Gdyby Jarosław Kaczyński otrzymał zakaz pełnienia funkcji publicznych, w Polsce zrobiłoby się spokojniej i nie byłoby wzywania do zabójstw – stwierdził Rafał Grupiński, przewodniczący klubu PO. Czy właśnie tak wyglądałaby polityka bez prezesa? – Byłaby jeszcze gorsza niż z nim – uważa politolog, dr Wojciech Jabłoński.
Niezależnie od tego, jak oceniać działalność Jarosława Kaczyńskiego, jedno trzeba przyznać na pewno: trudno wyobrazić sobie bez niego polską politykę. Prezes jest na scenie na tyle długo (ponad 20 lat), że część Polaków pewnie nawet nie pamięta, jak to było przedtem.
Są jednak tacy, zwłaszcza w Platformie Obywatelskiej, którzy chętnie snują wizję polityki bez Kaczyńskiego. "Sytuacja w Polsce na pewno by się uspokoiła. Nie mielibyśmy takich wystąpień jak reżysera Grzegorza Brauna" – taką tezę postawił dziś na antenie TOK FM Rafał Grupiński, przewodniczący klubu PO, dodając, że jest zwolennikiem zakazu sprawowania funkcji publicznych dla szefa PiS.
Pod adresem Kaczyńskiego często padają podobne oskarżenia: że to on jest odpowiedzialny za radykalny język dyskusji, to na jego konto spływają kłótnie, kontrowersyjne wypowiedzi i polityczne ciosy poniżej pasa. A co gdyby nagle… zniknął z polityki? Czy, jak twierdzi Grupiński, wraz z nim zniknęłoby wszystko to, co czyni debatę w Polsce tak żałosną?
"Byłoby spokojniej"
Michał Kamiński, który przez długie lata współpracował z prezesem Kaczyńskim, by potem odejść z PiS i stać się jednym z najostrzejszych krytyków, mówi w rozmowie z naTemat, że zgadza się z wizją Rafała Grupińskiego. Jego zdaniem Kaczyński odchodząc z polityki zabrałby ze sobą złe emocje, które w ostatnich tygodniach podzieliły nie tylko polityków.
– Kaczyński ma bardzo destrukcyjny wpływ na polską scenę polityczną i to nie jest jakaś wydumana teza. Jego słowa o zamordowaniu prezydenta, czy o ekshumacji Marii Kaczyńskich, z których potem się wycofał, wyzwoliły swego rodzaju grę nad trumnami. To on jest odpowiedzialny za poziom ten dyskusji. Dlatego bez niego byłoby w polityce o wiele spokojniej – podkreśla Kamiński.
Europoseł zgadza się także z inną tezą postawioną przez szefa klubu PO, mówiącą o tym, że szef PiS ponosi odpowiedzialność za radykalne wypowiedzi m.in. reżysera Grzegorza Brauna (wezwał do "odstrzelenia" dziennikarzy). – Trzeba zdać sobie sprawę z jednego: nie ma kraju, w którym od radykalizmu do mainstreamu byłoby tak blisko jak w Polsce. Kaczyński odgrywa w tym przybliżeniu znaczącą rolę – dodaje.
Prezes groźniejszy w podziemiu
Dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, twierdzi jednak, że politycy Platformy popełniają błąd zakładając, że Kaczyński lądując poza polityką zabrałby ze sobą radykalną retorykę i złe emocje. Po pierwsze dlatego, że w "podziemiu", gdzie składając wniosek o Trybunał Stanu zamierzają go wysłać platformersi, prezes miałby równie duży wpływ na debatę polityczną w Polsce.
– Byłoby jak z narkotykami. Jeśli je zdelegalizować i wprowadzić penalizację, to wtedy schodzą one do podziemnej działalności. Zakaz funkcjonowania w polityce dla Kaczyńskiego jeszcze bardziej zaostrzyłby dyskusję. Inicjatorzy wniosku o Trybunał Stanu dostaliby cios bumerangiem – podkreśla Jabłoński.
Jak mówi nam posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska, dla Platformy ważne jest, by Kaczyński nie mógł wygłaszać swoich tez "dzielących Polaków" jako urzędnik państwowy. – Po to złożyliśmy wniosek do Trybunału, by wypowiedzi Kaczyńskiego nie były wypowiedziami oficjalnych przedstawicieli państwa – podkreśla.
Niesiołowski i Palikot zostają
Poza tym, trudno się zgodzić z tezą, że gdyby wyciąć z polityki "całe zło" Jarosława Kaczyńskiego, zostałby spokój i dyskusja z merytorycznymi argumentami. Jak przyznają nawet przeciwnicy prezesa, radykalizm ma się dobrze także w innych partiach.
"Kaczyński to największy wilk polskiej polityki i trzeba go zastrzelić i wypatroszyć" – to cytat z Janusza Palikota. "Nędzny, żałosny nieuk", "pisowskie kreatury" – a to ze Stefana Niesiołowskiego. Między innymi ci politycy gwarantują, że odejście Kaczyńskiego nie zagwarantowałoby "spokoju", jaki wieszczy Rafał Grupiński.
Nieprzyzwoite dywagacje
Jak politykę bez prezesa wyobrażają sobie jego współpracownicy? Trudno powiedzieć, bo nie chcą, nawet czysto teoretycznie, dopuścić do siebie myśli o jego odejściu. – Dywagacje na ten temat są nieprzyzwoite. To są pytania w stylu, czy polityka ukraińska jest lepsza, bo Julia Tymoszenko siedzi w więzieniu – mówi naTemat poseł PiS Krzysztof Szczerski.
Podobnego zdania jest poseł Krzysztof Jurgiel. – Ja od 1990 roku jestem z prezesem Kaczyńskim. Już na początku lat 90. wróżono nam odejście z polityki, ale wciąż w niej jesteśmy. Dlatego nie ma co rozważać, co by było gdyby… Partia jest dobrze zorganizowana, mamy dobry program, sięgamy po ludzi spoza PiS jak prof. Gliński… To wszystko zasługa prezesa – dodaje.
Trudno się nie zgodzić, że Kaczyński sieje zamęt. Ale założenie typu "odsuńcie od niego mikrofony i kamery, a będzie spokój" jest nieprawdziwe. Wtedy powiedziałby, że zamach był nie na 90, a na 140 proc.
Rafał Grupiński
szef klubu PO
Stefan Niesiołowski jest politykiem, który używa mocnych słów, ale jednak to są zawsze przymiotniki, określenia mocne. Na pewno jednak nie przekracza granic, co się dzieje chociażby u takich ludzi jak Palikot czy jeszcze w gorszym przypadku u Grzegorza Brauna. To jest zupełnie inny poziom.
Krzysztof Szczerski
poseł PiS
Te wypowiedzi są bardzo niedemokratyczne, bo w demokracji koalicja szanuje opozycję - ona przecież niedługo może stać się partią rządzącą. Prowadzenie dyskusji na ten temat jest bliższe standardom białoruskim.