Rosjanie oskarżają Grzegorza Krychowiaka o bunt. "Napluł swojemu klubowi w twarz"
Krzysztof Gaweł
13 maja 2022, 12:23·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 maja 2022, 12:23
Grzegorz Krychowiak po wybuchu wojny w Ukrainie zamienił FK Krasnodar na AEK Ateny, a Rosjanie nie mogą mu tego wybaczyć. Zdaniem mediów, Polak jest winny buntu obcokrajowców w szatni klubu, z którego odeszło dziewięciu piłkarzy. "Napluł swojemu klubowi w twarz" – grzmią niezadowoleni, a pomocnik reprezentacji Polski nie zamierza odnosić się do oskarżeń i w Grecji gra jak z nut.
Reklama.
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach GoogleGrzegorz Krychowiak jeszcze w połowie lutego 2022 roku był piłkarzem FK Krasnodar, do którego trafił latem zeszłego roku z Lokomotiwu Moskwa. Polski pomocnik wyrobił sobie markę w Rosji, w nowym klubie został kapitanem i grał jesienią naprawdę bardzo dobrze. Ale po inwazji na Ukrainę sielanka się skończyła, a nasz reprezentant długo się nie zastanawiał, tylko skorzystał z opcji zagwarantowanej przez UEFA i wybrał grę w AEK Ateny.
Rosjanie już wtedy, na przełomie lutego i marca, pisali o tym, że kapitan zorganizował w szatni zbiórkę zagranicznych piłkarzy i wspólnie rozważali co zrobić wobec wybuchu wojny. Teraz sprawa wróciła, a naszego zawodnika oskarżono o przeprowadzenie buntu w szatni. Ostro zaatakował reprezentanta Polski portal Sport24.ru.
"Wyjechał z klubu bez żadnego pytania. FIFA zezwoliła cudzoziemcom na zawieszenie kontraktów do lata. A Grzegorz Krychowiak, według plotek, nie tylko sam skorzystał z tej opcji, ale także namówił innych krasnodarskich zawodników do odejścia z drużyny. To skandal" - pieklą się Rosjanie i nie mogą nadziwić postawie naszego reprezentanta.
Nic w tym dziwnego, sami nie dopuszczają do siebie myśli, że wywołali krwawą wojnę. Więc jak zrozumieć sprzeciw wobec niej? Zresztą sam Grzegorz Krychowiak nie zamierza się przejmować atakami mediów i opiniami na swój temat. - W ogóle mnie nie interesują. To opinie ludzi, którzy nic nie wiedzą, nawet mnie to nie rusza - powiedział "Krycha".
Polak gra w AEK Ateny, zdecydowanie sprzeciwa się wojnie i nie zamierza wraca do Rosji. Ale też nie atakuje kraju, w którym żył i pracował przez ostatnie cztery lata po odejściu z Paris Saint-Germain. - Ja na przykład nie będę oceniał wszystkich Rosjan, a tak jest teraz najłatwiej. Mam tam kolegów, poznałem dobrych ludzi. W mojej opinii nie można wrzucać wszystkich do jednego worka - zapowiedział.
Póki co robi furorę w AEK Ateny, dla którego właśnie strzelił gola i zaliczył asystę w wygranym 3:0 meczu z PAS Giannina. Ateńczycy walczą o miejsce w pucharach, są blisko czwartego w tabeli Arisu Saloniki i trzeciego Panathinaikosu Ateny. W klubie są zachwyceni Polakiem, który z miejsca stał się jednym z liderów drużyny i będą chcieli latem go pozyskać. "Jestem szczęśliwy w AEK Ateny, gram w piłkę i to jest dla mnie najważniejsze" - mówil niedawno. Rosja? Ten kierunek chyba już nie jest aktualny.