Kosmiczny wyczyn Barcelony, wygrała wszystkie mecze w sezonie. Dziewczyny ratują honor klubu
Krzysztof Gaweł
17 maja 2022, 12:11·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 maja 2022, 12:11
Jest w Barcelonie drużyna, która w europejskiej piłce dominuje w sposób nie podlegający dyskusji i która wygrała wszystkie 30 meczów w sezonie (!), sięgając w cuglach po mistrzostwo. To drużyna piłkarek, która bije kolejne rekordy i zawstydza swoich kolegów po fachu. I zagra w finale Champions League, o czym panowie mogą w tym roku pomarzyć. W cieniu kryzysu finansowego narodził się zespół, jakiego Blaugrana nie miała nawet za czasów Lionela Messiego.
Piłka nożna kobiet z roku na rok rośnie jak na drożdżach, a kibice uczą się doceniać żeńską piłkę i coraz chętniej zapełniają trybuny. A piłkarki wywalczyły sobie (wzorem Amerykanek) równe traktowanie i równe płace, co stało się punktem honoru w najmocniejszych ligach świata. Postępy robią we Włoszech, Anglii czy Niemczech, gdzie każdy szanujący się klub ma już żeńską ekipę, a rywalizacja jest naprawdę bardzo ciekawa. Ale to w Hiszpanii narodził się potwór.
Trochę w cieniu kryzysu finansowego, sportowego i wizerunkowego, który od kilkunastu miesięcy trawił FC Barcelona. Trochę w cieniu przeszłości, bo kibice nawykli na Camp Nou do sukcesów, triumfów w LaLiga i Lidze Mistrzów. A trochę w cieniu pożegnania z Lionelem Messim, którego postać zdefiniowała futbol w Katalonii na ponad dekadę. Dziś Blaugrana może pochwalić się drużyną, jakiej w futbolu nie było. I jakiej nawet Messi nie widział.
Żeńska piłka zyskuje na popularności z roku na rok, zrazu nieśmiało, a ostatnio naprawdę bardzo dynamicznie. Pierwszy sygnał, że w Barcelonie rodzi się nowa jakość i pisze historia, to grudzień 2021 roku i Złota Piłka dla Alexii Putellas. 28-letnia piłkarka odebrała swoją nagrodę ramię w ramię z Leo Messim oraz Robertem Lewandowskim, a jej pojawienie się w Paryżu było okazją, by pokazać światu bliżej żeńską ekipę Barcelony. O rekordach nikt wtedy jeszcze nie marzył.
Wiosną piłkarki Barcy przełamały kolejną barierę. Mecz półfinałowy Ligi Mistrzów z VfL Wolfsburg 22 kwietnia obejrzało dokładnie 91 648 widzów, co stało się rekordem frekwencji w historii piłki nożnej kobiet. Camp Nou wypełniło się po brzegi, a o takiej frekwencji mogą w czasach kryzysu pomarzyć piłkarze. Podczas meczów drużyny Xaviego od dawna ciężko o komplet, a kolejne wpadki - w LaLiga czy europejskich pucharach - zniechęcają fanów. Piłkarki to jednak inna liga, wspomniany mecz z Wilczycami z Wolfsburga wygrały aż 5:1.
Alexia Putellas strzeliła dwa gole, a jej koleżanki zagrały naprawdę fantastycznie, co mogła obserwować w pokonanej ekipie Polka Ewa Pajor. Nie pierwszy raz w sezonie, bo pod koniec marca ograły Real Madryt 5:2, a kibiców znów było grubo ponad 90 tysięcy. Aż dziw bierze, że piłkarki na Camp Nou grają okazyjnie, bo na co dzień występują na bocznym stadionie im. Johana Cruyffa, który mieści raptem sześć tysięcy kibiców.
To tam pisała się historia, którą FC Barcelona będzie się szczycić przez dekady. Duma Katalonii wygrała Primera Division w sposób wprost niewiarygodny. Katalonki na 30 rozegranych meczów wygrały 30, bijąc wszystkie rywalki na głowę. Zdobyły wszystkie 90 punktów, aplikując rywalkom 159 bramek i tracąc raptem 11 (!). W czwórce najlepszych strzelczyń rozgrywek znalazły się trzy piłkarki Barcy: Asisat Lamina Oshoala, Alexia Putellas oraz Lieke Martens.
Męska drużyna w tym czasie zdołała wyjść z kryzysu, zająć w LaLiga miejsce drugie i skompromitować się w pucharach, tak Lidze Mistrzów, jak i Lidze Europy. Piłkarki mają jeszcze jeden mecz do zakończenia niebywałego sezonu. Piłkarki Jonatana Giráldeza 21 maja w Turynie zagrają w finale Ligi Mistrzyń. W rozgrywkach wygrały dziewięć z dziesięciu meczów, przegrały tylko raz: 0:2 z Wolfsburgiem na wyjeździe. I jak do tej pory to jedyna porażka Barcy w perfekcyjnym sezonie. I być może ostatnia, bo broniące tytułu Katalonki są faworytkami do wygrania Champions League po raz drugi z rzędu.