Andrew Garfield robi sobie przerwę od aktorstwa
Andrew Garfield robi sobie przerwę od aktorstwa Sipa USA/Sipa USA/East News
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
  • Andrew Garfield jest jednym z najpopularniejszych aktorów, tylko w 2021 roku pojawiły się trzy filmy z jego udziałem.
  • Garfield nominowany był do Oscara w 2022 roku za rolę w "Tick, tick... BOOM!", przegrał jednak z Willem Smithem.
  • Teraz aktor ogłosił, że robi sobie przerwę od aktorstwa.
  • Andrew Garfield od kilku lat jest na fali i dopiero teraz 38-latek postanowił zwolnić tempo. I trudno się tej decyzji dziwić. Tylko w 2021 roku do widzów trafiły trzy filmy z aktorem: "Spider-Man: Bez drogi do domu", "Tick, Tick... Boom!" i "Oczy Tammy Faye". Garfield zagrał też w serialach "Under the Banner of Heaven" i "Brideshead Revisited", które premiery mają w tym roku.
    Aktywność zawodowa aktora została doceniona: za rolę amerykańskiego kompozytora Jonathana Larsona otrzymał Złotego Globu i nominację do Oscarów. Ostatecznie tej ostatniej statuetki nie zdobył, co przez wielu widzów i ludzi z branży określane było decyzją dosyć skandaliczną.
    Teraz Andrew Garfield ogłosił w wywiadzie z magazynem "People", że zwalnia tempo, a dokładniej – robi sobie przerwę od aktorstwa.
    "Jestem bardzo zadowolony i podekscytowany, że czeka mnie trochę ciszy, spokoju i czasu na to, żeby po prostu być. To bardzo ważne, zwłaszcza po okresie obfitującym w pracę, bywanie w różnych miejscach i inwestowanie energii w rzeczy, które mnie ekscytują. Muszę teraz napełnić bak na nowo, żebym mógł iść dalej bez poczucia, że muszę z kimś rywalizować" – mówił.
    Dodał, że "życie od projektu do projektu jest kuszące" i zdaje sobie sprawę, w jak uprzywilejowanej jest pozycji, że może po prostu wziąć wolne. Aktor przyznał również, że inspiracją była dla niego gimnastyczka Simone Biles, a dokładnie sytuacja z 2021 roku, gdy kobieta wycofała się z finałowego konkursu indywidualnego w wieloboju podczas igrzysk olimpijskich w Tokio z powodu złej kondycji psychicznej.
    "Simone Biles, czterokrotna mistrzyni olimpijska, która przez wielu jest uważana za najwybitniejszą gimnastyczkę w historii sportu, wycofała się z rywalizacji na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Amerykanie nie mają jednak do niej pretensji. Wręcz przeciwnie, hołubią ją jeszcze bardziej. Biles, która swoją trudną decyzję podjęła, aby zadbać o swoje zdrowie psychiczne, kolejny raz udowodniła, że jest ikoną i wzorcem do naśladowania. A w swoim 24-letnim życiu przeżyła więcej, niż niejedna i niejeden z nas" – pisała Ola Gersz w naTemat.pl.
    Garfield uznał, że Biles to doskonały przykład, że nieraz trzeba powiedzieć "stop". Aktor przyznał, że w najbliższym czasie planuje zająć się sobą. Chce w końcu odpocząć. "Mam nadzieję, że uda mi się polecieć na wakacje. W tej chwili nawet lot samolotem wydaje mi się czymś wielkim. Chcę po prostu leżeć, myśleć i nie myśleć, obejrzeć pracę innych osób, słuchać muzyki, być z przyjaciółmi, jeść burgery i, wiecie, być osobą" – tłumaczył.
    Czytaj także: