Rewolucja w Lidze Mistrzów stała się faktem. UEFA jest tak chciwa, że sama wprowadziła Superligę
Krzysztof Gaweł
10 maja 2022, 20:01·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 maja 2022, 20:01
36 drużyn, bez fazy grupowej i jeszcze więcej grania. A dzięki temu jeszcze więcej pieniędzy rzecz jasna. Tak będzie od sezonu 2024/2025 wyglądać Liga Mistrzów, o czym Komitet Wykonawczy UEFA zadecydował we wtorek w Wiedniu. Reforma stała się faktem, a rozgrywki zrobiły kolejny krok w stronę elitarnej Superligi. Federacja miała z nią walczyć, ale sama zaproponowała rozwiązanie bardzo zbliżone. Gdzie jest jakaś granica rozsądku?
18 kwietnia minął rok od powstania Superligi, która przetrwała raptem dwie doby, a którą utworzyły najmożniejsze kluby Hiszpanii, Anglii oraz Włoch. UEFA rozprawiła się zdecydowanie z buntownikami, a potem ogłosiła, że zreformuje Ligę Mistrzów sama, ale w porozumieniu z gigantami futbolu. Idea jest prosta - grać jeszcze więcej i zarabiać jeszcze lepiej. We wtorek Komitet Wykonawczy UEFA zatwierdził zmiany w Champions League.
I w ten sposób od sezonu 2024/2025 Liga Mistrzówprzekształci się de facto w Superligę. Możni nie będą grać tylko między sobą, ale wielką górę pieniędzy rozdzielą tak, że dostaną ich jeszcze więcej, a dla słabeuszy - takich jak na przykład mistrz Polski, który znów będzie musiał przebyć długą drogę do rozgrywek - zostaną tylko ogryzki. O planowanych zmianach pisaliśmy na łamach naTemat przed miesiącem i niestety te stały się właśnie faktem.
W pierwszej fazie zagra aż 36 drużyn. Czyli o cztery więcej, niż obecnie. Ale nie będzie już fazy grupowej i podziału na osiem (lub więcej) grup. Będzie faza ligowa, a każda z ekip pozna po ośmiu rywali na drodze losowania. Zagra zatem osiem meczów, po cztery u siebie i na wyjeździe. Trochę jak w NBA, gdzie pierwsza część rozgrywek jest w zasadzie po to, by wyłonić pary w fazie pucharowej. W Lidze Mistrzów zagrają w niej 24 drużyny.
Osiem najlepszych - będzie jedna ogólna klasyfikacja rozgrywek - będzie mieć pewny awans do 1/8 finału. Kolejnych 16 drużyn (ekipy z miejsc 9-24.) zagra baraże, których zwycięzcy uzupełnią pary 1/8 finału Champions League. Pokonani pozostaną w pucharach, ale zostaną przekierowani do fazy pucharowej Ligi Europy. Po fazie ligowej z rywalizacją pożegna się zatem 12 najsłabszych zespołów, dla maluczkich oznacza to niezwykle trudną drogę do drugiego etapu rozgrywek.
A to tam zapewne będą czekać na uczestników największe pieniądze. Od 1/8 finału zacznie się właściwe granie o tytuł. Nowy system oznacza, że gigantom jeszcze łatwiej będzie dostać się do fazy pucharowej, czyli zarabiać krocie i cieszyć się z rywalizacji z innymi gigantami. Proste? Takie było założenie Superligi, którą UEFA wprowadza krok po kroku w Lidze Mistrzów. Jak to się mówi "na miękko".
- Wysłuchaliśmy pomysłów kibiców, zawodników, trenerów, krajowych stowarzyszeń, klubów i lig, by wymienić tylko kilka, w celu znalezienia najlepszego rozwiązania dla rozwoju i sukcesu europejskiej piłki. Jesteśmy przekonani, że wybrany format rozgrywek zapewnia odpowiednią równowagę oraz wygeneruje solidne przychody, które mogą być dystrybuowane do klubów, lig i futbolu amatorskiego - zapewnił Aleksander Ceferin, szef UEFA.
Co jeszcze warto wiedzieć o nowej Lidze Mistrzów? Będzie nowy podział miejsc, bo przecież przybyły aż cztery dodatkowe. Ustalono, że jedno z nich otrzyma klub, który zajmie trzecie miejsce w mistrzostwach kraju, plasującego się na piątej pozycji w rankingu UEFA. Gdyby ta zasada obowiązywała obecnie, skorzystałaby na tym piąta w rankingu Francja i miałaby dodatkowy zespół w Champions League.
Kolejne dwa miejsca zostaną przyznane federacjom z najlepszymi wynikami swoich klubów za poprzedni sezon w europejskich pucharach. Te dwie federacje wywalczą po jednym miejscu dla klubu, który uplasował się w swojej lidze za drużynami na lokatach dających prawo gry w Lidze Mistrzów. To prosta zmiana na korzyść gigantów, bo miejsca zyskają Anglicy, Hiszpanie, Włosi albo Niemcy. A dodatkowe miejsce to dodatkowe punkty i wyższa lokata we wspomnianym rankingu. Błędne koło innymi słowy.
Co ważne, czwarte dodatkowe miejsce trafi do słabeuszy. Zostanie przyznane dodatkowemu mistrzowi kraju z tzw. ścieżki mistrzowskiej. Dotychczas z tej ścieżki, na której rywalizuje m.in. najlepszy zespół PKO Ekstraklasy, do elitarnych rozgrywek kwalifikowały się tylko cztery ekipy. Od edycji 2024/2025 będzie ich aż pięć na 36 zespołów. Nie za dużo, by biedacy nie plątali się między Realami, Barcelonami i Manchesterami. Prawda?
- UEFA jasno pokazała dzisiaj, że jesteśmy w pełni zaangażowani w poszanowanie podstawowych wartości sportu i obronę kluczowej zasady otwartych rozgrywek, z kwalifikacjami opartymi na zasługach sportowych. Kwalifikacje będą zatem opierać się wyłącznie na wynikach sportowych, a marzenie o uczestnictwie pozostanie dla wszystkich klubów - dodał prezydent Aleksander Ceferin. Chyba w formie żartu, albo wprost cynicznie.
Co ważne, zmiany dotkną także Ligę Europy i Ligę Konferencji, które również zdecydowanie się powiększa. Również będą miały po 36 drużyn w fazie ligowej, również nie będzie podziału na grupy i system wzorem z NBA. A potem długa, męcząca i generująca duże przychody faza pucharowa. Łącznie w europejskich rozgrywkach zagra aż 108 zespołów w danym sezonie. Czy zdoła się do tego grona wedrzeć jakaś polska drużyna, a może dwie lub trzy? Przekonamy się już za dwa lata.