"Dzisiejsze kanty przebiły wszystko". Polityk PiS jest wściekły, klub PKO Ekstraklasy czeka upadek?
Krzysztof Gaweł
11 maja 2022, 08:56·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 maja 2022, 08:56
"Można wypruwać żyły, budować klub, a i tak przegrasz przy stoliku. Nie mam ochoty dalej uwiarygadniać tego syfu. Bawcie się sami" – wzburzył się eurosposeł PiS Tomasz Poręba po meczu Lechia Gdańsk – Stal Mielec (3:2). Jego zdaniem, klub z Podkarpacia, którego jest mężem opatrznościowym, znów oszukano przy zielonym stoliku. Co będzie, jeżeli polityk odejdzie z piłki? W Mielcu na pewno katastrofa.
Tomasz Poręba od lat wspiera Stal Mielec i głównie dzięki jego zaangażowaniu, a także politycznej pozycji, klub wrócił do PKO Ekstraklasy i dziś gra w niej spokojny o utrzymanie w elicie. To europoseł PiS ściągnął do klubu sponsorów, w tym państwowych giganów PGE oraz PZU. W Mielcu pisze się o nim jako o "ojcu opatrznościowym" klubu albo jego "przyjacielu". Cóż, losy Stali zależą od polityka, o czym mówią otwarcie władze klubu.
– Bez pana europosła Tomasza Poręby na pewno nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym obecnie się znajdujemy – przyznał prezes spółki Stal Mielec S.A. Bartłomiej Jaskot w rozmowie z Nowinami24. W podobnym tonie wypowiedział się prezes stowarzyszenia FKS Stal Mielec Bogusław Wyparło.
– Pan Tomasz Poręba bardzo nam pomaga właściwie na każdym szczeblu. To wspaniały człowiek – przyznał znakomity przed laty bramkarz. Teraz eurosposeł na jednak dość, a wszystko po ostatnim meczu w elicie. Stal Mielec przegrała w Gdańsku 2:3 (0:2) z Lechią Gdańsk, do tego po bramce w doliczonym czasie i po skandalicznej pracy sędziów oraz ekipy VAR, co opisaliśmy na naszych łamach.
W doliczonym czasie gry hat-tricka skompletował Łukasz Zwoliński. I wtedy się zaczęło... Sędzia Paweł Malec zrazu nie anulował bramki, czekał na sygnał z VAR, a piłkarze Lechii mogli fetować zwycięstwo. Sęk w tym, że arbiter nie miał sygnalizacji od liniowego, że jest spalony. Do akcji wszedł VAR, przez dwie minuty sprawdzano, czy Krystian Getinger był bliżej swojej bramki niż strzelec gola. Arbiter ruszył w stronę pola karnego, anulował trafienie, a gdy goście mieli wznowić grę... sędzia znów zmienił decyzję i wskazał na środek boiska.
Zdaniem polityka, jego klub został oszukany. Tomasz Poręba bardzo mocno podsumował całą sytuację na Twitterze. "Panie Cezary Kulesza, to co zrobili sędziowie było obrzydliwym złodziejstwem. Zresztą kolejnym w tym sezonie, ale te dzisiejsze kanty przebiły wszystko. Można wypruwać żyły, budować klub, a i tak przegrasz przy stoliku. Nie mam ochoty dalej uwiarygadniać tego syfu. Bawcie się sami" – poskarżył się do prezesa PZPN prominentny działacz PiS z Podkarpacia. A w Mielcu wszyscy zadrżeli, że europoseł zostawi klub i ten czeka katastrofa.
– Muszę to sobie jeszcze raz na spokojnie wszystko przemyśleć, spotkać się ze swoimi współpracownikami. Ochłonąć – przyznał Tomasz Poręba w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Jak przyznał, ma poczucie, że jego klub skrzywdzono i ograbiono z punktów.
– To wszystko było bardzo kontrowersyjne i może w przyszłości spotkać również inne kluby. Dlatego oczekiwałbym reakcji PZPN, bo to podważa zaufanie do uczciwych reguł gry – argumentował eurosposeł i nie sposób mu się dziwić, bo faktycznie sędziowanie i decyzje były w Gdańsku na pozomie okręgówki. Pytanie, czy prezes PZPN da się wezwać na dywanik...
Stal Mielec ma chyba jakiegoś pecha do ligowych kontrowersji. – Sędziowie na wiosnę wydali na niekorzyść Stali bardzo dużo złych decyzji, odbierając nam wiele uczciwie na boisku zarobionych punktów. Co więcej, jesteśmy niekwestionowanym liderem w tej niechlubnej kwalifikacji – argumentował w rozmowie z "PS".
- Mam ten komfort, że mogę nazywać rzeczy po imieniu. Zbyt wiele bowiem energii i wysiłku kosztowało przywrócenie Stali do Ekstraklasy, aby udawać, że nic się nie stało – grzmiał polityk i przyznał, że decyzja o odejściu z piłki nie byłaby łatwa. To dzięki niemu po 24 latach drużyna znów jest w elicie. Co będzie gdy zabraknie Tomasza Poręby? W Mielcu na pewno katastrofa.