegalne, ponieważ lokalny parlament na Krymie może ogłaszać referendum tylko w kwestiach lokalnych, a kwestia autonomii i przyłączenia do Rosji taką nie była.
Zachód jednoznacznie potępił aneksję Krymu przez Rosję i za "próby celowego naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy i destabilizacji tego kraju" nałożył na Moskwę sankcje gospodarcze oraz indywidualne.
Marine Le Pen jest za "zbliżeniem NATO do Rosji
O powiązaniach Le Pen z rosyjskim reżimem wiadomo od dawna. W czasie, gdy Krym został zaanektowany, partia Francuzki dostała polityczną pożyczkę z rosyjskiego banku powiązanego z Kremlem.
W grudniu w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" kandydatka na prezydenta Francji próbowała przekonywać, że "Ukraina niezależnie od tego, co mówią ludzie, należy do sfery wpływów Rosji". – Próbując naruszyć tę strefę wpływów, tworzy się napięcia i lęki – dodała.
Z kolei po pierwszej turze wyborów Le Pen zapowiadała, że jeśli zostanie prezydentem, będzie dążyła do tego, by Francja opuściła struktury militarne NATO, a pozostała jedynie w części politycznej Sojuszu Północnoatlantyckiego. – Możemy skutecznie rozwiązywać międzynarodowe konflikty wyłącznie wtedy, gdy jesteśmy niezależni – oznajmiła.
Potem jednak dodała, że po wojnie w Ukrainie postara się doprowadzić do "strategicznego zbliżenia NATO i Rosji, tak jak było to rozważane w przeszłości". – Leży to w interesie Europy, Francji, a także Stanów Zjednoczonych – stwierdziła.