Recep Tayyip Erdoğan oznajmił, że "nie ma pozytywnej opinii" na temat członkostwa Finlandii i Szwecji w NATO. Państwa te prezydent Turcji nazwał "domami gościnnymi dla terrorystów". Na zagrożenie dla projektu szybkiego poszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego już reaguje Polska, która z rządem w Ankarze od lat ma relacje dużo lepsze niż większość Zachodu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od wielu tygodni spekulowano, że Finlandia i Szwecja przejdą ekstraordynaryjnie szybką ścieżkę do członkostwa w NATO
Plany te pokrzyżować może jednak postawa Turcji, której prezydent oba państwa nazywa "domami gościnnymi dla terrorystów"
Jak poinformował szef BBN Paweł Soloch, Polska jest gotowa w tej sprawie negocjować z Turcją, z rządem której od dawna ma bardzo dobre relacje
Turcja zablokuje rozszerzenie NATO o Finlandię i Szwecję?
Finlandia już oficjalnie zgłosiła chęć wstąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego, a – według ustaleń niemieckich mediów – najpóźniej do 15 maja podobny komunikat powinien ogłosić rząd Szwecji. Nieoficjalnie mówiono, że oba państwa wejdą do NATO już pod koniec czerwca, gdy w Madrycie odbędzie się kolejny z planowych szczytów tej organizacji.
Do wciągnięcia Finów i Szwedów pod NATO-wską banderę konieczna jest jednak jednomyślna zgoda wszystkich trzydziestu aktualnych członków Sojuszu. I tu nagle pojawił się problem, gdyż prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan oznajmił, że "nie ma pozytywnej opinii" w sprawie poszerzania NATO.
– Państwa skandynawskie to domy gościnne dla organizacji terrorystycznych – stwierdził Erdoğan, który w piątek gościł w Stambule. W ten sposób odniósł się do faktu, iż w Finlandii i Szwecji schronienie znajdowali działacze Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) i Rewolucyjnej Partii Wyzwolenia Ludu (DHKP-C), których zbrojne skrzydła odpowiadają za szereg dokonywanych w Turcji zamachów terrorystycznych.
Polska gotowa rozmawiać z Erdoğanem
Jak wspominaliśmy już w naTemat.pl, te słowa nie muszą jednak oznaczać, że Erdoğan naprawdę chce zablokować rozszerzenie Sojuszu. Można sądzić, iż Ankarze po prostu zależy na okazji do uzyskania kolejnych ustępstw ze strony zachodnich sojuszników.
Przez kilka ostatnich lat na Turcję nakładano bowiem różne sankcje, a na salonach unikano kontaktu z jej przywódcą, co było skutkiem czystek politycznych dokonanych po nieudanym puczu z 2016 roku i brutalnych represji wobec działaczy kurdyjskich. Dopiero wojna w Ukrainie pozwoliła Turkom na wielki powrót.
Bardzo bliskie relacje z ekipą Recepa Tayyipa Erdoğana wśród tzw. państw zachodnich cały czas utrzymywała jednak Polska. I teraz przyszedł czas, aby to wykorzystać. W piątkowe popołudnie szefBiura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch poinformował, że Warszawa jest gotowa wyjaśnić Erdoğanowi, dlaczego warto rozszerzyć Sojusz.
– Gdyby była potrzeba, będziemy chcieli rozmawiać ze stroną turecką na temat poparcia akcesji Finlandii i Szwecji. Przypomnę, że przy okazji szczytu NATO w Londynie prezydent Andrzej Duda doprowadził do odblokowania przez Turcję przyjęcia sojuszniczych planów ewentualnościowych – stwierdził Soloch.