Beata Kozidrak została skazana za kierowanie samochodu w stanie nietrzeźwości. Jednak ani nie ograniczono, ani tym bardziej nie pozbawiono jej wolności. Sąd jako okoliczność łagodzącą wskazał m.in. jej dorobek artystyczny. Wiele osób nie ukrywa oburzenia tą sytuacją. Swoje zdanie na ten temat wypowiedziała też scenarzystka Ilona Łepkowska. Padło wiele gorzkich słów.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
4 maja w warszawskim sądzie odbyła się rozprawa ws. jazdy Beaty Kozidrak pod wpływem alkoholu, której gwiazda dopuściła się we wrześniu 2021 roku.
Sąd wydał wyrok. Wokalistka Bajmu dostała karę grzywny. Sędzia Agata Pomianowska stwierdziła, że przy orzeczeniu należało wziąć pod uwagę dorobek artystyczny i zasługi piosenkarki dla naszego kraju.
Ilona Łepkowska nie zgadza się z tym uzasadnieniem. Scenarzystka uważa, że to nie ma znaczenia i wszyscy powinni być traktowani jednakowo.
W dniu swoich 62. urodzin Beata Kozidrak stawiła się na rozprawie. Za jazdę pod wpływem alkoholu, sąd orzekł wobec niej karę grzywny w wysokości 50 tys. zł (200 stawek dziennych po 250 zł), świadczenie pieniężne w wysokości 20 tys. zł na rzecz funduszu postpenitencjarnego oraz 5 lat zakazu prowadzenia pojazdów. Zaliczono przy tym dotychczasowy okres zatrzymania prawa jazdy. Kozidrak została także obciążona kosztami postępowania.
Za okoliczności łagodzące uznano fakt "przyznania się do winy, uregulowany tryb życia oraz zasługi artystyczne".
– Okolicznością, jaką prokurator wskazał za łagodzącą, jest przyznanie się do winy. Oskarżona przyznała się, przeprosiła, jest niekarana przez 40 lat posiadania prawa jazdy – powiedziała sędzia Agata Pomianowska. – Jako okoliczność łagodzącą należy wziąć pod uwagę uregulowany tryb życia, zasługi dla polskiej muzyki, kultury i niekwestionowany dorobek artystyczny – dodała.
To uzasadnienie wymiaru sprawiedliwości wywołało burzę w sieci. "To nie mem, to polski wymiar sprawiedliwości" – napisał Marcin Makowski. "Gdyby po prostu pracowała w przedszkolu albo na poczcie, ewentualnie w banku, to niech sp***dala" – stwierdził Krzysztof Stanowski.
W podobnym tonie wypowiedziała się teraz Ilona Łepkowska. – Pani Beata Kozidrak to nie Herbert, Miłosz, nie Andrzej Wajda. (...) Każdy człowiek w obliczu prawa powinien być traktowany tak samo, a jeśli już używamy tego argumentu, to może wobec ludzi rozsławiających Polskę na świecie – mówiła w rozmowie z "Faktem" scenarzystka.
Prokurator i rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Aleksandra Skrzyniarz, zapowiedziała apelację od wyroku. – W ocenie prokuratury wymierzona oskarżonej kara jest rażąco łagodna, a jako taka nie spełni stawianych jej celów, w szczególności zapobiegawczych oraz wychowawczych – powiedziała dla tabloidu prawniczka.
Zatrzymanie Beaty Kozidrak
Przypomnijmy, że 1 września o godz. 20:00 doszło do obywatelskiego zatrzymania Beaty Kozidrak. 26-letni kierowca volkswagena zajechali artystce drogę na skrzyżowanie Alei Niepodległości i Batorego.
Wcześniej mężczyzna śledził kobietę, jadącą z Piaseczna w kierunku centrum. Z relacji wynika, że poruszała się dwoma pasami, jechała zygzakiem, a nawet odbijała się od krawężników.
Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze wykonali badanie, które wykazało dwa promile alkoholu w wydychanym przez artystkę powietrzu. Jak opisał "Super Express", wokalistka miała wypić litr wina na spotkaniu ze znajomymi.
Następnego dnia Kozidrak stawiła się na mokotowskiej komendzie. Przyznała się do zarzucanych jej czynów, jednak odmówiła składania wyjaśnień. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości groziło jej do dwóch lat pozbawienia wolności.
Po incydencie piosenkarka wydała specjalne oświadczenie, które zamieściła w mediach społecznościowych. "Z całego serca żałuję tego, co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa. Beata" – napisała.
W październiku Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów skazał ją na sześć miesięcy ograniczenia wolności. Kozidrak miała wykonywać prace społeczne przez 20 godzin miesięcznie. Zobowiązano ją również do przekazania 10 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Obrońcy skazanej oraz prokuratura postanowili odwołać się od wyroku. Nowa rozprawa miała odbyć się 16 marca, jednak artystka się na niej nie stawiła. Na początku maja ostatecznie zrezygnowano z kary ograniczenia wolności.