Milwaukee Bucks nie potrafiło się uporać z Boston Celtics w walce o finał konferencji i nie obroni tytułu
Milwaukee Bucks nie potrafiło się uporać z Boston Celtics w walce o finał konferencji i nie obroni tytułu Fot. AP/Associated Press/East News
REKLAMA

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Jako pierwsi do walki o miejsce w finale konferencji ruszyli w niedzielę koszykarze Boston Celtics i broniący tytułu Milwaukee Bucks, którzy po sześciu meczach remisowali w serii 3-3. Decydujący mecz odbywał się w TD Garden, a Celtowie mogli po raz pierwszy w rywalizacji z mistrzami objąć prowadzenie i zarazem wyrzucić ich z rozgrywek. Dotąd to Kozły wygrywały w tej rywalizacji mecz, a ich rywale wyrównywali. I tak aż trzy razy, aż do niedzieli.

Tym razem Bucks potrafili radzić sobie z rywalami tylko przez pierwszych 12 minut, gdy prowadzili 26:20 i wydawało się, że mają kontrolę nad meczem. Później do głosu doszli jednak Celtowie, którzy raz po raz dziurawili kosz rywali z dystansu, do tego znakomicie grali w defensywie i pilnowali Giannisa Antetokounmpo, który rzucił raptem 25 punktów i nie potrafił w kluczowych momentach poprowadzić zespołu do wygranej.

Za to po drugiej stronie parkietu popisowo zagrali Grant Williams (27 pkt.) i Jayson Tatum (23 pkt.), a cała ekipa z Bostonu trafiła 22 razy za trzy (40 proc. skuteczności) i kwarta po kwarcie powiększała prowadzenie nad rywalami. Kto spodziewał się wielkiego zrywu Bucks w końcówce, ten srogo się zawiódł. Boston Celtics wygrali mecz 109:81 (20:26, 28:17, 31:21, 30:17) i mają finał konferencji, a stawią w nim czoła Miami Heat (4-2 w serii z Philadelphia 76ers).

Tymczasem do prawdziwej sensacji doszło w Arizonie, gdzie Słońca rozgrywały swój siódmy mecz z Dallas Mavericks. Phoenix miało za sobą kapitalny sezon zasadniczy, dobry początek play-off (4-2 z New Orleans Pelicans) i pozycję faworyta rozgrywek. Nie tylko rywalizacji z Dallas, ale w ogóle całej ligi. I przed własnymi kibicami w Talking Stick Resort Arena wszystko rozsypało się jak domek z kart.

To nie była zacięta rywalizacja dwóch potęg, tylko nokaut, który Mavs sprawili faworytom w sposób niekwestionowany. Już po pierwszych dwóch kwartach mieli 30 punktów przewagi, a potem zadawali cios za ciosem, by wygrać pojedynek 123:90 (27:17, 30:10, 35:23, 31:40). Słońca zgasły i odpadły z rozgrywek przegrywając serię 3-4, a za wszystkim stoich dwóch ludzi - niesamowity Luka Doncić oraz trener Jason Kidd, przed laty filar ekipy Suns.

Słoweniec rzucił w niedzielę 35 punktów, grał jak w transie i może swój zespół wprowdzić do finału ligi. Zwłaszcza, że ma solidne wsparcie, bo Spencer Dinwiddie dołożył 30 "oczek", a Jalen Brunson 24 punkty. Koszykarze z Phoenix byli dla rywali tłem, zawiódł Chris Paul (10 pkt., 4 as.), bardzo słabo zagrał Devin Booker (11 pkt.) i reszta ekipy. Koszykarze z Dallas są w finale konferencji, gdzie czeka ich seria z Golden State Warriors, którzy ograli 4-2 Memphis Grizzlies.

Rywalizacja w finałach konferencji przed nami, a potem już tylko finału NBA w sezonie 2021/2022. Miami z Bostonem ruszają do walki w nocy z wtorku na środę czasu polskiego (godzina 2:30), a Dallas z GSW dzień później, czyli ze środy na czwartek (godzina 3:00). Transmisje na żywo na stronie NBA.com albo za pośrednictwem Canal+ Sport.

Czytaj także: