
Imiona, nazwiska, adresy zamieszkania, daty urodzenia, telefony, adresy e-mail, numery telefonów. Wszystkie te informacje o dziennikarzach, które posiadała Legia w wyniku akredytacji, wyciekły do sieci.
REKLAMA
Atak hakerów i wyciek miał miejsce w dniach 24-25 lutego. Dopiero dzisiaj jednak wyszedł na jaw, za sprawą portalu Niebezpiecznik.pl. Serwis poinformował, że udostępniono dane dziennikarzy i klientów sklepu internetowego Legii. Jak się okazuje, ta druga informacja nie jest prawdą. Pogłoski na temat ataku zdementował sam klub, wydając oficjalne oświadczenie w tej sprawie.
Rzecznik Legii Warszawa Michał Kocięba oświadczył w rozmowie z nami, że "skradzione zostały dane dziennikarzy zarejestrowanych w Elektronicznym Biurze Prasowym Legii Warszawa". Podkreślił też, że pozostałe dane (sklepu i kart kibiców) są bezpieczne, a sprawa zostanie jak najszybciej zgłoszona policji w celu ustalenia tożsamości sprawcy.
Legii będzie brakować dobrego obrońcy. Wywiad z komentatorem Canal+
Legii będzie brakować dobrego obrońcy. Wywiad z komentatorem Canal+
Jak jednak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie w środowiskach kibicowskich, dane niektórych osób znalazły się na liście z wycieku, chociaż nie są one dziennikarzami. Nie zgłaszały też chęci akredytacji. Informacje o kibicach nie będących dziennikarzami pokrywają się z tymi, które znajdują się na karcie kibica.
Są to jednak tylko podejrzenia internautów z środowisk kibicowskich, a sami zainteresowani mają nadzieję, że to jednostkowe błędy systemu, a nie prawdziwy wyciek danych.
Są to jednak tylko podejrzenia internautów z środowisk kibicowskich, a sami zainteresowani mają nadzieję, że to jednostkowe błędy systemu, a nie prawdziwy wyciek danych.
