Współczesne seriale dla nastolatków lubią szokować: kryminalne intrygi, zdrady, narkotyki, miłosne trójkąty. Ci, którzy są już tym zmęczeni, powinni dać szansę "Heartstopperowi". Brytyjski serial Netflixa na podstawie popularnego komiksu Alice Oseman to zupełne przeciwieństwo "Euforii", "Riverdale" czy "Szkoły dla elity". Historia dwóch zakochanych w sobie chłopców, która w serwisie Rotten Tomatoes nie ma ani jednej złej recenzji od krytyków, rozgrzewa serce, rozczula, daje nadzieję i odwagę. Takiego serialu potrzebowałam jako nastolatka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Heartstopper" to serial Netflixa dla nastolatków na podstawie komiksu Alice Oseman. Reżyserem jest Euros Lyn ("Mroczne materie", "Doktor Who", "Sherlock"), a jego twórczynią sama Oseman.
Brytyjski serial to opowieść o dwóch nastoletnich chłopcach, Charliem i Nicku, którzy zawiązują w szkole nietypową przyjaźń i z czasem odkrywają, że łączy ich coś więcej.
Bohaterami "Heartstoppera" są nastolatki LGBT, a produkcja Netflixa, która na Rotten Tomatoes nie otrzymała od krytyków ani jednej złej recenzji, umiejętnie i empatycznie porusza takie tematy jak: odkrywanie własnej seksualności, coming out, pierwsza miłość czy dręczenie w szkole.
Serial "Heartstopper" to najbardziej uroczy i ciepły serial ostatnich lat. Jest ważny nie tylko dla reprezentacji osób LGBT w popkulturze, ale również dla nastolatków, które poszukują siebie.
Olbrzymim atutem serialu Netflixa dla nastolatków są Joe Locke i Kit Connor jako sympatyczni i uroczy Charlie Spring i Nick Nelson.
Historie o młodych chłopcach z różnych środowisk, którzy nieoczekiwanie się w sobie zakochują, są ostatnio bardzo popularne. Mamy cudowny romans LGBT"Red, White & Royal Blue", czyli książkę Casey McQuiston o miłości syna prezydentki USA i brytyjskiego księcia czy uroczy szwedzki serial Netflixa "Young Royals" o relacji (znowu) księcia z jego ubogim kolegą z elitarnej szkoły.
Teraz do tej grupy seriali LGBT dla nastolatków dołącza "Heartstopper" Netflixa na podstawie popularnych komiksów Alice Oseman pod tym samym tytułem (Oseman jest również twórczynią serialu). I mogę powiedzieć, że podniósł poprzeczkę niebotycznie wysoko. To najlepszy serial roku – a na pewno najbardziej ciepły i empatyczny.
Więcej niż przyjaźń
Charlie Spring (Joe Locke) nie ma łatwego życia w szkole dla chłopców, w której chodzi do 10 klasy. 15-latek niedawno zrobił publiczny coming out, co zamieniło jego życie w piekło. Mimo to delikatny i nieśmiały Charlie, nad którymi znęcali się szkolni sportowcy, nie wstydzi się tego, kim jest, a nawet znalazł w szkole chłopaka Bena (Sebastian Croft), który spotyka się z nim jednak jedynie w sekrecie.
Pewnego dnia na szkolnych zajęciach z uczniami innych klas Charlie spotyka o rok starszego Nicka Nelsona (Kit Connor). Mimo że Nick to zupełne przeciwieństwo Charliego – jest szkolnym "królem rugby" i jednym z najbardziej lubianych uczniów w szkole – to z miejsca zakochuje się w koledze. Problem z tym że Charlie nie ma wątpliwości, że twardy i wysportowany Nick jest heteroseksualny. Ale czy na pewno?
Chłopcy zaprzyjaźniają się ze sobą, a fabuła – co rzadko zdarza się w serialach, w których skupiamy się zwykle na uczuciach głównego bohatera – zwraca się w kierunku Nicka. Chłopak zdaje sobie sprawę, że lubi Charliego bardziej, niż sądził, co prowadzi do nietypowego romansu. Nerd Charlie i rugbysta Nick? Mimo że to wydaje się to nierealne nawet dla Charliego, chłopcy coraz bardziej się do siebie zbliżają.
Nick zaczyna odkrywać swoją seksualność, ale nie jest w tym sam. I jego, i Charliego wspierają bowiem przyjaciele: opiekuńczy Tao (William Gao), introwertyczny Isaac (Tobie Donovan), transpłciowa Elle (Yasmin Finney), która niedawno przeniosła się do szkoły dla dziewcząt oraz jej koleżanki z klasy: Tara (Corinna Brown) i Darcy (Kizzy Edgell). Szkolni dręczyciele nie ułatwiają jednak życia tym, którzy są "inni".
Coming out na własnych zasadach
Podczas gdy współczesne seriale dla nastolatków coraz częściej kierowane są raczej do starszej widowni, to "Heartstopper" ani na chwilę nie zapomina o swojej grupie docelowej. Serial Alice Oseman idzie tropem familijnych przebojów z lat 90. w stylu "Mojej dziewczyny" i nie ignoruje widowni poniżej 17-18 roku życia – to właśnie do niej głównie się zwraca. Nie oznacza to jednak, że produkcja Netflixa jest dziecinna, infantylna i nie spodoba się nikomu starszemu – wręcz przeciwnie. To uniwersalna propozycja dla każdego niezależnie od wieku, płci czy seksualnej orientacji.
W tym tkwi siła "Heartstoppera", który będąc opowieścią o 15- i 16-latkach w nienachalny sposób uczy tolerancji i szacunku. Nie jest to serial-manifest, który neonowymi zgłoskami przypomina, że dyskryminacja jest złem – Alice Oseman wdzięcznie i naturalnie snuje opowieść o nastolatkach LGBT, ich przyjaźniach i pierwszych miłościach. To zwykłe dzieciaki, które są tym, kim są i właśnie to odkrywają. Nie potrzebują do tego wielkich przemów czy gestów.
Tematy odkrywania swojej seksualności, coming outu, toksycznego związku czy dręczenia w szkole są poprowadzone w "Heartstopperze" z delikatnością i wyczuciem, a jednocześnie stanowczo i bezkompromisowo. Wątek Nicka, który kwestionuje swoją heteroseksualną orientację, jest chyba najlepszym tego rodzaju wątkiem, jaki widziałam w telewizji (przebija nawet "Sex Education" i podobny casus Adama Groffa).
Przerażenie, strach, wątpliwości, wpisywanie w Google fraz "czy jestem gejem?", czytanie niekończących się artykułów w internecie (często bezdennie głupich), stopniowe akceptowanie samego siebie... Wielu widzów bez wątpienia utożsami się z Nickiem, bo czy dochodzenie do tego, kim się jest, właśnie tak nie wygląda? Absolutną perełką jest również scena, w której bohater podczas seansu "Piratów z Karaibów" zda sobie sprawę, że wcale nie podoba mu się jedynie Keira Knightley. Reprezentacja naprawdę ma znaczenie i "Hearstopper" to udowadnia.
"Heartstopper" oferuje też Nickowi (a także Tarze) przestrzeń do własnych poszukiwań. Nastolatek nie jest pospieszany ani wyśmiewany, nikt nie kwestionuje jego odkryć i przemyśleń. Zarówno Charlie, jak i jego wyoutowani już przyjaciele, rozumieją, że eksplorowanie własnej seksualności wymaga czasu i cierpliwości, a do coming outu nikogo nie można zmuszać. To odkrywanie własnej tożsamości na własnych zasadach jest jedną z najważniejszych nauk "Heartstoppera", o której wciąż jednak często zapominamy.
Serial na podstawie komiksu "Heartstopper" Alice Oseman doskonale podejmuje też kwestię dręczenia w szkole. Autorka nie bagatelizuje tego problemu, ale umiejętnie i krok po kroku oddaje Charliemu sprawczość i przestrzeń do budowania swojej pewności siebie. I nie tylko jemu, ale wszystkim nieakceptowanym przez rówieśnikom nastolatkom. Pokazuje również, że wspierający rodzice, nauczyciele czy przyjaciele powinni być standardem, nie wyjątkiem.
Kopalnia uroku
Dzięki temu "Heartstopper" jest najważniejszym serialem roku, ale i jednym z najważniejszych tytułów ostatnich lat. "Sex Education" oferuje tytułową edukację seksualną, ale najnowszy serial Netflixa (w którym seksu nie ma w ogóle) robi coś jeszcze innego – mocno przytula tych wszystkich, którzy zmagają się z odkrywaniem własnej seksualności. Poklepuje po ramieniu i mówi: "jest ok, wszystko będzie dobrze". Właśnie takiego tytułu desperacko potrzebowałam jako nastolatka – i nie tylko ja, ale wszyscy moi przyjaciele. Jakie szczęście, że współczesne dzieciaki już go teraz mają.
"Heartstopper" jest ważny, ale i niewiarygodnie uroczy. Jest czuły, zabawny i ciepły. Nie ma tutaj żadnych elementów, które mają za cel jedynie szokować, są tylko cudowni bohaterowie i urokliwa fabuła o dwóch chłopcach, którzy nieśmiało się w sobie zakochują. Są tęskne spojrzenia, pierwsze pocałunki i randki, entuzjastyczne rozmowy z przyjaciółmi na komunikatorze, trzymanie się za rękę w ciemnej sali kinowej. Są pełne szacunku rozmowy, wzruszenia, objęcia, rzucanie się śnieżkami i słodki pies.
Mimo że dla niektórych może brzmieć to kiczowato, to wcale tak nie jest. Serial "Heartstopper" jest po prostu wyjątkowy empatyczny, ciepły i ujmujący, a także inkluzywny. Z każdą sceną robi się coraz cieplej na sercu, a czy właśnie tego teraz nie potrzebujemy? I mimo że niektóre sceny są nieco przesłodzone (chociaż serial nigdy nie przekracza granicy tandety), to wciąż jest to najbardziej urokliwy serialowy tytuł ostatnich lat, który bez problemu mogą obejrzeć sceptycy nastoletnich produkcji.
Doskonałym zabiegiem twórców są także komiksowe wstawki: serca nad głowami bohaterów, niesione wiatrem płatki kwiatów czy eksplodujące fajerwerki. W nienachalny sposób wskazują one na emocje bohaterów, a także dodają scenom dodatkowego uroku, jak animowane wyładowania elektryczne, które pojawiają się nad dłońmi Nicka i Charliego, gdy jeden z nich chce dotknąć ręki drugiego. Optymistyczny wydźwięk serialu akcentują również mocne, żywe kolory, które jednak ustępują szarościom w scenach lęków Charliego.
Aktorzy, których nie da się nie kochać
"Heartstopper" nie byłby jednak w połowie tak uroczy, gdyby nie obsada. Serialowi Nick i Charlie są jeszcze lepsi niż na kartach książek graficznych Alice Oseman. 18-letni Joe Locke jako Charlie Spring jest znakomitym połączeniem nerda i wrażliwca, który torpeduje własne uczucia brakiem pewności siebie i lękliwością. Brytyjczyk wyśmienicie oddaje uczucia i emocje Charliego zarówno swoim głosem, jak i ciałem i nie sposób nie polubić go od razu w pierwszej scenie.
Objawieniem serialu jest jednak Kit Connor, rówieśnik Locke'a. Connorowi udała się niezwykła sztuka – jego Nick Nelson jest jeszcze bardziej sympatyczny niż w komiksach, co fanom komiksów Oseman wydawało się niemożliwe. Nick w wydaniu Connora jest prawdziwym chłopakiem marzeń, ale nie jest "słodki do porzygu". Nic dziwnego, że jego relacja z Charliem (Locke i Connor mają doskonałą chemię) szybko uplasowała się w czołówce najbardziej lubianych par w serialach w zestawieniach widzów.
Zresztą uroczy, świeży i sympatyczni są wszyscy młodzi członkowie obsady, szczególnie: Yasmin Finney jako transpłciowa przyjaciółka Charliego Elle, Corinna Brown w roli Tary czy Kizzy Edgell jako jej spontaniczna dziewczyna. "Hearstopper" trafił w dziesiątkę aktorami, którzy nie tylko naprawdę są nastolatkami (i wyglądają jak prawdziwe nastolatki), ale również należą do społeczności LGBT. Miłym dodatkiem to obsady jest również jak zawsze znakomita Olivia Colman, laureatka Oscara za "Faworytę". Jej rola ciepłej i opiekuńczej matki Nicka jest mała, ale ważna i wyrazista.
Dlatego oglądajcie "Heartstoppera" i włączajcie go swoim dzieciom. Takiego serialu potrzebujemy wszyscy.