Beata Kozidrak w środę stawiła się na rozprawie ws. jazdy pod wpływem alkoholu. Wokalistka zespołu "Bajm" przyznała się do winy. Ujawniła też swoje zarobki. Jaki zapadł wyrok?
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Zatrzymanie Beaty Kozidrak. Sprawa trafiła do sądu
Przypomnijmy, że do zatrzymania Beaty Kozidrak doszło na Mokotowie 1 września ubiegłego roku. Piosenkarka jechała po jednej z ulic w Warszawie slalomem, co nie uszło uwadze świadków, którzy zaalarmowali policję.
Funkcjonariusze przybyli na miejsce i wykonali badanie, które wykazało dwa promile alkoholu w wydychanym przez artystkę powietrzu. Jak relacjonował portal "SE" Beata Kozidrak miała przekazać służbom, że dzień wcześniej była na spotkaniu, które zakończyło się ok. godz. 2 w nocy.
To wtedy miała spożywać wino w łącznej ilości około jednego litra. Podczas przesłuchania kobieta przyznała się do winy, ale skorzystała z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Po incydencie piosenkarka wydała specjalne oświadczenie, które zamieściła w mediach społecznościowych. "Z całego serca żałuję tego, co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa. Beata" – napisała.
Pod koniec października sąd ogłosił wyrok ws. jazdy Beaty Kozidrak pod wpływem alkoholu. Wówczas uznano ją za winną i nałożono karę 6 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne (20 godzin miesięcznie).
Dodatkowo gwiazda dostała zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres pięciu lat. Kozidrak zobowiązano też do wpłaty 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Decyzję sądu podważyli obrońcy gwiazdy, prokuratura, a także sama Beata Kozidrak. Obrona domagała się łagodniejszego wyroku dla piosenkarki, prokuratorzy uznali za to, że orzeczona kara była "rażąco niewspółmierna do okoliczności popełnienia czynu".
Wyznaczono więc nowy termin rozprawy na 16 marca. Kozidrak wtedy jednak nie stawiła się na sali rozpraw. W związku z tym odroczono rozprawę do 4 maja. Tym razem gwiazda przybyła do sądu.
Jaki zapadł wyrok?
Podczas rozprawy Beata Kozidrak ponownie podkreśliła, że przyznaje się do winy. – To, co zrobiłam, było karygodne i nie powinno się wydarzyć i mam tego świadomość. Jest mi przykro i wiem, że z tą świadomością będę musiała żyć przez długie lata – miała powiedzieć przed sądem skruszona wokalistka, cytowana przez "Fakt".
– Przepraszam fanów, dla których moje teksty były ważne. Trzy pokolenia słuchaczy, dla których moja twórczość była ważna w życiu. Przez 40 lat byłam wzorem mamy, artystki. (...) Moje życie jest związane z wielkim stresem i tych emocji w ostatnich miesiącach było bardzo dużo, choć to żadne usprawiedliwienie – dodała.
Tabloid podaje, że Kozidrak "opowiedziała też przed sądem, na czym polega jej praca". Miała wspomnieć o zaplanowanych koncertach, trasie do Stanów Zjednoczonych i innych projektach.
"Super Express" doniósł, że obrońca Kozidrak zwrócił uwagę na fakt, iż kara ograniczenia wolności znacząco wpłynie na jej działalność artystyczną. Gwiazda miała też zadeklarować, że "zarabia 10 tys. złotych miesięcznie".
"Obrońca Beaty Kozidrak zaproponował następującą karę: grzywnę w wysokości 300 stawek dziennych po 100 zł, 5 lat zakazu prowadzenia pojazdów oraz wpłatę 10 tys. zł na fundusz pomocy" – czytamy w serwisie "se.pl". Prokurator miał jednak wyrazić sprzeciw wobec tej propozycji.
Niedługo później sąd ogłosił wyrok, zgodnie z którym Beata Kozidrak została uznana przez za winną. Względem gwiazdy orzeczono karę grzywny w wysokości 50 tysięcy złotych (200 stawek dziennych po 250 złotych), świadczenie pieniężne w wysokości 20 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Postpenitencjarnego oraz pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów. Wliczono przy tym dotychczasowy okres zatrzymania prawa jazdy.
"SE" dowiedział się też, że Kozidrak obciążono kosztami postępowania. Nie zastosowano jednak kary ograniczenia wolności. Za okoliczności łagodzące uznano fakt "przyznania się do winy, uregulowany tryb życia oraz zasługi artystyczne". Wyrok nie jest prawomocny, prokuratura planuje się od niego odwołać.