
Wendzikowska o przykrych kulisach rozstania z partnerem. "Są rzeczy, które są nieakceptowalne"
Anna Wendzikowska w najnowszym wywiadzie otworzyła się na temat swoich byłych związków. Powiedziała też nieco więcej o rozstaniu z ostatnim partnerem Janem Bazylem, które jest ojcem jej młodszej córki. – Choć wydaje mi się, że jestem dość tolerancyjna, to są pewne rzeczy, które są dla mnie nieakceptowalne – podkreśliła.

Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
O Annie Wendzikowskiej szersza publiczność usłyszała, gdy odegrała rolę Moniki Ochman w serialu "M jak miłość". Potem postanowiła, że zostanie dziennikarką. Skończyła studia dziennikarskie i zaczęła pojawiać się w "Dzień dobry TVN". Dziś jest zanana z przeprowadzania wywiadów z największymi gwiazdami Hollywood. Ma na swoim koncie rozmowę z Angeliną Jolie, Ryanem Gosslingiem, czy Joaquinem Phoenixem.
Pięć lat temu partnerem Wendzikowskiej został Jan Bazyl. Po roku związku na świecie pojawiła się ich córka Antonina. Zaledwie kilka tygodni po narodzinach, media obiegła informacja o rozstaniu. Udało się im jednak wrócić na dobre tory, ale nie na długo. W 2020 roku ostatecznie zakończyli związek.
"Chcę wam coś powiedzieć, co wiele z was i tak już zauważyło. Wiele z was do mnie pisało, że widać, że jestem smutna, że coś się dzieje złego. Część z was się domyśliła, więc chcę to po prostu powiedzieć, a nie bać się i zastanawiać, na którym portalu o tym przeczytam. Stało się tak, że już jakiś czas temu zostałam sama z dziewczynkami. W sumie tyle. Nie chcę tak naprawdę wchodzić w szczegóły i nie chcę więcej komentować i ujawniać, bo wiadomo, że to są takie raz, że prywatne sprawy, a dwa bardzo dla mnie trudne i bolesne i rzeczywiście nie przychodzę teraz najłatwiejszego momentu w życiu" – pisała wówczas na Instagramie Wendzikowska.
– To, co wydarzyło się przez dwa ostatnie lata mojego życia, to koszmar – zaczęła. W dalszej części rozmowy przyznała, że jej związek z Bazylem nie był najlepszy. – W trudnych momentach okazywało się, że ta druga osoba nie jest w stanie za bardzo ogarnąć rzeczywistości – oceniła.
Dodała, że próbowali szukać pomocy u specjalisty, jednak na dłuższą metę nie pomogła nawet terapia.– Nasze pierwsze rozstanie przypadło tuż po narodzinach mojej młodszej córeczki. Ale jak poszliśmy na terapię, to przez jakiś czas nam się układało. Potem, jak zaczęła się pandemia, ta trudna sytuacja spowodowała, że znowu strzeliły bezpieczniki, że tak powiem – wyznała.
Zasugerowała, że jej stosunek do Bazyla zupełnie się zmienił, gdy na jaw wyszły fakty, o których wcześniej nie miała pojęcia.
– Potem dowiedziałam się wielu rzeczy, których nie wiedziałam wcześniej. Generalnie, gdy byłam w ciąży, kiedy byliśmy jeszcze przecież dosyć krótko razem, to… Nie, nie chcę mówić, to nie ma sensu. Natomiast to mi dało dobitnie świadomość, że innej drogi nie ma i że mam zupełnie inny system wartości. Choć wydaje mi się, że jestem dość tolerancyjna, to są pewne rzeczy, które są dla mnie nieakceptowalne. I na tym się po prostu budować nie da – podsumowała.
Reklama.