W środę (11 maja) Sąd Okręgowy w Kaliszu wydał wyrok w głośnej sprawie tzw. "karuzeli VAT-owskiej". Była w nią uwikłana także Marcelina Zawadzka. Modelce postawiono trzy zarzuty. Przyznała się do dwóch. Musi teraz zwrócić Skarbowi Państwa 60 tys. zł.
Marcelina Zawadzka ma zapłacić 60 tys. grzywny. Fot. Instagram/@marcelina_zawadzka
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
W trwającym od kilku lat procesie na ławie oskarżonych zasiadło 18 osób, w tym modelka i prezenterka Marcelina Zawadzka (zezwoliła na publikowanie wizerunku i nazwiska w tym kontekście, wcześniej komentowała też sprawę w mediach).
Jako jedyna nie usłyszała zarzutu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Zarzucono jej natomiast "oszustwa skarbowe, fałszerstwo faktur i pranie brudnych pieniędzy", o czym mówiła sędzia Edyta Janiszewska. Zawadzka przyznała się do pierwszych dwóch zarzutów.
Za to groziło jej nawet do 8 lat więzienia. Sąd w Kaliszu wymierzył jej karę grzywny w wysokości 60 tys. zł. Celebrytki nie było na ogłoszeniu wyroku (11 maja). Z jej social mediów możemy się dowiedzieć bowiem, że razem ze swoim partnerem Maxem przebywa obecnie w Dubaju.
Adwokaci Zawadzkiej zapowiedzieli, że złożą odwołanie od wyroku
Obrońcy Zawadzkiej nie zgadzają się jednak z tym wyrokiem. "Pani Marcelina Zawadzka nigdy nie miała nic wspólnego ze zdarzeniami polegającymi na praniu brudnych pieniędzy. Nigdy też nie odniosła kosztem Skarbu Państwa jakichkolwiek korzyści z tytułu niepłacenia podatków" – przekazali w oświadczeniu przesłanym mediom adwokaci Maciej Zaborowski i Daniel Pękala.
Ich zdaniem materiał zgromadzony przez śledczych potwierdza, że nie dokonała świadomie jakichkolwiek czynności, które byłyby sprzeczne z prawem. "Wręcz przeciwnie padła ofiarą nieuczciwego kontrahenta, który nie dotrzymał umówionych warunków transakcji, a następnie nierzetelnych działań biura księgowego, które wcześniej tego kontrahenta poleciło, a następnie doprowadziło do nieprawidłowości w rozliczeniach z Urzędem Skarbowym" – dodali.
Prawnicy zapowiedzieli, że będą się odwoływać od tego wyroku. "Nawet pomimo symbolicznego wymiaru kary, (wyrok - przyp. red.) pozostaje dla pani Marceliny Zawadzkiej niezwykle krzywdzący" – podkreślili.
Przypomnijmy, że Marcelina Zawadzka dwa lata temu w rozmowie z naTemat powiedziała, że czuje się podwójnie oszukana. – Najpierw straciłam pieniądze na transakcji z nieuczciwym kontrahentem, który miał sprzedać mi produkty modowe, a nigdy tego nie zrobił, chociaż pieniądze otrzymał. Potem dowiedziałam się, że obsługujące mnie biurko księgowe, dokumenty tejże feralnej transakcji, w sposób jak się okazało nieuprawniony, uwzględniło w księgach rachunkowych i deklaracjach podatkowych, czego ponoć robić nie wolno – tłumaczyła.
Śledczy ustalili, że w sprawie tzw. "karuzeli VAT-owskiej" udział brało kilkadziesiąt firm z Polski, Niemiec, Litwy, Czech i Ukrainy. Członkowie grupy przestępczej mieli wytwarzać i przesyłać drogą elektroniczną fikcyjne faktury VAT, żeby tworzyć historię komunikacji elektronicznej między podmiotami gospodarczymi zaangażowanymi w nielegalny proceder.
Założone przez nich fikcyjne firmy nie zatrudniały pracowników, nie miały odpowiedniego zaplecza logistycznego w postaci magazynów, środków transportu, a ich siedziby były tymczasowe lub mieściły się w wirtualnych biurach.
Pozostali oskarżeni w tej sprawie usłyszeli wyroki od 15 miesięcy do 8 lat więzienia, przepadek mienia do 100 tys. zł i kary grzywny sięgające 80 tys. zł. W uzasadnieniu sąd podkreślił, że kary nie różnią się od zawnioskowanych przez prokuraturę. Wyrok nie jest prawomocny.
Kariera Marceliny Zawadzkiej
Marcelina Zawadzka zdobyła tytuł Miss Polonia 2011. Potem reprezentowała też Polskę na konkursie Miss Universe. Sukcesy w konkursach piękności otworzyły jej drzwi do kariery przed kamerami.
Swój pierwszy program (o modzie) poprowadziła dla telewizji Fox. Pojawiła się też w formacie na TVN Turbo (motoryzacja jest zresztą jej wielką pasją). W 2015 roku zaczęła pracę w Telewizji Polskiej, gdzie można było ją oglądać między innymi w "Pytaniu na śniadanie" czy "The Voice of Poland".
Dwa lata później zgarnęła nawet Telekamerę dla "nadziei telewizji". Jej kariera telewizyjna posypała się po oskarżeniach w sprawie oszustw podatkowych. Po tym zniknęła z mediów, aż do 2021 roku, gdy powróciła w roli prowadzącej program "Farma" w telewizji Polsat.