Ukraińcy i Rosjanie będą wspólnie nieść krzyż w trakcie wielkopiątkowej drogi krzyżowej w Koloseum. Inicjatywa papieża Franciszka nie wszystkim się jednak spodobała, głównie Ukraińcom. – Papież zapomniał, kto, komu i co miałby przebaczyć – mówi w rozmowie z naTemat Piotr Sikora, publicysta "Tygodnika Powszechnego".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przygotowanie rozważań i niesienie krzyża podczas wielkopiątkowej drogi krzyżowej pod przewodnictwem papieża Franciszka powierzono w tym roku rodzinom. Przy XIII stacji "Jezus umiera na krzyżu" krzyż będą niosły wspólnie rodzina ukraińska i rosyjska
– Pomysł papieża nie zgadza się z obecnymi uczuciami i doświadczeniami Ukraińców – mówi w rozmowie z naTemat Piotr Sikora, publicysta "Tygodnika Powszechnego"
Ideę Watykanu zakwestiowała ambasada Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej, a zwierzchnik ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego napisał: "Nie możemy mówić o pojednaniu, ponieważ nas zabijają"
Piotr Sikora, teolog i publicysta "Tygodnika Powszechnego", drodze krzyżowej w Koloseum poświęcił swój najnowszy komentarz, zatytułowany "Papieska droga krzyżowa jak bombardowanie miłością". "Papież dąży do pojednania i przebaczenia, ale zapomina o jednym: najpierw musi być jasne, kto, komu i co miałby przebaczyć" – czytamy.
W rozmowie z naTemat Piotr Sikora stwierdza, że rozumie dobre intencje Franciszka, ale dodaje, że po reakcji Ukraińców widać, że to nie był ich pomysł i w żaden sposób nie został z nimi skonsultowany. – I to jest podstawowa słabość inicjatywy papieża – uważa Piotr Sikora. – Nie można i nie da się Ukraińcom narzucić szybkiego przebaczenia i pojednania. A tak to wygląda.
Inicjatywie Watykanusprzeciwili się m.in. ukraiński ambasador przy Stolicy Apostolskiej Andrij Jurasz, a nawet zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk. Zdaniem Szewczuka pomysł Franciszka zrównuje ofiary z agresorem i w ten sposób uwłacza Ukraińcom.
"Nie ma pokoju bez sprawiedliwości"
"Nie możemy mówić o pojednaniu, ponieważ nas zabijają. Po to, by ten idealny stan pojednania był osiągnięty w stosunkach między ludźmi i między narodami, należy przerwać wojnę. Drugi krok to ujawnienie i sprawiedliwe osądzenie zbrodni, ponieważ nie ma pokoju bez sprawiedliwości" – stwierdził abp Szewczuk.
"Ukraińska ambasada przy Stolicy Apostolskiej rozumie i podziela ogólne zaniepokojenie w Ukrainie i wielu innych wspólnotach pomysłem połączenia ukraińskich i rosyjskich kobiet w niesieniu krzyża podczas piątkowej drogi krzyżowej w Koloseum. Pracujemy nad tą kwestią, starając się wyjaśnić trudności w jej realizacji i możliwe konsekwencje" – tak z kolei napisał w mediach społecznościowych ambasador Ukrainy przy Watykanie.
– To dobitnie pokazuje, że pomysł papieża nie zgadza się z obecnymi uczuciami i doświadczeniami Ukraińców. Mogą czuć się urażeni, że ich aktualne uczucia nie zostały uszanowane – komentuje Piotr Sikora.
I dodaje: – Przekaz ze strony Watykanu jest taki, że pojednanie już jakby w pewien sposób następowało. Jednak taki przekaz byłby prawdziwy, gdyby te dwie panie rzeczywiście reprezentowały swoje wspólnoty, a – co widać po rekreacjach Ukraińców – tak nie jest, a pomysł Stolicy Apostolskiej został z góry narzucony.
"Czy mój papież mieszka w Moskwie?"
Igor Hrywna, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Olsztyńskiej" i członek Związku Ukraińców w Polsce, tak skomentował inicjatywę papieża na Facebooku: "Czy mój papież mieszka w Moskwie?".
"Powiedzieć, że nie rozumiem tego, co chce nam powiedzieć o agresji Rosji na Ukrainę Ojciec Święty, to nie powiedzieć nic. Do tej pory nie usłyszałem, kto w tej wojnie jest agresorem, a kto ofiarą. Potem była nieszczęsna wypowiedź watykańskiego sekretarza stanu, który powiedział: Wspólnota międzynarodowa chce uniknąć eskalacji i dlatego nikt nie interweniował bezpośrednio, ale widzę, że wielu wysyła broń. To straszne, gdy się o tym pomyśli, to może wywołać eskalację, której nie będzie można kontrolować".
Słowa watykańskiego sekretarza na portalu Fronda skomentowano tak: "Stolica Apostolska w kontekście wojny na Ukrainie tkwi w niezrozumiałym pacyfizmie, w ramach którego sprzeciwia się dostarczaniu Ukrainie broni".
Papież nie chce powiedzieć, kto napadł na Ukrainę
W obronie papieża Franciszka stanął teolog jezuicki Antonio Spadaro. Podkreślił w mediach społecznościowych, że "jedno trzeba zrozumieć: Franciszek jest pasterzem, a nie politykiem".
– Wszystko się zgadza, ale nawet ta duszpasterska perspektywa nie może nie uwzględniać postawy, uczuć, chęci i woli osób zainteresowanych. A o tym sam papież wielokrotnie przypominał – uważa Piotr Sikora.
W ostatnich tygodniach papież Franciszek wielokrotnie apelował również o pokój w Ukrainie. Jednocześnie ani razu nie stwierdził wprost, kto tę wojnę rozpoczął i kto może ją zakończyć. Na Twitterze papież przekonywał natomiast, że "wszyscy jesteśmy winni", co wywołało lawinę komentarzy.
– Papież mówił ogólnie o niedoskonałości każdego człowieka i o tym, że z różnym natężeniem, ale każdy z nas wprowadza trochę agresji w świat i może gdzieś ona kumuluje się w wojnie. Ale znów – nie padły konkretne słowa, kto, komu, ile i za co. Jest to rozmycie i obarczenie zbyt dużą winą i odpowiedzialnością ludzi, którzy bardziej cierpią, niż zadają cierpienie. To jest nieroztropne – stwierdza publicysta "Tygodnika Powszechnego".
Czy papież powie kiedyś wprost, że Rosja Władimira Putina napadła na Ukrainę? – Pytanie, kiedy? Papież mógł to powiedzieć już dawno temu – odpowiada Piotr Sikora.