Jarosław Jakimowicz po raz kolejny pokazał, co sądzi o równości osób nieheteronormatywnych. Celebryta opublikował nagranie, na którym widać, jak zrywa flagę LGBT, która wisiała obok flagi Polski. By jej dosięgnąć "pożyczył" krzesło od pobliskiej restauracji, którą nazwał zaprzyjaźnioną. Teraz przez aktora lokal ma niemałe kłopoty.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Jakimowicz poczuł się urażony obecnością tęczowej flagi obok flagi polskiej na ulicy Belwederskiej w Warszawie. Na antenie TVP podkreślał, że dzwonił do strażników miejskich z prośbą o jej zdjęcie.
Gdy nie interweniowały ani straż miejska, ani policja Jakimowicz zdecydował się sam zdjąć flagę, używając do tego krzesła pożyczonego z pobliskiej restauracji "Smak Curry".
Z powodu homofobicznego gestu aktora na restaurację, która nie miała nic wspólnego z jego zachowaniem, wylała się fala krytyki i negatywnych ocen.
Aktywistka Maja Staśko apeluje na swoim Instagramie o odwiedzanie restauracji, by pomóc jej naprawić reputację zszarganą przez Jarosława Jakimowicza.
Tęcza obraża Jakimowicza
– Tam jakaś szmata wisi nad polską biało-czerwoną flagą w Dniu Flagi. Jest pewien rytuał, obowiązek szanowania tej flagi. Dzwoniłem na Straż Miejską i od dwóch dni nie reagują, mówiłem dziś o tym w telewizji, możecie to zdjąć? - zwrócił się Jarosław Jakimowicz do dwóch policjantów na ul. Belwederskiej w Warszawie.
Czytaj także:
Aktor poczuł się głęboko dotknięty tym, że flaga reprezentująca równość osób należących do społeczności LGBT zawisła obok flagi polskiej i ubolewał, że jest to szczególny dla niego cios w Święto Flagi.
Funkcjonariusze ignorowali zaczepki Jakimowicza, więc ten postanowił sam zająć się tęczową flagą, a wideo z całego wydarzenia opublikował w sieci. Co ciekawe, na temat tęczowej flagi opowiadał wcześniej nawet widzom TVP, podkreślając, że interweniuje telefonicznie w jej sprawie, ale nie może sam jej zdjąć, bo "groziłby mu wyrok".
– Nad naszą polską flagą Rzeczpospolitej wisi flaga [...] dzwoniłem na Straż Miejską ogłaszając, żeby ją zdjąć. [...] Dam państwu szansę, tym którzy przyjęli trzy zgłoszenia. Wczoraj wydzwaniałem, dzisiaj wisi znów. Wstyd! – mówił na antenie TVP.
Aktor zdecydował się jednak flagę zdjąć samodzielnie, ale nie mógł do niej dosięgnąć. – Ja jestem trochę za niski, ale ci, którzy mnie znają wiedzą, że ja jestem pomysłowym człowiekiem. Tu jest taka zaprzyjaźniona knajpa indyjska – powiedział i poprosił pracownika restauracji o pożyczenie krzesła "dosłownie na 3 minuty". Mężczyzna oczywiście nie miał pojęcia, do czego posłuży Jakimowiczowi. Aktor wszedł na krzesło, zdjął flagę i wrzucił ją do pobliskiego ogródka, nazywając "gównem".
Indyjska restauracja oskarżona o homofobię
Mimo że restauracja nie miała nic wspólnego z homofobicznym aktem, to zaczęła być masowo hejtowana, a ludzie wystawiali jej negatywne oceny, by potępić gest Jakimowicza.
W tej sprawie do swoich obserwatorów zaapelowała aktywistka Maja Staśko, która podkreśliła, że lokal nie ma nic wspólnego z Jarosławem Jakimowiczem, nie wspiera jego zachowania, a cała sytuacja odbiła się na nim bardzo znacząco.
"Dostaliśmy tyle nienawiści w jeden dzień, ile nigdy nie mieliśmy przez 3 lata. Ludzie oceniają nasze poparcie dla jego działań, dając nam złe oceny" – powiedział Mai Staśko jeden z pracowników restauracji.
Dodał także, że lokalowi udało się przetrwać trudne czasy pandemii, teraz zmagają się z wysoką inflacją i nie chcą stracić pracy i reputacji z powodu człowieka, "którego nie znali i nie mieli pojęcia, co będzie robił".
"Smak Curry" to knajpa założona przez Hindusów, którzy od 7 lat mieszkają w Polsce, a od 3 prowadzą z rodziną i znajomymi swoją restaurację. Jeden homofobiczny gest celebryty sprawił, że lokal zyskał wiele złych opinii, a jego pracownicy i właściciele zaczęli obawiać się o jego przyszłość.
Maja Staśko zachęca do odwiedzin "Smaku Curry" i wystawiania prawdziwych ocen, by naprawić zszarganą reputację restauracji. Warto dodać, że Jarosław Jakimowicz po latach medialnej izolacji zaczął pracować w Telewizji Polskiej. "I niestety wykorzystuje to na wygłaszanie swoich opinii, noszących często symptomy mowy nienawiści, która zgodnie z prawem jest karalna. Ale kto pracownikowi TVP zabroni" – pisała o nim dziennikarka na:Temat Helena Łygas.