"Gratuluję telewizji Polsat zaproszenia Grzegorza Brauna. Może żałują, że nie było ich na liście do rozstrzelania" – napisała Monika Olejnik na Facebooku. Czy media nie powinny pokazywać kontrowersyjnych wypowiedzi i bojkotować mowę nienawiści? – Zamknęliśmy wczoraj usta tym, którzy mówili o wyrwaniu wypowiedzi Brauna z kontekstu – odpowiada Agnieszka Gozdyra z Polsat News.
Słowa reżysera Grzegorza Brauna o rozstrzelaniu dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TVN-u wywołały burzę. W sposób szczególny analizują je przede wszystkim dziennikarzy, których bezpośrednio dotyczyła ta wypowiedź. Część dziennikarzy twierdzi, że należy go zbojkotować i nie eksponować mowy nienawiści w mediach. Inni zaś uważają, że tego obok tego typu stwierdzeń nie można przejść obojętnie.
Monika Olejnik należy do tej grupy dziennikarzy, którzy nie chcą widzieć ani słuchać wypowiedzi Brauna w mediach. Dziś rano na swoim profilu na Facebooku opublikowała kąśliwy wpis, krytykujący telewizję Polsat. Na antenie tej właśnie stacji można było raz jeszcze wysłuchać Grzegorza Brauna. Monika Olejnik skomentowała to następującymi słowami:
Monika Olejnik nie jest jedyną osobą, która krytykuje wyemitowanie wypowiedzi Grzegorza Brauna w programie "To był dzień". Od kilku godzin na Twitterze trwa gorąca dyskusja na ten temat.
O powody, dla których Grzegorz Braun pojawił się wczoraj na antenie Polsat News, zapytaliśmy autorkę programu "To był dzień" – Agnieszkę Gozdyrę.
Monika Olejnik "pogratulowała" wam zaproszenia Grzegorza Brauna. Dlaczego się na to zdecydowaliście?
Agnieszka Gozdyra: Przede wszystkim Brauna nie było w studiu. Puściliśmy jego wypowiedź, którą nagraliśmy we Wrocławiu, bo tam akurat reżyser wczoraj przebywał. Zapytaliśmy go, czy podtrzymuje swoje słowa. Chcieliśmy skonfrontować je z opiniami, które pojawiały się podczas całodziennej wczorajszej dyskusji. Wiele osób mówiło w mediach, że jego słów nie można brać na poważnie. Bagatelizowali je, mówiąc, że są wyrwane z kontekstu.
Czyli krytyka obecności Brauna na waszej antenie jest nieuzasadniona?
Angażowanie się w tego typu spory osłabia media. Rozumiem, że wszyscy walczą o przetrwanie i oglądalność. Jednak takie komentarze uważam za niepotrzebne. Zanim zaczniemy krytykować innych, spójrzmy najpierw na siebie i skupmy się na swojej pracy.
Wiele redakcji zrobiło materiał jedynie na podstawie filmu na Youtube.com, lub starszych wypowiedzi.
Gdy robimy o kimś materiał, to niezgodne z zasadami sztuki dziennikarskiej jest pominięcie drugiej strony. Grzegorz Braun nie dość że potwierdził swoje słowa, to jeszcze je wzmocnił. Stwierdził, że "niedoszacował".
Co chcieliście osiągnąć?
Mikołaj Jankowski użył w materiale jedynie fragmentu wypowiedzi, z uwagi na konwencję programu. My, korzystając z większej ilości dostępnego czasu, puściliśmy całość. Chodziło o to by pokazać, że jego słowa nie były wyrwane z kontekstu. Wczorajsza wypowiedź na naszej antenie może być kolejnym dowodem dla prokuratury.
Jak skomentujesz słowa Moniki Olejnik: "Może żałują, że nie było ich na liście do rozstrzelania"?
Nie chciałabym się odnosić do tej wojenki wzajemnie toczonej przez media. Zbyt wiele energii zużywamy na zajmowanie się sobą na wzajem. Zajmijmy się swoją robotą, a nie szukaniem sposobów, by dogryźć konkurencji.
Czy po fali krytyki na łamach innych mediów, żałujesz że wyemitowaliście wypowiedź Brauna?
Gdybym dziś miała robić ten program, przygotowałabym go dokładnie tak samo. Braun nie jest osobą, z którą chciałabym siedzieć w studiu jako uczestnikiem dyskusji. Czym innym jest pokazanie czyjejś wypowiedzi, a czym innym zaproszenie go do dyskusji. Zamknęliśmy wczoraj usta tym, którzy mówili o wyrwaniu wypowiedzi Brauna z kontekstu.
Czy nie uważasz, że w Polskich mediach i tak jest zbyt wiele mowy nienawiści? Mieliście wątpliwości, czy puścić wypowiedź Brauna?
Zawsze przed programem są takie dyskusje. W Polsce mamy jednak taki klimat społeczny, że nie należy milczeć słysząc takie wypowiedzi. Należy bić na alarm. Jeśli będziemy to bagatelizować, udawać, że takie słowa nie padły, to "następny Braun" będzie jeszcze odważniejszy. Należy nazywać rzeczy po imieniu, nazywać je złem. Jeśli ktoś zachęca do rozstrzeliwania ludzi, to jest albo kwestia psychiatryczna, albo podlega pod paragraf. Wczoraj w moim programie trafnie ujął to Andrzej Celiński. Przypomniał, że Adolfa Hitlera też na początku lekceważono. Mówiono, że nic nie zdziała. Bardzo się wówczas pomylili.
Media zapraszają takie osoby, bo walczą o oglądalność. Da się z tym walczyć?
My nie jesteśmy stacją, która goni za oglądalnością. Nie zapraszamy dwóch czy trzech kontrowersyjnych polityków i wpuszczamy na ring. Widzowie twierdzą, że jesteśmy najbardziej obiektywną stacją. Braun nie był narzędziem do polepszenia oglądalności. Pokazaliśmy go dlatego, bo jego słowa były złem. To moment, kiedy powinniśmy pamiętać, że słowa mogą zabić.
"Myślę sobie, że mówiąc "co dziesiątego" chyba nie doszacowałem, sądząc po rozmiarach tego, co się teraz rozpętało. Ja jestem państwowcem, fanem państwa polskiego - chciałbym, żeby istniało. Śmiertelnie zagraża państwu bezkarne obnoszenie się z zaprzaństwem i zdradą. Jest to praktyką w obu tych gwiazdach śmierci (...) i w gwieździe śmierci na Czerskiej i w tej drugiej, o której mówiłem"
Pereira
1. Olejnik pouczająca o tym kogo się powinno zapraszać to wielkie buahaha! 2. na TVN-ie też było nagranie z Braunem, więc strzał w kolano CZYTAJ WIĘCEJ
Zbigniew Hołdys
(Nie ma czego tłumaczyć.) Książka "Kto kogo może zapraszać" autor Monika Olejnik, wydanie pierwsze, poprawione. CZYTAJ WIĘCEJ