nt_logo

"Potwór z Cleveland" latami więził kobiety. Jego ofiary przeżyły – oto, co dzieje się z nimi dziś

Bartosz Godziński

09 maja 2022, 18:44 · 4 minuty czytania
"Potwór z Cleveland" to film fabularny sprzed kilku lat, który dostał drugie życie na Netfliksie. Jest oparty na prawdziwej historii z USA. Porywacz i gwałciciel Ariel Castro, który przez około 10 lat więził trzy kobiety, a jedna z nich w międzyczasie urodziła mu dziecko. Jego ofiarom udało się na szczęście wyrwać z tego piekła. Żyją do dziś, czego nie można powiedzieć o tytułowym zwyrodnialcu.


"Potwór z Cleveland" latami więził kobiety. Jego ofiary przeżyły – oto, co dzieje się z nimi dziś

Bartosz Godziński
09 maja 2022, 18:44 • 1 minuta czytania
"Potwór z Cleveland" to film fabularny sprzed kilku lat, który dostał drugie życie na Netfliksie. Jest oparty na prawdziwej historii z USA. Porywacz i gwałciciel Ariel Castro, który przez około 10 lat więził trzy kobiety, a jedna z nich w międzyczasie urodziła mu dziecko. Jego ofiarom udało się na szczęście wyrwać z tego piekła. Żyją do dziś, czego nie można powiedzieć o tytułowym zwyrodnialcu.
"Potwór z Cleveland" opowiada prawdziwą historię kobiet więzionych latami przez Ariela Castro. Fot. kadr z filmu "Potwór z Cleveland"
  • Potwór z Cleveland to film z 2015 roku, który niedawno trafił na Netfliksa i jest jedną z najchętniej oglądanych pozycji w polskiej wersji serwisu.
  • W rolach głównych wystąpili m.in. Taryn Manning ("Orange is the New Black") i Raymond Cruz ("Breaking Bad").
  • To fabularyzowana wersja prawdziwej historii Ariela Castro i jego ofiar: Michelle Knight, Amandy Berry i Giny DeJesus.
  • Co stało się później z ocalałymi kobietami? Są aktywistkami i pomagają szukać zaginionych dzieci.

Poziom wykonania "Potwora z Cleveland" miejscami przypomina "Ukrytą prawdę", przez co zaburzona jest powaga sytuacji. To produkcja stacji Lifetime, która też nakręciła podobny film będący w zeszłym roku przebojem na Netfliksie: "Uwierzcie mi: Porwanie Lisy McVey". Teraz mamy analogiczną sytuację, tzn. prawdziwa zbrodnia jest tak mocna i przerażająca, że obroni każdą ekranizację, jaka by nie była, a tytuł od kilku dni okupuje topkę najchętniej oglądanych filmów na Netfliksie.

Całość ratuje nie tylko historia, ale kreacja Taryn Manning, którą dobrze znają fani "Orange is the New Black". Wciela się w postać Michelle Knight i to z jej perspektywy opowiedziany jest film. Na ekranie więzi ją Raymond Cruz, czyli Tuco Salamanca z "Breaking Bad" i "Zadzwoń do Saula", a tym razem Ariel Castro. Film z pewnymi odstępstwami od faktów (szczegóły są jeszcze straszniejsze), dość dobrze ukazuje tę przerażającą sprawę, w którą trudno uwierzyć. Nikt nie chce żyć w świecie, w którym dzieją się takie rzeczy. Na szczęście tym razem ofiarom udało się przeżyć, co jest rzadkie w przypadku tak bezwzględnych bestii.

Ofiary "potwora z Cleveland". Co się dzieje teraz z porwanymi kobietami?

Michelle Knight – 1. ofiara. Zaginęła 23 sierpnia 2002 roku.

Michelle Knight została porwana jako pierwsza. Miała wtedy 21 lat i kolejne 11 spędziła w domu Ariela Castro, gdzie była torturowana, głodzona i gwałcona. Przez zbytnio pewność siebie "potwora" (wychodząc nie zamknął drzwi za sobą) dała radę w końcu uciec z pozostałymi kobietami. Na końcu filmu dowiedzieliśmy się sporo o jej dalszych losach, ale produkcja jest z 2015 roku. Obecnie ma 41 lat i zmieniła imię na Lily Rose Lee (przez swoją rozpoznawalność miała problemy ze znalezieniem pracy).

Nie chciała żyć tylko jako "ofiara potwora z Cleveland", więc aktywnie włączyła się w pomoc ofiarom przemocy - prowadzi fundację, udziela wywiadów oraz występuje na całym świecie z prelekcjami dającymi nadzieję. Napisała też bestsellerową książkę "Finding Me: A Decade of Darkness, a Life Reclaimed" na podstawie której powstał film Lifetime'a. Przedstawiła w niej swoje przeżycia, zdradziła, skąd czerpała siły i jak udało jej się pokonać traumę. Trzy lata po ucieczce wyszła za mąż za poznanego na Facebooku Miguela Rodrigueza, z którym jest w szczęśliwym związku. Jej syn po porwaniu został adoptowany i już nigdy nie nawiązała z nim kontaktu.

Amanda Berry – 2. ofiara. Zaginęła 21 kwietnia 2003 roku.

Druga ofiara została uprowadzona niecały rok później. Tuż przed swoimi 17-tymi urodzinami. To właśnie ona, w wyniku gwałtu, urodziła dziecko Ariela Castro (Knight zaszła w czasie niewoli w ciążę przynajmniej pięć razy, ale oprawca za każdym razem doprowadzał do poronienia przez uderzanie jej brzucha pięściami i hantlami). Jocelyn żyła przez kolejne 6 lat razem z pozostałymi ofiarami w domu z koszmarów. Dzięki Amandzie Berry wszystkie zdołały uciec. Stało się to 6 maja 2013 roku. Przez uchylone drzwi wezwała sąsiadów, którzy pomogli jej się wydostać i zadzwoniła na policję.

Teraz ma 36 lat i podobnie jak pozostałe – stała się aktywistką szukającą zaginionych dzieci. W tym celu współpracuje z agencją federalną United States Marshals Service w ramach projektu Operation Safety Net (w 2020 dzięki temu odnaleziono 35 dzieci). Od 2017 roku prowadzi program na antenie stacji Fox 8 News, który pomaga odnajdywać zaginionych członków rodzin. Mieszka razem z córką Jocelyn, która skończyła już 15 lat. – To jego dziecko, wiesz. Jak się z tym czuję? Bardzo go przypomina, ale jak na nią patrzę, to czuję, że jest moja. Jest moja – mówiła Amanda Berry w wywiadzie dla ABC.

Gina DeJesus - 3. ofiara. Zaginęła 2 kwietnia 2004 roku.

Gina DeJesus była trzecią i ostatnią ofiarą Castro. Miała zaledwie 14 lat, gdy została porwana. Przyjaźniła się z jego córką Arlene i mieszkała na tym samym osiedlu, więc nie stawiała oporów, gdy mężczyzna zaoferował jej podwózkę. Z domu Castro przy 2207 Seymour Avenue w Cleveland wydostała się po 9 latach.

W tym momencie ma 30 lat i razem z kuzynką prowadzi Cleveland Family Center for Missing Children and Adults (na zdjęciu powyżej Gina jest pierwsza prawej). Fundacja powstała w 2018 roku, by m.in. dawać wsparcie, środki i narzędzia rodzinom zaginionych osób, których zabrakło przy poszukiwaniu Giny. Jej bliscy sami musieli wtedy drukować nawet ulotki (jej mama jedną z nich wręczyła samemu Castro). Razem z Amandą Berry wydała w 2015 roku książkę ze wspomnieniami zatytułowaną "Hope: A Memoir of Survival in Cleveland". Nie przyjaźnią się z Michelle Knight, ponieważ Castro miał nimi tak manipulować, by wzajemnie sobie nie ufały i uraz pozostał im do dziś.

Epilog: Ariel Castro – "potwór z Cleveland" dostał dożywocie i 1000 lat więzienia. Powiesił się w celi po miesiącu

Ariel Castro przyznał do 937 z 977 zarzutów, w tym porwania, gwałtu i napaści, ale i tak twierdził, że jest "dobrą osobą" i "nie jest potworem". Groziła mu kara śmierci. 26 lipca 2013 roku został skazany na dożywocie i 1000 lat więzienia (w Stanach wyroki sumują się i stąd taka astronomiczna, ale i zdecydowanie zbyt łagodna liczba) bez możliwości zwolnienia warunkowego. Po miesiącu odsiadki powiesił się na prześcieradle.

Wstępna sekcja zwłok wykazała, że sam odebrał sobie życie, ale pojawiły się też wątpliwości, czy aby nie umarł przypadkowo podduszając się w czasie zaspokajania się (w sądzie wyznał, że był uzależniony od seksu i pornografii i praktykował "sztukę masturbacji"). Dowody z jego celi takie jak np. kapliczka ze zdjęciami rodzinnymi i Biblią oraz pełne frustracji wpisy w pamiętniku, w którym skarżył się na to, że będzie nękany przez innych do końca życia, jasno wskazywały, że jednak popełnił samobójstwo.