Kolejny faworyt do spadku z PKO Ekstraklasy. Sześć bramek i klęska, która może mieć konsekwencje
Krzysztof Gaweł
22 kwietnia 2022, 22:48·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 kwietnia 2022, 22:48
Zagłębie Lubin gra wiosną fatalne, w piątek zostało rozbite na swoim terenie 2:4 (1:2) przez zabrzańskiego Górnika i spadek Miedziowych z PKO Ekstraklasy jest coraz bardziej realny. Tymczasem w Radomiu pełną pulę wzięła Cracovia (1:0), która może jeszcze wywalczyć miejsce numer cztery. Tak rozpoczęła się 30. kolejka rozgrywek.
Piłkarze Zagłębia Lubin grają pod koniec sezonu 2021/2022 fatalnie i szukają rozpaczliwie punktów, które pozwolą uniknąć degradacji. Mecz z Górnikiem rozpoczęli tak źle, jak to tylko było możliwe. Już w 3. minucie spotkania Dariusz Pawłowski wrzucił piłkę w "piątkę" miejscowych, a tam Krzysztof Kubica głową otworzył wynik. Nie minęło dziesięć minut, a już było 0:2. Po rzucie rożnym nikt nie upilnował Dariusza Pawłowskiego, a ten wpakował piłkę do bramki Miedziowych.
Nadzieję na korzystny wynik przywrócił najlepszy piłkarz w ekipie Zagłębia, weteran Filip Starzyński. Jego rajd z 26. minuty i bramka kontaktowa pozwalały marzyć gospodarzom choćby o remisie. Ale Górnicy rozwiali te marzenia zaraz na początku drugiej połowy. Kolejne gole strzelili Piotr Krawczyk i Bartosz Nowak, było po meczu. Dla Miedziowych trafił jeszcze z "wapna" Patryk Szysz, ale to była już tylko bramka na otarcie łez.
Zespół Piotra Stokowca jest w fatalnej sytuacji na finiszu rozgrywek. Cztery spotkania przegrane z pięciu ostatnich, w perspektywie starcia z Lechią Gdańsk i Radomiakiem Radom, a strefa spadkowa wydaje się nieunikniona. Jeżeli swój mecz wygra w weekend Wisła Kraków, Zagłębie znajdzie się pod kreską. I będzie potrzebowało czegoś wielkiego na koniec rozgrywek, by uniknąć degradacji. Tymczasem zabrzanie przerwali serię porażek i nadal zajmują miejsce dziewiąte. A trener Jan Urban znów ograł swój były zespół.
Bramki: Filip Starzyński (26), Patryk Szysz (59-karny) - Krzysztof Kubica (3), Dariusz Pawłowski (11), Piotr Krawczyk (47), Bartosz Nowak (52)
W Radomiu gościła w piątek ekipa Jacka Zielińskiego i pokonała grającego ostatnio bardzo słabo Radomiaka po bramce Jakuba Myszora. 19-latek już w 24. minucie meczu miał sporo szczęścia, po akcji lewą flanką piłka spadła mu pod nogi w polu karnym i uderzył bez namysłu. Otworzył wynik, a jak się później okazało, zapewnił drużynie wygraną na ciężkim terenie. Pasy znów mają dobrą passę i wspinają się w tabeli.
Ekipa spod Wawelu wygrała trzecie z czterech ostatnich spotkań, wskoczyła na ósme miejsce w PKO Ekstraklasie i wciąż ma nadzieję na pozycję czwartą, która daje występ latem w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Radomiak jest szósty, ale gra wiosną coraz gorzej. Przegrał trzeci z ostatnich siedmiu meczów, nie wygrał ligowego starcia od lutego. Utrzymanie ma pewne, ale o czymś więcej musi myśleć już w kontekście przyszłego sezonu.