Siedem bramek i horror w Krakowie. Skandal zakończył najlepszy mecz sezonu w Ekstraklasie
Krzysztof Gaweł
25 kwietnia 2022, 21:52·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 kwietnia 2022, 21:52
Siedem bramek, piłkarski horror i porażka Wisły Kraków z Wisłą Płock 3:4 (1:3) na koniec 30. kolejki PKO Ekstraklasy. Biała Gwiazda mogła uciec ze strefy spadkowej, ale po fatalnej pierwszej połowie nie dała rady Nafciarzom z Płocka i jest krok bliżej degradacji. Zawody rozstrzygnął gol z rzutu karnego w 11. minucie doliczonego czasu gry, do tego podyktowany przez sędziego po interwencji VAR. Tuż po meczu doszło do skandalu, Luis Fernandez uderzył w twarz jednego z rywali i zapewne czeka go kara.
Wisła Kraków mogła w poniedziałek opuścić wreszcie strefę spadkową, ale musiała w tym celu ograć Nafciarzy z Płocka, czyli drużynę, z którą Jerzy Brzęczek zadziwiał przed laty ligową konkurencję w PKO Ekstraklasie. Teraz były selekcjoner chciał ograć swój były zespół, co pozwoliłoby przeskoczyć w tabeli Zagłębie Lubin i zrównać się punktami ze Śląskiem Wrocław. Nie udało się, już do przerwy Biała Gwiazda znalazła się w opałach.
Pojedynek rozpoczął się od kapitalnych akcji płocczan i dwóch szybkich bramek. Najpierw Pawła Kieszka uderzeniem zza pola karnego zaskoczył pochodzący z Nowej Huty Piotr Tomasik, trzy minuty później podwyższył lis pola karnego Łukasz Sekulski i Biała Gwiazda znalazła się pod kreską. Szybko odpowiedziała, wpadł w pole karne Sebastian Ring, pokonał Krzysztofa Kamińskiego i emocje jeszcze rosły.
Wisła z Płocka zadała jednak trzeci cios przed przerwą, znów pasywna gra krakowian w obronie ułatwiła zadanie Łukaszowi Sekulskiemu. Biała Gwiazda ruszyła odważnie po przerwie, kontakt z rywalami dał miejscowym Elvis Manu, a wracający do formy Zdenek Ondrasek w 71. minucie wyrównał na 3:3, strzelając drugiego gola w tym sezonie. Miejscowi mieli dwadzieścia minut, by uratować wygraną i uciec spod kreski. Ale nie dokonali tego.
W doliczonym czasie gry piłkę meczową miał w polu karnym Luis Fernandez, ale posłał piłkę obok bramki rywali. Nafciarze zaraz skontorwali, a Elvis Manu w niewytłumaczalny sposób dotknął piłkę ręką w swoim polu karnym. Uniósł ją bardzo wysoko, co nie umknęło ekipie VAR. Była szósta miunuta doliczonego czasu gry, gdy sędzia Damian Sylwestrzak ruszył do monitora obejrzeć całą akcję. Gdy wrócił do gry, wskazał na "wapno" i ukarał Holendra kartką.
Piłkę i ciężar odpowiedzialności wziął ze sobą Mateusz Szwoch, po chwili pokonał z karnego Pawła Kieszka i zapewnił Wiśle Płock triumf 4:3 po niebywałym pojedynku. Wygrana oznacza także, że Nafciarze wskoczyli na szóste miejsce w ligowej stawce. Krakowianie tymczasem mają dwa "oczka" straty do bezpiecznej strefy i utrzymania. Do końca sezonu zostały cztery kolejki, Biała Gwiazda będzie rozpaczliwie walczyć o ligowy byt.
Jakby problemów było mało, Wisła Kraków straci zapewne na kilka meczów Luisa Fernandeza. Hiszpan tuż po zakończeniu meczu ruszył do cieszących się rywali i uderzył jednego z nich w twarz. Całą sytuację nagrały kamery telewizyjne, pojawiła się też po meczu na nagraniach kibiców. A to oznacza, że kara od Komisji Ligi dla zawodnika krakowian wydaje się nieunikniona. Biała Gwiazda będzie ciężko walczyć o pozostanie w elicie.
Wisła Kraków - Wisła Płock 3:4 (1:3)
Bramki: Sebastian Ring (27), Elvis Manu (58), Zdenek Ondrasek (71) - Piotr Tomasik (9), Łukasz Sekulski (12, 41), Mateusz Szwoch (90-karny)